Żyją na zasiłku i pracują "na czarno"

Coraz więcej bezrobotnych Polaków mieszkających w Norwegii łamie prawo łącząc pracę na czarno z jednoczesnym pobieraniem zasiłku. Świadczenia wyłudzają najczęściej pracownicy sektora budowlanego i osoby pracujące przy sprzątaniu.

Pomimo dobrej sytuacji gospodarczej i niskiego bezrobocia w Norwegii (aktualnie 3 proc.) nasi rodacy mają tam coraz większe kłopoty ze znalezieniem zajęcia. Według oficjalnych statystyk pracy nie ma już ponad 40 proc. Polaków mieszkających w Oslo. Tylko jedna trzecia z nich zarejestrowana jest jako bezrobotna w NAV, a jedna czwarta otrzymuje zasiłek. Trudno uwierzyć, aby tak duża liczba osób pozostających oficjalnie bez pracy zdecydowała się na życie w tak drogim mieście jak Oslo. Wytłumaczenie może być tylko jedno.

Pracujący bezrobotni

Nasi rodacy pracują w tym kraju na czarno i to w znacznie większej skali niżby się mogło zdawać. Co więcej, wielu z nich pobiera jednocześnie zasiłek dla bezrobotnych, czerpiąc nielegalnie dochody z dwóch źródeł. Na takie rozwiązanie decydują się najczęściej polscy robotnicy budowlani. Wielu z nich trafiło bezrobocie wraz z nadejściem zimy i zamarciem prac na budowach. Kilkumiesięczne życie na zasiłku zniechęciło ich do szukania legalnej pracy. Wolą zatrudnić się na czarno i żyć przy okazji na koszt państwa. Wysokość zasiłku dla bezrobotnych stanowi przeciętnie 62,4 proc. wartości wcześniej osiąganych dochodów brutto.

Reklama

To nie przypadek, że aż 30 proc. Polaków zatrudnionych w norweskim budownictwie nie posiada obowiązkowych identyfikatorów. Legitymacje te są jednym ze środków mających na celu poprawę bezpieczeństwa pracy na budowach. Bez nich nie można podjąć pracy na żadnej budowie w Norwegii, chyba że nielegalnie. Pracę na czarno z jednoczesnym pobieraniem zasiłku dla bezrobotnych łączy też wiele Polek zajmujących się sprzątaniem prywatnych domów.

Dwa lata na zasiłku

Zgodnie z norweskimi przepisami, pracownik który utraci pracę może przebywać na bezrobociu maksymalnie przez 104 tygodnie. Długość tego okresu zależy od stażu pracy i wysokości osiąganych dochodów. Bezrobotny, który podejmie w tym czasie pracę na czarno, musi się liczyć z konsekwencjami, włącznie z utratą prawa do zasiłku. Poza tym jest on zobowiązany do aktywnego szukania zatrudnienia, udziału w spotkaniach w NAV, wysyłania aplikacji i odpowiadania na oferty.

Osoba poszukująca pracy i otrzymująca zasiłek dla bezrobotnych w Norwegii zobowiązana jest do regularnego informowania NAV o swojej sytuacji. Czyni to za pośrednictwem kart rejestracyjnych, które wysyła do urzędu co 14 dni. Stanowią one poświadczenie gotowości do podjęcia pracy. Zaprzestanie wysłania karty lub przesłanie jej za późno powoduje utratę uprawnień do zasiłku dla bezrobotnych i usunięcie z rejestru poszukujących pracy w NAV.

Głośnym echem w norweskiej prasie odbiła się sprawa skontrowania przez NAV 160 polskich bezrobotnych pobierających zasiłki w Norwegii. Okazało się, że 36 z nich za pobrane świadczenia żyje sobie w Polsce, a karty meldunkowe wysyła przez internet z kraju.

Nasi rodacy nie przewidzieli, że NAV może to wykryć na podstawie adresów IP ich komputerów.

Można trafić do więzienia

Wzrost bezrobocia wśród polskich imigrantów w Norwegii i liczne przepadki wyłudzeń zasiłków dla bezrobotnych wywołały debatę nad sposobem ograniczenia tego negatywnego zjawiska. Wszystkie propozycje zmierzają w kierunku zmniejszenia pomocy socjalnej dla obcokrajowców. Ma się to przyczynić do ograniczenia przyjazdu nowych grup imigrantów. Norweski urząd pracy NAV zapowiada wzmożoną walkę z oszustami i ostrzejsze kontrole osób pobierających świadczenia. Za wyłudzenie kwoty sięgającej 75 tys. koron grozi już kara więzienia.

Obok zasiłków dla bezrobotnych imigranci wyłudzają też świadczenia chorobowe. Nie brakuje wśród nich Polaków.

Z raportu przedstawionego przez norweskie Ministerstwo Pracy wynika, że około 2 mld koron bezpodstawnie wypłacanych jest w ramach zasiłków chorobowych (sykepenger). Oznacza to, że ok. 6-8 proc. wypłat tego świadczenia to zwykłe oszustwa.

Najczęściej stosowanym sposobem na wyłudzenie tego zasiłku jest niepowiadomienie pracodawcy o tym, że już są zdrowi, a także praca na czarno w czasie, gdy oficjalnie chorują. Często też idzie się "na chorobowe" by uchronić się przed zostaniem bezrobotnym (o ile sykepenger to 100 proc. wynagrodzenia, to zasiłek dla bezrobotnych już tylko 62 proc.).

Maciej Sibilak

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »