Świetna opinia o polskich pracownikach
- Polscy pracownicy cieszą się w Wielkiej Brytanii wyśmienitą opinią - przekonuje Geoffrey Podger, szef Health and Safety Executive, brytyjskiego odpowiednika polskiej inspekcji pracy, w rozmowie z Bartoszem Reszczykiem.
Na Wyspach Brytyjskich pracuje mnóstwo Polaków - jakimi są pracownikami? Jak odnajdują się na brytyjskim rynku pracy? Czy mają z nimi państwo jakieś szczególne problemy?
- Polscy pracownicy cieszą się w Wielkiej Brytanii wyśmienitą opinią! Są pracowici i odpowiedzialni. Prawdę mówiąc, nie spotykamy się z jakimiś szczególnymi, specyficznymi problemami, które generowaliby lub z którymi spotykaliby się polscy pracownicy. Środowisko pracy jest zwykle równie bezpieczne, jak i równie niebezpieczne dla każdego pracownika, narodowość ma tu niewielkie znaczenie. Polacy pracują głównie w rolnictwie, produkcji spożywczej i w budownictwie, a każdy z tych sektorów generuje oczywiste, charakterystyczne dla konkretnej branży zagrożenia.
- Health and Safety Executive (HSE) troszczy się o to, by polscy emigranci zarobkowi mieli te same prawa, z jakich korzystają rdzennie brytyjscy pracownicy. Dotyczy to również wszystkich innych grup emigracyjnych. Dokładamy wszelkich starań, aby żaden pracownik nie był wykorzystywany w pracy. Być może największym problemem w odniesieniu do polskich pracowników w Wielkiej Brytanii są kłopoty komunikacyjne - znajomość języka angielskiego bywa wśród nich słaba lub po prostu niewystarczająca, choć muszę podkreślić, że bardzo wielu Polaków posługuje się już językiem angielskim bardzo dobrze.
W Polsce dużym problemem jest nieużywanie przez pracowników środków ochrony indywidualnej - nawet, jeżeli dostarczają ich pracodawcy, co jest obwarowane prawnie. To jedna z przyczyn wypadków przy pracy.
- Noszenie odpowiednich środków ochrony indywidualnej, kiedy to konieczne, jest w Wielkiej Brytanii obowiązkiem każdego pracownika. W naszej opinii, najważniejsze jest, aby brytyjscy pracodawcy rozumieli i postępowali w tym względzie zgodnie z obowiązkami i z należytą odpowiedzialnością, która na nich spoczywa. Oczywiście, współpracujemy z organizacjami handlowymi i prywatnymi firmami i na bieżąco kontrolujemy je w tym aspekcie.
- Niezwykle ważne jest też to, aby sami pracownicy zdali sobie sprawę z wagi problemu i rozumieli, że używanie środków ochrony indywidualnej - ale i szerzej, bo odnosi się to także do innych obowiązków i obostrzeń - leży w ich interesie i po prostu zapewnia komfort pracy, a często ratuje zdrowie i życie. Pomocna jest tu presja innych pracowników, którzy zdają sobie sprawę z wagi zagadnienia. W Wielkiej Brytanii istnieje system ochotniczej ochrony zdrowia i bezpieczeństwa w pracy - firmy słusznie przyznają wysoki priorytet temu, by odzież ochronna była zapewniona przez kierownictwo i używana przez pracowników.
Z drugiej strony, z jakimi problemami stykają się brytyjscy pracownicy? Co jest największym problemem brytyjskiego rynku pracy - mówimy oczywiście o zakresie działania HSE, a nie w kontekście gospodarki.
- Brytyjscy pracownicy cieszą się relatywnie dobrym zdrowiem i - w porównaniu do innych krajów europejskich - dobrymi warunkami i standardami pracy. Jakkolwiek zdajemy sobie - jako HSE - sprawę z tego, że wciąż zbyt wiele osób ponosi śmierć w miejscu pracy lub w warunkach związanych ze środowiskiem pracy, wciąż występuje zbyt wiele poważnych wypadków, które skutkują trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. I wiemy, że można by było ich uniknąć, gdyby tylko obie strony - pracodawcy i pracownicy - odnosili się do dostępnych rozwiązań, korzystali z dobrych praktyk. Ponadto, choć niełatwo to stwierdzić na podstawie badań ankietowych, sądzimy, że wiele problemów zdrowotnych, jak na przykład dolegliwości mięśniowo-szkieletowe - związanych jest częściowo lub całkowicie z wykonywaną pracą.
Wielka Brytania to kulturowy tygiel. Wiem, że dla lepszej komunikacji i lepszych warunków pracy emigrantów z różnych zakątków świata HSE przygotowuje materiały informacyjne na temat praw i obowiązków pracowników i pracodawców.
- Rzeczywiście, różnorodność kulturowa jest niejako wpisana w brytyjski rynek pracy. Na bieżąco przygotowujemy publikacje, o których pan wspomniał. Powstają w wielu mutacjach językowych. Pomagamy również w interpretacji zapisów prawnych. W odniesieniu do polskich pracowników w Wielkiej Brytanii skorzystaliśmy z wiedzy trzech najbardziej zaangażowanych i wyróżniających się pracowników, którzy umożliwili nam lepsze dotarcie do polskiej społeczności emigracyjnej i pomogli w komfortowych warunkach przeprowadzić kontrole HSE.
HSE słynie w Europie z doskonałych i przede wszystkim skutecznych kampanii społecznych, by wymienić choćby "Make the promise. Come home safe", "Bad Hand Day"*. Co sprawia, że kampanie odnoszą taki sukces?
- Celem kampanii organizowanych przez HSE jest poprawa świadomości zagrożeń czyhających na ludzi w środowisku pracy, poprawa ich zdrowia i bezpieczeństwa. Ale to tylko doraźny cel. Przede wszystkim zależy nam na tym, aby te kampanie trwale zmieniały podejście ich adresatów do zagrożeń, aby wzmacniały świadomość - w dalszej perspektywie czasowej. HSE od zawsze starało się organizować takie kampanie nie jako osobne wydarzenia, ale jako element większej całości - przy okazji różnych wydarzeń towarzyszących, np. dotyczących bezpieczeństwa w przemyśle, kiedy to organizowaliśmy tzw. proaktywne kontrole. Polegały one na maksymalnym wykorzystaniu dobrych praktyk, które panują w zakładach przemysłowych oraz zachęceniu pracowników do współtworzenia bezpiecznych warunków pracy. Sądzę, że zdwojoną siłą można osiągnąć więcej, być bardziej skutecznym. Przyznam, że podczas tej wizyty w Polsce zauważyłem imponujące kampanie przygotowane przez polską inspekcję pracy.
Gości pan w Głównym Inspektoracie Pracy w Warszawie. Pańska wizyta dotyczy m.in. współpracy między oboma urzędami, dążącej do poprawy bezpieczeństwa pracy na dużych inwestycjach budowlanych oraz współpracy dotyczącej bezpieczeństwa polskich pracowników w Wielkiej Brytanii?
- Ogromnie doceniamy doskonałą współpracę z Państwową Inspekcją Pracy. Jest niezwykle pomocna nie tylko w odniesieniu do polskich emigrantów pracujących na Wyspach, ale także w szerszym aspekcie - poprawy skuteczności, wymiany doświadczeń, sposobów radzenia sobie z podobnymi przecież problemami rynku pracy. Postrzegamy naszą współpracę jako wzajemny proces uczenia się i cieszymy się na jej kontynuację. Liczymy też na wzmocnienie bilateralnych relacji. Cenimy również współpracę z naszym polskim odpowiednikiem w kontekście Unii Europejskiej i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by wesprzeć nadchodzącą polską prezydencję.
To nie jest pańska pierwsza wizyta w Warszawie...
- Ostatnio byłem w Warszawie około siedmiu lat temu. Już wtedy byłem pod wrażeniem wzrostu ekonomicznego i gospodarczego, a także rozwoju samego miasta. Żałuję jedynie, że zawsze mam za mało czasu, by lepiej poznać Warszawę, dlatego któregoś dnia przyjadę tu całkowicie prywatnie!
Dziękuję za rozmowę
Paulina Gotfryd
* Kampania "Make the promise. Come home safe" trwa od 2009 r. Poświęcona jest minimalizacji liczby wypadków w rolnictwie. Każdego roku prawie 50 osób nie wraca z pracy do domu. Obiecaj, że wrócisz bezpiecznie - to główne hasło kampanii.
Kampania "Bad Hand Day" rozpoczęła się w 2006 r. Kampania była odpowiedzią na wyniki badań wskazujące, że branża fryzjerska jest jedną z najbardziej narażonych na zagrożenia dermatologiczne. Nazwa "Dzień Złej Ręki" nawiązuje do przyjętego w języku angielskim zwrotu Bad Hair Day - odnoszącego się do celebrytów i gwiazd pop kultury, kiedy zostaną "przyłapani" przez paparazzich na niekorzystnym wyglądzie.