Pracodawcy: Płaca minimalna musi być trzymana w ryzach

Organizacje przedsiębiorców chcą, by płaca minimalna wynosiła 50 proc. średniego wynagrodzenia i nie przekraczała tego poziomu, bo zwłaszcza w kryzysie jest to - ich zdaniem - groźne dla gospodarki. Z kolei według związku zawodowego OPZZ można tak zwiększać płacę minimalną, by ten wzrost nie był nadmiernym kosztem dla firm, czyli poprzez obniżkę klina podatkowego.

- Płaca minimalna była w ostatnich latach ustalana w oderwaniu od parametrów gospodarczych, które są zapisane w ustawie o płacy minimalnej. W roku 2021, w trakcie trwającego kryzysu, jej wysokość ma przekroczyć 53 proc. płacy średniej. Tym samym przebije poziom 50 proc. ustalony w ramach konsensusu społecznego w latach poprzednich. To niepożądana i groźna dla gospodarki sytuacja - uważa Rada Przedsiębiorczości, skupiająca dziewięć organizacji pracodawców.

Jednocześnie przedsiębiorcy cieszą się, że po ostatniej rekonstrukcji rządu działy "praca" i "gospodarka" zostały połączone w jednym resorcie. Wcześniej praca podlegała pod Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a teraz jest w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, którym kieruje wicepremier Jarosław Gowin.

Reklama

-  Mamy nadzieję, że to będzie skutkować wyważonymi decyzjami w procesie ustalania płacy minimalnej - napisali przedsiębiorcy.

Domagają się, żeby w regulacjach dotyczących płacy minimalnej była zawarta specjalna klauzula, umożliwiająca w nadzwyczajnych sytuacjach, takich jak kryzys gospodarczy, zamrożenie płacy minimalnej lub nawet jej korektę. Podobnie jak np. w regule wydatkowej, w przypadku której jest "klauzula wyjścia", którą rząd zastosował właśnie w czasie obecnego kryzysu.

- Regulacje dotyczące płacy minimalnej muszą uwzględniać mechanizmy dostosowania w sytuacjach korekty zakładanego wzrostu gospodarczego,  z czym mieliśmy miejsce ostatnio, kiedy zamiast wzrostu PKB o 3,7 proc. w 2020 r. zanotowaliśmy ok. 2,8-proc. recesję (wstępne dane GUS ze stycznia) - podkreślają przedsiębiorcy.

W ubiegłym roku ustalanie tego poziomu na rok 2021 wywołało duże kontrowersje. Radzie Dialogu Społecznego, w której zasiada rząd, strona pracodawców jak i związki reprezentujące pracowników, nie udało się dojść do porozumienia i ostatecznie decyzję podjął rząd podnosząc płacę minimalną z 2600 do 2800 zł brutto. Dla przypomnienia w 2015 r. płaca minimalna wynosiła 1750 zł brutto.

Według przedsiębiorców, mechanizm płacy minimalnej musi mieć jasno określony cel w relacji do średniej płacy w gospodarce, tj. 50 proc. oraz mechanizmy dochodzenia do tego celu, jak i mechanizmy przeciwdziałające "przebiciu" tego celu (w 2021 r. ta relacja wzrosła do ponad 53 proc.).

Jednak związki zawodowe reprezentujące pracowników uważają, że skoro dane pokazują w ostatnich latach wzrost zyskowności firm, to pracownicy powinni mieć w tym udział.

- My zawsze twierdziliśmy, że powinno być to co najmniej 50 proc. płacy średniej i nie znajdujemy uzasadnienia dla tłumienia wzrostu wynagrodzeń w Polsce, a często słyszymy argument, że mikrofirmy tego nie wytrzymają. Oczywiście obecnie sytuacja jest specyficzna, bo mamy pandemię, ale raport GUS podający dane do 2019 roku, wykazał, że w ciągu poprzednich 5 lat zyskowność tych firm wzrosła o 53 proc., a przecież wynagrodzenia tylko o kilkanaście proc., więc to nie jest tak, że w małych firmach nie ma przestrzeni do wzrostu wynagrodzeń, w tym do wzrostu płacy minimalnej - mówi w rozmowie z Interią Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ. 

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

 - Niestety widzimy też, że wielu polskich przedsiębiorców dalej chce utrzymać przewagę konkurencyjną opartą na niskich płacach pracowników, a nie na wdrażaniu innowacji. To jest niebezpieczne podejście, zwłaszcza teraz, gdy Unia Europejska uruchomia gigantyczne środki w ramach planu odbudowy. To jest szansa na skok technologiczny i rzeczywiście w wielu branżach bez pewnego postępu technologicznego ciężko będzie o dalszy wzrost wynagrodzeń. Tkwienie w dotychczasowej formule to droga do nikąd, bo za chwilę się okaże, że takie firmy i tak nie wytrzymają konkurencji - dodaje Radzikowski.

OPZZ w czasie negocjowania latem płacy minimalnej na 2021 r. domagał się, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami rządu dojścia do 3100 zł, ale wyszedł też z propozycją, by płaca minimalna rosła, ale nie obciążając zbyt mocno przedsiębiorców.

- Chodzi o to, żeby popracować nad wzrostem najniższych wynagrodzeń, poprzez klin podatkowy, bo przecież pracownik nie żyje z płacy brutto, ale netto. Mówiąc wprost dla niego istotne jest to ile dostaje na rękę. Dlatego zaproponowaliśmy zmniejszenie obciążeń podatkowych najniższych wynagrodzeń i przez to nastąpiłby ich wzrost netto bez nadmiernego  obciążania przedsiębiorców. Chodzi o to, aby podzielić ten koszt i żeby częściowo wzięli go na siebie pracodawcy, a częściowo budżet państwa. Mogę powiedzieć, że mam deklarację strony rządowej, że jest gotowość do prac nad tą koncepcją - mówi Radzikowski.

Monika Krześniak-Sajewicz

Już teraz rozlicz swój PIT - nie czekaj do ostatniej chwili

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Płaca minimalna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »