Zwolennicy brexitu proponują inny model relacji z UE
Brytyjski eurosceptyczny think tank IEA przedstawił w tym tygodniu alternatywny plan przyszłych relacji pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską po wyjściu ze Wspólnoty. Według jego autorów wzorem dla Londynu powinna być umowa o wolnym handlu z Kanadą. Tymczasem Partia Pracy prawdopodobnie odrzuci brexitowy układ wynegocjowany przez Theresę May. Drugie referendum to może cios w brytyjską walutę.
140-stronicowy raport Institute for Economic Affairs (Instytut Spraw Gospodarczych, IEA) uzyskał poparcie m.in. byłego ministra ds. Brexitu Davisa Davisa i byłego ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona. Autorzy postulują wypracowanie kompleksowego porozumienia o wolnym handlu z Unią Europejską, zakładającego m.in. wzajemne uznawanie regulacji bez konieczności ich harmonizacji, a także szeroki dostęp do wzajemnych rynków. Przyjęty model sugeruje m.in. daleko idącą deregulację i podpisanie nowych umów handlowych z państwami trzecimi.
Jednak część elementów przedstawionej propozycji zostało wielokrotnie odrzuconych przez unijnych negocjatorów. Proponowany model nie rozwiązuje także kwestii granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią, która po wyjściu Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty stanie się granicą zewnętrzną UE, z czym wiąże się konieczność przywrócenia wybranych kontroli granicznych i celnych.
Według sugestii IEA, Wielka Brytania powinna również skupić się na negocjacjach nowych umów handlowych z państwami trzecimi, w tym Stanami Zjednoczonymi i Indiami, aby w ostatnich miesiącach rozmów o warunkach Brexitu wywrzeć presję na Unię Europejską. Autorzy przekonują też, że gdyby Unia Europejska nie chciała uznać brytyjskich regulacji po wyjściu ze Wspólnoty za równorzędne, to należy ją pozwać do Światowej Organizacji Handlu.
Propozycje IEA są prezentowane przez eurosceptyczne skrzydło Partii Konserwatywnej jako alternatywa wobec proponowanego przez premier Theresę May tzw. planu z Chequers, który w ubiegłym tygodniu został odrzucony przez liderów pozostałych 27 państw członkowskich podczas nieformalnego szczytu UE w Salzburgu.
Treść raportu została skrytykowana przez część ekspertów i komentatorów, którzy wytykali błędy metodologiczne i opieranie się na propozycjach odrzuconych przez przedstawicieli UE. Analityk BBC Chris Cook zwrócił m.in. uwagę na "wątpliwy" model gospodarczy, wskazując na niejasności w obliczeniach, które mogą zniekształcać wnioski, a były brytyjski urzędnik zajmujący się handlem międzynarodowym David Henig ocenił, że zrealizowanie przedstawionych rozwiązań wymagałoby "absurdalnego nakładu pracy w negocjacjach handlowych".
Z kolei szefowa proeuropejskiej Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu (CBI) Carolyn Fairbairn mówiła w poniedziałek w rozmowie z BBC, że propozycja zwolenników Brexitu "nie jest odpowiednim rozwiązaniem dla naszego kraju" i mogłaby doprowadzić do znacznych zwolnień. "Doprowadziłoby to do utrudnień na granicach (z kontynentem), nie rozwiązałoby problemu granicy w Irlandii Płn., a także zakłóciłoby pracę łańcucha dostaw, od którego zależą tysiące miejsc pracy" - wyliczała.
Także rzecznik premier Theresy May odrzucił w imieniu szefowej rządu alternatywną propozycję, zapewniając, że ministrowie nadal jasno popierają plan z Chequers. Odpowiadając na raport IEA, tłumaczył, iż "żadna umowa handlowa z państwem trzecim wobec UE nie doprowadziła do takiego ograniczenia utrudnień w handlu, że nie ma konieczności twardej granicy, a nie ma na całym świecie precedensowego rozwiązania, gdzie istnieje granica pozbawiona infrastruktury celnej w przypadku braku istotnej zbieżności przepisów i ceł".
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Zgodnie z negocjowanym porozumieniem z UE o okresie przejściowym dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 roku.
Z Londynu Jakub Krupa
Partia Pracy prawdopodobnie odrzuci brexitowy układ wynegocjowany przez Theresę May - zadeklarował minister ds. wyjścia z UE w lewicowym gabinecie cieni. I dodał, że jednym z efektów mogłoby być drugie referendum.
Ponieważ ws. brexitu podzielona jest również Partia Konserwatywna, możliwe, że w Izbie Gmin Theresa May musi ws. brexitu liczyć na głosy opozycji.
Keir Starmer mówił dziś podczas konferencji Partii Pracy, że ostateczna umowa z Unią Europejską musiałaby spełniać szereg przedstawionych wcześniej warunków, w tym "utrzymanie identycznych korzyści", jaki dziś kraj czerpie z członkostwa w unii celnej i wspólnym rynku.
A to - zdaniem i większości ekspertów - będzie bardzo trudne w oparciu o plan, jaki konserwatywna premier położyła na stole negocjacyjnym. Jeśli premier wróci z umową niespełniającą naszych warunków, co wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, zagłosujemy przeciwko jej umowie" - stwierdził Keir Starmer.
Polityk dodał, że w przypadku, gdyby parlament odrzucił plan Theresy May, jednym ze scenariuszy powinno być referendum, w którym Brytyjczycy ocenią wynegocjowaną przez rząd umowę. "Chcemy wyborów by zmieść ten upadły rząd. Potem pragniemy zainstalować radykalny rząd zdolny do zmiany naszego kraju. Tak powinno się stać po dwóch latach negocjacji zakończonych klęską. Ale jeśli to nie będzie możliwe, musimy mieć inne opcje, w tym prowadzenie kampanii na rzecz publicznego referendum. I nikt nie wyklucza opcji pozostania w Unii" - stwierdził Keir Starmer. Ta ostatnia deklaracja -najdalej jak na razie idąca oficjalna wypowiedź czołowego polityka popierająca ideę drugiego głosowania- wywołała długi aplauz.
Według sondaży większość członków partii jest za. Ale wśród elektoratu - gdzie przeważają euroentuzjaści - zdania są bardziej podzielone. Co więcej - lider partii Jeremy Corbyn od dekad zajmował pozycje eurosceptyczne, choć - jak deklaruje - ostatecznie w referendum zagłosował za pozostaniem w Unii. Dotychczas jednak unikał jednoznacznego poparcia dla drugiego głosowania.
IAR