Z Polski wyjadą kolejni Ukraińcy. Efekt specjalnej ustawy, został tydzień na formalności
Ukraińcom w wieku poborowym pozostał nieco ponad tydzień na dokonanie formalności określonych w ustawie mobilizacyjnej. Ci, którzy przebywają w Polsce a tego nie zrobią, nie będą mieli wydawanych dokumentów na pobyt za granicą. Ponieważ część z tych, którzy uciekli przed wojną, będzie musiała wrócić do kraju, branża HR postuluje o wprowadzenie ułatwień dla migrantów z Azji i Ameryki Południowej.
Zgodnie z uchwaloną przez Radę Najwyższą Ukrainy ustawą, osoby zarejestrowane do służby wojskowej, w tym mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat, mają obowiązek zaktualizowania swoich danych. Muszą podać aktualny adres zamieszkania i status pobytu. Od wejścia w życie dokumentu mieli na to 60 dni. Termin składania informacji upływa 17 lipca.
Ustawa przewiduje szereg zmian w obecnej procedurze rekrutacji do ukraińskiego wojska. Na przykład rozszerza uprawnienia władz do wydawania wezwań przez internet i obniża z 27 do 25 lat wiek poboru. Z ustawy wykreślono też przepis o demobilizacji żołnierzy po 36 miesiącach służby w czasie wojny obronnej z Rosją.
Tym, którzy nie dopełnią obowiązku i nie wyślą aktualnych danych, nie zostaną przedłużone lub wydane dokumenty umożliwiające pobyt za granicą. - W konsekwencji osoby, których paszporty mają krótki okres ważności, mogą stracić możliwość podróżowania oraz pracy po upływie ważności aktualnych dokumentów umożliwiających legalizację pracy i pobytu za granicą - informuje Maciej Pełka z Gi Group Poland.
Zaktualizowanie danych czeka też osoby przebywające za granicą, w tym w Polsce. Według danych ZUS z końca marca, do ubezpieczenia było zgłoszonych 762,2 tys. pracowników z Ukrainy. Ponad połowę z nich (ok. 52 proc.) stanowią mężczyźni. Z danych wynika, że większość pracuje w branży budowlanej, przemyśle, logistyce, rolnictwie, ale też w handlu. Najwięcej zatrudnionych jest na stanowiskach fizycznych. Wszyscy oni są objęci tzw. tymczasową ochroną, mają dostęp do praw w UE, m.in. rynku pracy i opieki zdrowotnej.
Największe obawy o przyszłość mają przedsiębiorstwa, w których ze względu na profil działalności, w zespołach występuje przewaga mężczyzn. Jest to związane z charakterem pracy czy też z systemem zmianowym.
- Takie warunki niekoniecznie zachęcają do podjęcia zatrudnienia kobiety, które często mają pod swoją opieką dzieci lub osoby starsze - uzasadnia Joanna Biederman z agencji pracy Randstad. Jej zdaniem, to ilu mężczyzn opuści polskie rynek pracy, zależeć będzie nie tylko od mobilizacji ale też decyzji politycznych i administracyjnych w Ukrainie. - Nie znamy dokładnych liczb, ale szacuje się, że odpływ może dotyczyć tysięcy osób - twierdzi Joanna Biederman.
Eksperci wskazują też, że część ukraińskich pracowników przybyła do Polski przed wybuchem wojny i ich pobyt trwa nieprzerwanie od co najmniej pięciu lat. Ci będą mogli kontynuować pracę i starać się o przedłużenie lub wydanie np. kart rezydenta długoterminowego. Z kolei ci, którzy są w związkach małżeńskich z Polkami bądź mają polskie pochodzenie, mogą wnioskować o karty stałego pobytu, karty Polaka lub o polskie obywatelstwo. Z tych opcji nie będą mogli skorzystać mężczyźni, którzy przekroczyli granicę Polski po 24 lutego 2022 roku.
Eksperci od zarządzania zasobami ludzkimi (Human Resources, HR) są zdania, że ustawa rekrutacyjna nie spowoduje gwałtownego odpływu Ukraińców z Polski. Zwracają jednak uwagę, że część z nich straci uprawnienia - prawo pobytu i dostęp do rynku pracy. Obawiają się też, że spadek liczby zatrudnionych osłabi niektóre sektory, np. transport czy budownictwo. Twierdzą, że rząd powinien priorytetowo wprowadzić ułatwienia dla migrantów zarobkowych z Azji i Ameryki Południowej.
Znawcy tematu podkreślają, że wciąż nieuregulowana jest polityka związana z migracją zarobkową i ułatwieniami dla obywateli z krajów Azji czy Ameryki Południowej. Przypominają, że pozyskanie pracowników z tamtejszych państw to wielomiesięczny proces, nie zawsze zakończony sukcesem. - Ustawa mobilizacyjna to kolejny sygnał dla polskiego rządu, by wreszcie wsłuchać się w postulaty pracodawców - podkreśla wiceprezes Polskiego Forum HR i prezes agencji zatrudnienia Trenkwalder Wojciech Ratajczyk.
Twierdzi, że wprowadzenie ułatwień dla migrantów zarobkowych z Azji i Ameryki Południowej powinno być priorytetem obecnego rządu. - Jest to najprostszy sposób na uzupełnienie luk kadrowych w polskich firmach na stanowiskach fizycznych, niewykwalifikowanych - argumentuje wiceprezes Polskiego Forum HR. Zachęca też do przyspieszenia procedur legalizacji pobytu i pracy dla kandydatów z innych kontynentów.