Prezes BCC Marek Goliszewski przyznał podczas spotkania "Umowy czasowe to nie umowy śmieciowe", że eksperci zdają sobie sprawę, iż niektóre zakłady pracy umowy okresowe wykorzystują w nieodpowiedni, patologiczny sposób. Przyznał jednak, że w obecnym czasie "śmieciówki" są jedynym wyjściem dla niektórych firm.
- Większość nazywa takie umowy umowami śmieciowymi, ale w naszym przekonaniu, (wobec tego) co dzieje się na rynku, są to umowy ratunkowe - podkreślił.
Wiceprezes BCC, przewodniczący Zespołu ds. rozwoju dialogu społecznego Trójstronnej Komisji, Zbigniew Żurek, ubolewał nad samym określeniem "umowy śmieciowe". - To nieszczęsne, nieprawidłowe określenie. Najpierw umowami śmieciowymi nazywano umowy czasowe (...), potem rozciągnięto to nazewnictwo na inne formy zatrudnienia, na przykład na umowę o dzieło - mówił.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jak tłumaczył, Polacy elastyczne formy zatrudnienia traktują jako zagrożenie, natomiast inni Europejczycy uważają, że dają one szanse. - Każdy, kto decyduje się pracować w tej czy innej formie, musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy woli pracować w bardziej stabilnej sytuacji, czy woli zarobić więcej pieniędzy - mówił.
Dodał, że jeśli płaca brutto wynosi 100 zł, to pracując na umowę o dzieło z 50-procentowymi kosztami uzyskania przychodów, podatek będzie wynosił 10 zł. Natomiast jeśli będzie to "standardowy koszt uzyskania przychodów, to będzie to 20 zł". - Jeżeli będzie to umowa o pracę, to pracownik dostanie 50 zł albo i mniej - tłumaczył.
Wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych, Zygmunt Mierzejewski, odnosząc się do tych słów powiedział, że idąc tą ścieżką za 20 lat "zafundujemy w ten sposób następnym rządom bardzo przykry element". - Już w tej chwili wielu z naszych kolegów, którzy dochodzą do czterdziestki i pracowali na różnego rodzaju umowach, zastanawia się, jaką będzie mieć emeryturę. Trzeba się zastanowić, jak tę swobodę analizować i kontrolować, aby nie cierpiało na tym państwo i przyszłe pokolenie - wskazał.
Mierzejewski przekonywał też, że w tych zakładach pracy, w których są związki zawodowe, patologie związane z elastycznymi formami zatrudnienia nie występują. - Gorzej jest w małych firmach (...); patologiczne zachowania ani nie doprowadzają do rozwoju firm, ani do większego wzrostu gospodarczego w etapie kryzysu - ocenił.
Zarówno pracodawcy, jak i związkowcy podkreślili, że zależy im na stworzeniu rozwiązań, które byłby akceptowalne przez obie strony.
Podczas piątkowego tzw. drugiego expose premier Donald Tusk mówił w Sejmie, że obecnie nie jest najlepszy czas, aby podnosić koszty pracy. - Czas, w którym Polacy każdego dnia troszczą się o to, aby utrzymać pracę, to nie jest czas, aby podrażać koszta pracy w żadnym wymiarze - powiedział Tusk.
Z tych słów wynika, że od umów cywilno-prawnych, czyli tzw. "umów śmieciowych", nadal nie będą odprowadzane składki do ZUS. Przed expose premiera media zapowiadały, że podczas wystąpienia Tusk może poinformować o zmianach w tego rodzaju umowach.