Jarosław Królewski: Mamy w Polsce świetnych inżynierów, AI to może być nasz znak rozpoznawczy

- Ostatecznie to takie momenty, w których jest naprawdę ciężko, to one potem decydują o tym, ile i czy się wygra - mówi w rozmowie Jarosław Królewski, prezes Synerise. Jak dodaje, obecnie przedsiębiorcy są na tyle silni, na ile mają doświadczeń na wielu różnych polach. I to właśnie wzbogaca ich podejście do biznesu.

Interia Biznes: Jak to jest, że ciągle nie masz czasu?

Jarosław Królewski, CEO Synerise: - Wywieranie pozytywnego wpływu na otaczającą nas rzeczywistość bardzo dużo kosztuje i trochę zajmuje czasu. Wbrew pozorom to jest praca. Nie można tego tak naprawdę porównać do czegoś innego niż do konsekwentnej pracy. Wciąż nie jesteśmy społeczeństwem, które super odbiera ten pozytywny wpływ, który wielu z nas wywiera, bardzo szybko o nim zapominamy. Jesteśmy też narodem, który jest zdeterminowany i pracuje głównie krótkoterminowo. Polacy chcą mieć efekt tu i teraz.

Reklama

Przejąłeś upadający klub, w który zainwestowałeś czas i pieniądze. Po drodze było już kilka zwrotów. Chciałeś m.in oddawać akcje za symboliczną złotówkę, byleby ktoś miał mądrą strategię na to, żeby ten klub wyprowadzić na prostą. Był też wybór trenera dzięki AI. No i w końcu zwycięstwo i Puchar Polski. Zastanawiam się, czy poza tobą i zawodnikami wierzyło w to wielu kibiców. Jak to w sumie jest żyć pomiędzy nienawiścią a miłością? I jakie z tego płyną lekcje dla biznesu?

- To jest akurat w sporcie, szczególnie polskim, bardzo widoczne. Ale tyczy się również biznesu. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, Wisła Kraków to taka ciekawa sinusoida. Jej historia w ostatnich latach to upadek klubu, później jego ratunek. Następnie spadek z ligi i znów ratunek. A następnie wygrana Pucharu Polski i... kolejne trudne momenty. To jest też dobra metafora dla pracy i tego, z czym - zwłaszcza młodzi ludzie - będą się mierzyć, gdy będą chcieli budować coś trwałego. Bardzo trudno jest zrobić cokolwiek, co w technologiach czy sporcie, nie wymaga od ciebie konsekwencji, wręcz powiedziałbym czasami pływania w błocie i walki o każdy centymetr boiska. No bo ostatecznie to takie momenty, w których jest naprawdę ciężko, to one potem decydują o tym, ile i czy się wygra. W przypadku Wisły, nikt nam raczej nie dawał zbyt wielu szans, że wygramy Puchar Polski po 21 latach, będąc w na drugim poziomie ligowym - zrobiliśmy to w pięknym stylu. No ale od razu człowiek myśli o kolejnych celach.

Kiedy można i należy sobie powiedzieć stop? Jest Puchar Polski, to może to jest moment, w którym mógłbyś się już przestać tak angażować w coś, co ci zabiera tak wiele czasu i mógłbyś poświęcić się bardziej biznesowi? Od razu zdradźmy, że odmówiłeś sprzedania firmy.

- Tak, odmówiłem. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Mamy swoje cele, które nas interesują długoterminowo. Nawet jeśli to będzie oznaczało dłuższy proces, to chcemy, żeby to była spółka cały czas z polskimi umysłami u sterów. Chcemy, żeby była zarządzana z Polski i chcemy, żeby weszła na giełdę z Polski.

Nie chcecie debiutować na NASDAQ lub w Amsterdamie?

- Metaforycznym celem jest NASDAQ. Chcemy tam iść jako jako polska spółka zarządzana nad Wisłą, przez polskich menedżerów. To jest dobra metafora takiej wędrówki czy też podróży w kosmos. Po drodze musi się zdarzyć wiele rzeczy, które sprawią, że będziesz z jednej strony dojrzały, z drugiej będziesz finansowo stabilny i atrakcyjny, a z trzeciej - będziesz mieć świetnych ludzi, dobrą strukturę i kulturę organizacyjną. Musisz przy okazji zbudować wiele wynalazków i dokonać świetnych rzeczy, żeby taki cel zrealizować. A co do poświęceń, zauważmy, że trochę zmienia się tryb przedsiębiorczości. Prezes Microsoftu też ma teraz w portfolio drużynę albo wręcz ligę krykieta. Elon Musk ma 6 czy 7 podmiotów. Dzisiaj przedsiębiorcy są na tyle silni, na ile mają doświadczeń na wielu różnych polach. To wzbogaca ich podejście do biznesu. To, że będziesz sfokusowany na jednej dziedzinie wcale nie oznacza, że osiągniesz sukces. Tych najlepszych inspirują inne dziedziny, jak sport, rywalizacja.

Skąd ten nacisk na tę polskość firmy? Stefan Batory doszedł w Booksy już do takiego momentu, że zatrudnił mnóstwo ludzi z zagranicy. I jest zdania, że ten zdywersyfikowany zespół daje mu możliwość pełnej ekspansji i ekspozycji na nieznane rynki. Jak jest w twoim przypadku?

- Ja nie mówię o tym, że nie będziemy zatrudniać lub nie zatrudniamy ludzi z innych rynków. Chodzi o to, żeby centrum decyzyjne było w Polsce, żeby to była spółka zarejestrowana w Polsce i żeby tutaj miała swoją główną siedzibę itd. To jest dla mnie ważne i myślę, że na razie trzymam tę wizję w cuglach.

Masz w sobie taką nutę edukatora i to nie tylko w stosunku do szerokiego rynku, ale też do liderów i szefów firm. Pamiętam jedno z ostatnich spotkań International Leaders Forum, gdzie stu prezesów z zapartym tchem słuchało twojej opowieści o sztucznej inteligencji - o zagrożeniach, wyzwaniach i szansach. Jak w ogóle oceniasz stan naszej wiedzy w obszarze AI, o możliwych zastosowaniach? Niby ciągle o tym mówimy i już właściwie temat zrobił się nudny, ale czy rzeczywiście debata publiczna zmierza we właściwym kierunku? Co należałoby zrobić, żebyśmy byli bardziej innowacyjnym krajem? Żeby nasze firmy były bardziej innowacyjne?

- Mamy świetnych inżynierów. Zresztą nawet w OpenAI szefem naukowców jest Polak. Smutne jest to, że realizuje się w firmie amerykańskiej, a nie polskiej. Musimy myśleć o tym, jak te talenty uchować w Polsce i jak sprawiać, że większa liczba tych talentów będzie współpracować razem w grupie w jednym miejscu, ale np. w naszym kraju. Związane to jest z tym, że w Polsce bardzo negatywnie patrzy się na inwestycje długoterminowe, na to, że jakiemuś młodemu inżynierowi przyzna się kilka milionów dolarów, żeby testował różne rozwiązania, z których w pierwszym kroku niekoniecznie coś wyjdzie. Tymczasem progi dla rentowności dla innowacyjnych projektów dużych spółek technologicznych to 2-3 mld dol. To jest przecież żałosne, jak popatrzymy na to, ile się inwestuje np. za granicą i w jaki sposób się to robi a to jak robimy to w Polsce. My w Synerise zawsze inwestowaliśmy bardzo mocno w ludzi i w naukę, i w projekty bardzo trudne technologicznie. To jest taki moment, że będziemy jednym z beneficjentów tego, co się dzieje na świecie. A co do AI, uważam, że mamy w Polsce jednych z najlepszych inżynierów na świecie, natomiast absorpcja tej technologii zależy tylko od nas, jak będziemy pewne rzeczy robić.

Znienawidzimy sztuczną inteligencję?

- Wręcz przeciwnie. Miałem ostatnio wykład dla 250 studentów MBA na kongresie w Krakowie i chciałem ich przekonać, że będziemy zakochiwać się w sztucznej inteligencji. Zaczyna się nowa epoka, jeżeli chodzi o generacje młodych ludzi i to będzie po prostu naturalne miejsce zaspokajania naszych potrzeb i idei. 

A nie skończymy wszyscy na przysłowiowym bezrobociu?

- Jeżeli okazałoby się, że AI nas unicestwi albo stracimy przez nią pracę, to znaczy, że nasze życie było trochę takie mizerne, nic nie znaczące. I w zasadzie to dobrze, że nas nie będzie albo nie będziemy mieć tej pracy. Wierzę w ludzi, że są w stanie budować się na nowo, zmieniać pozycje zawodowe, robić fajne rzeczy i nie ma się czego obawiać.

Dobrych programistów i pracowników sektora IT w Polsce jest bardzo dużo. Tymczasem wielkich firm technologicznych polskich, a nawet europejskich jest niewiele. Jak stworzyć te europejskie czempiony? Gdzie tutaj jest problem? To jest kwestia podatków?

- Kłaniają się tutaj mentalność i odwaga. W Polsce bardzo hejtuje się też ludzi odważnych, którzy wiele lat coś budują. Moim zdaniem to jest duży problem. Potem patrzymy na polskie firmy technologiczne i cały sektor IT, no i nagle w 38-milionowym kraju, największe spółki giełdowe warte są grosze w porównaniu do amerykańskich odpowiedników. Tam nawet pierwszy lepszy start-up może mieć wycenę rzędu kilkuset milionów dolarów. To jest smutne i przykre. Niestety w skali świata wciąż jesteśmy gdzieś na jakichś peryferiach i to trzeba sobie szczerze przyznać.

Jak rozwiązać tę sytuację? 

- Cały czas trzeba próbować, trzeba wzmacniać ten pozytywny vibe, żeby coraz liczniejsi próbowali, żeby walczyli i żeby się nie poddawali. Nawet jeśli coś się nie uda w medycynie, technologii, to ważne, żeby ludzie inwestowali całych siebie w projekty które ich pasjonują. Niestety historia pokazuje, że jeśli przedsiębiorcy nie uda się biznes czy start-up, pierwsze co robi - zatrudnia się w innej firmie. Często trudno mu później wyjść psychicznie z tego swoistego ostracyzmu, który jest mu serwowany, gdy wielu ludzi mówi słynne "a nie mówiłem". W ogóle na świecie jest sporo takich ludzi, którzy zawsze mówią, że czegoś nie da się zrobić. To oni są potem hamulcowymi gospodarki.

Uczelnie są otwarte na współpracę z biznesem bardziej niż kiedyś?

- Jako jeden z przedstawicieli takiej uczelni dostrzegam coraz więcej tego pozytywnego flow. Natomiast sama edukacja będzie musiała mocno się zmienić. W uczelnie w praktyce mocno uderzy AI na każdym etapie - od uczenia się po sposób dystrybucji wiedzy i absorpcji tej wiedzy. Uniwersytety ogólnie czeka duża rewolucja i mam nadzieję, że ta rewolucja będzie wcześniej czy później u nas także widoczna.

Polska ma szansę stać się w jakiejś perspektywie drugą Estonią, jeżeli chodzi o nowe technologie, świat IT?

- Często porównujemy się do Estonii, natomiast to jest trochę, jak zarządzanie małą łódką, a dużym statkiem. Inaczej wprowadza się innowacje w Estonii, a trochę inaczej w tak dużym kraju, jak Polska. Oczywiście Estonia odniosła sukces. No, ale to jest jakby poziom projektów jednego dużego miasta w Polsce. Natomiast tutaj patrzymy na liczniejsze społeczeństwo, większe wyzwania, inne kulturowe uwarunkowania z przeszłości. Natomiast co do zasady stoją przed nami duże szanse. Polacy powinni stawiać na tą sztuczną inteligencję i big data, bo tutaj mamy najlepszych inżynierów i to może być taki nasz znak rozpoznawczy.

Jaka jest perspektywa czasowa?

- Mamy bardzo małe okno czasowe, żeby stać się liderem sztucznej inteligencji. Ja robię wszystko, żeby popularyzować ten trend. To jest ciężka walka do stoczenia, ale jest do wygrania. Chwilę trwało, by przekonywać ludzi do inwestowania w tym obszarze nawet w szkolnictwie. Dopiero, gdy pojawiły się takie projekty jak ChatGTP, to wszyscy zaczęli dostrzegać, że w ogóle ta sztuczna inteligencja jest do czegoś potrzebna. Natomiast moim zdaniem trzeba być pokornym. Sztucznej inteligencji nie skaluje się tylko i wyłącznie pieniędzmi i liczbą ludzi. Unicorna można zrobić dzięki pracy nawet małej grupy.

W jaki sposób współpracować z ludźmi, którzy mają około 20 lat? Żeby w pełni wykorzystać ich potencjał.

- Trzeba ich zachęcać do tego, żeby robili ciekawe projekty, eksperymentowali, czy to na studiach, czy na stażach. Gdziekolwiek. To będzie ich zachęcało do tego, żeby tworzyli i produkowali fajne rzeczy, no i dzięki temu mogli postawić na kreatywność.

Kiedy znajdujesz czas dla rodziny i dla bliskich?

- Gdybyś zapytała moich bliskich, powiedzieliby, że nie znajduję. Faktycznie na tym etapie mojego życia rzeczywiście tak jest, że tego czasu jest bardzo mało, ale też tutaj moja narracja świata była zawsze taka sama. Ja tego czasu zawsze miałem bardzo mało, odkąd układałam klocki Lego jak byłem mały, potem jak studiowałem itd. Miałem swoje świat którego jestem szczerze mówiąc zakładnikiem. Zawsze miałem mało czasu, szybko się nudziłem, więc czuję, że jestem autentyczny w tym co robię. I jeszcze chwilę tak niestety to będzie wyglądało w szczególności, że za moment kolejny raz ogłosimy dużą inwestycje w Synerise.

Nawet jak się ma mało czasu dla bliskich, dla siebie, to w jaki sposób można go twoim zdaniem wartościowo spędzić?

- Gdy mam wolną chwilę to czytam, słucham podcastów, programuję, staram się czegoś nowego dowiedzieć. Przede wszystkim w jakiś tam sposób należy realizować swoje pasje, czyli to, co nas ciekawi. Myślę, że to jest kluczowe, bo wtedy człowiek czuje, że nie traci ani dnia, ani godziny.

Gdzie chcesz być za pięć lat? Gdzie będzie wtedy Synerise?

- Bardzo chcę podbić Stany Zjednoczone. Super, gdyby rozwiązania, nad którymi pracujemy stały się standardem. A w przypadku sportu, najważniejszą rzeczą jest powrót do Ekstraklasy i sukcesy w pucharach europejskich.

Rozmawiała Beata Mońka, BrandMe CEO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: BrandMe CEO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »