Przyjechali za pracą do Polski. "Dzięki Bogu trafiliśmy na dobrych ludzi"

Bezrobocie w Polsce jest niskie, a do tego nasz kraj mierzy się z kryzysem demograficznym. Te dwa czynniki sprawiają, że wielu firmom ciężko jest znaleźć pracowników - szczególnie jeśli nie mogą pozwolić sobie na podnoszenie pensji. Dlatego pracodawcy szukają pracowników z zagranicy - m.in. z Kolumbii, których jest nad Wisłą coraz więcej. Ci w rozmowach z WP przyznają, co myślą o Polakach. - Polacy są powściągliwi. Nie patrzą w oczy, unikają rozmowy [...]. W Polsce trzeba się uczyć żyć w ciszy - mówi jeden z nich.

Pod koniec czerwca "Rzeczpospolita" podawała, że w pierwszych czterech miesiącach 2025 roku najwięcej zezwoleń na pracę w Polsce otrzymali obywatele Kolumbii. Z danych przekazanych "Rz" przez MPiPS wynika, że było ich 15,4 tys. 

Ilu Kolumbijczyków pracuje w Polsce?

Tymczasem w całym pierwszym półroczu 2024 roku takich zezwoleń wydano 15,8 tys. Centrum Analityczne Gremi Personal wskazało z kolei, że w 2025 roku w Polsce pracowało 16 389 Kolumbijczyków - informował pulshr.pl. "Jako pracownicy Kolumbijczycy bardzo doceniają stabilność zatrudnienia. Zależy im na związaniu się z jednym pracodawcą na dłuższy czas. Cechuje ich wysoki poziom motywacji oraz wytrwałość. Są wydajni i sumienni. O takiego pracownika najczęściej proszą pracodawcy, którzy mają problemy z dużą rotacją u siebie w firmie" - mówiła cytowana przez serwis Anna Dzhobolda z Gremi Personal. 

Reklama

Kolumbijczycy w Polsce pracują głównie w obszarach, w których pensje nie są wysokie, np. na produkcji. Do tego są zatrudniani przez agencje pośrednictwa, co w niektórych przypadkach wiąże się z tym, że zarabiają mniej, gdyż agencja pobiera procent ich wynagrodzenia. 

Kolumbijczyk o pracy w Polsce: trafiliśmy na dobrych ludzi

Tak jest w przypadku 53-letni Alejandro, z którym rozmawiał serwis wp.pl. W swojej ojczyźnie prowadził sklep. Teraz razem z synami i kilkoma innymi osobami z rodziny filetuje mięso. Na godzinę zarabia "na rękę" około 20 zł (stawka godzinowa brutto przy umowie o pracę wynosi 30,50 zł - przyp. red.). Alejandro wyjaśnił, że w jego rodzinnej miejscowości jest duża przestępczość i bandyci domagali się od niego haraczów. Kiedy więc usłyszał o możliwości pracy w Polsce, decyzję o wyjeździe podjął niemal natychmiast. "Ktoś powiedział mi o pracy w Polsce. Brzmiało jak wybawienie. I jeszcze opowiadali: 'zarobisz tysiąc euro' w miesiąc" - relacjonował w rozmowie z WP.

Załatwienie zezwolenia na podjęcie zatrudnienia w Polsce u pośrednika kosztowało go w przeliczeniu na złotówki 900 zł. Nie spodziewał się, że w pracy będzie tak ciężko. O swoim pracodawcy wypowiada się jednak dobrze. "Dzięki Bogu trafiliśmy na dobrych ludzi" - powiedział. Serwis zapytał Kolumbijczyka także o to, co myśli o Polakach. Alejandro wskazał, że bardzo się różnimy od jego rodaków, którzy są bardzo otwarci i bezpośredni. "Polacy są powściągliwi. Nie patrzą w oczy, unikają rozmowy [...]. W Polsce trzeba się uczyć żyć w ciszy" wyjaśnił. "Ale i tak mi się podoba. Spokojny, wspaniały kraj" - podkreślił. 

W Kolumbii pracował w IT. Oto co robi w Polsce

Z pracy w Polsce cieszy się także 28-letni Canuto, który w ojczyźnie był zatrudniony w branży IT. Posiada "certyfikaty umożliwiające pracę administratora lub inżyniera sieciowego w większych firmach" - opisuje WP. W Polsce pracuje poniżej swoich kwalfikacji - znalazł zatrudnienie w branży drzewnej. Nie narzeka jednak, bo w Kolumbii zarabiał równowartość 1300 zł, a teraz co miesiąc wysyła do domu 2000 zł. 

28-latek również zwrócił uwagę na wysoką przestępczość w mieście, z którego pochodzi - Barranquilla. "Nie słyszałeś? Wpisz w internet, tam codziennie dokonywane są zabójstwa" - mówił w rozmowie z serwisem. "Pomyślałem, znam angielski. Polska kraj religijny, to mi pasuje, jakoś się z wami dogadam" - tak tłumaczył swoją decyzję o przyjeździe.

Kolumbijczycy zwrócili się z apelem do Polaków

Rozmówcy WP martwią się, że z powodu dwóch zbrodni dokonanych przez Latynosów w Polsce w ostatnich miesiącach, nasza opinia na ich temat się zmieni. Chodzi o bójkę w miejscowości Nowe (woj. kujawsko-pomorskie), podczas której zginął Polak - sprawcą był Kolumbijczyk, który pracował w zakładzie mięsnym Nove, a w zajściu brało udział także dwunastu jego rodaków. Do tego zdarzenia doszło na początku lipca. Z kolei w czerwcu 19-letni Wenezuelczyk zaatakował młodą kobietę w Toruniu, która zmarła później w wyniku odniesionych obrażeń. 

"Chcę jasno powiedzieć, że działania tych osób nie reprezentują nas jako Kolumbijczyków. Proszę państwa, abyście nie generalizowali wydarzeń, które miały miejsce" - apelował na łamach serwisu Stiven, który mieszka w Polsce od dwóch lat.

Nowe. Kolumbijczycy już nie pracują w miejscowym zakładzie

Tragedia w Nowem już odbiła się na pracujących w zakładach mięsnych Kolumbiczykach. Jak wynika z wpisu Urządędu Gminy Nowe na Facebooku - pracownicy z Kolumbii zostali zwolnieni. Serwis bydgoszcz.eska.pl podawał, że chodzi o 75 osób

"W opinii Zakładu pracownicy z Kolumbii byli pracownikami spokojnymi i wykonywali swoją pracę w sposób właściwy. Wiceprezes zaznaczył, że większość załogi zakładu to osoby z lokalnej społeczności - spośród 285 aktualnie zatrudnionych pracowników, 202 osoby to mieszkańcy gminy Nowe, natomiast pozostali to mieszkańcy okolicznych gmin w promieniu do 30 km. Tym bardziej ważne jest zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa zarówno pracownikom, jak i lokalnej społeczności. Obecnie w zakładzie nie ma już pracowników z Kolumbii" - podała gmina Nowe.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: praca | Kolumbia | migranci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »