Henryka Bochniarz: Polska powinna przyjąć euro
Szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz uważa, że mimo obecnych problemów strefy euro, dla przedsiębiorców w długim okresie korzystne byłoby wejście Polski do strefy euro. To też część naszej odpowiedzialności - dodała.
- Cieszymy się tym, że możemy zwiększać swój eksport (słabszy złoty względem euro napędza eksport - PAP), ale ciekawa jestem, czy ktoś liczy, jakie koszty ponosimy na skutek tych ogromnych wahań waluty. To jest ogromna cena, którą płacą zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy - powiedziała Bochniarz, która brała udział w Brukseli w spotkaniu europejskiego stowarzyszenia przedsiębiorców BusinessEurope.
- Uważam, że jeżeli jesteśmy w UE, to nie może być tak, że mówimy: bierzemy z tej Unii to co fajne, a tam, gdzie ma ona problemy, to będziemy patrzeć z boku. To też jest część naszej odpowiedzialności - oceniła Bochniarz.
- Jeżeli chcemy mieć coś do powiedzenia w UE, to w momencie, kiedy w tak istotnej kwestii do rozwiązania jak euro nie jesteśmy w tej rozmowie, to przyjmujemy to, co inni ustalą - dodała.
W piątek minister finansów Jacek Rostowski powiedział w Luksemburgu, że Polska przystąpi do strefy euro, kiedy ta będzie już naprawiona i kiedy wejście do niej będzie dla Polski bezpieczne. Niewykluczone, że już w przyszłym roku Polska wyjdzie z procedury nadmiernego deficytu; obniżenie go poniżej pułapu 3 proc. PKB jest jednym z kryteriów wejścia do strefy euro.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Zdaniem Bochniarz, mimo obecnych problemów strefy euro dla polskich przedsiębiorców w długim okresie korzystne było wejście kraju do strefy euro.
- To się nie stanie z dnia na dzień, ale jeżeli byłaby taka sytuacja, że dla wzmocnienia euro uznano by, że przy tych wynikach polskiej gospodarki powinniśmy wejść (do strefy euro), to powiedzenie "nasza chata z kraja" - bo będą jakieś koszty - jest właśnie tą nieodpowiedzialnością - argumentowała szefowa konfederacji Lewiatan.
We wtorek organizacja BusinessEurope zaprezentowała swoje propozycje na pobudzenie wzrostu gospodarczego w UE, co ma być tematem najbliższego szczytu Unii w czwartek i piątek. Pięciopunktowy plan organizacji opiera się na: ochronie euro, naprawie finansów publicznych i reformach, wspieraniu prywatnych inwestycji, wykorzystaniu potencjału wewnętrznego rynku UE oraz rozwoju handlowych relacji Unii Europejskiej z największymi gospodarkami.
- Brakuje zaufania biznesu, potrzebne są polityczne decyzje UE, by go przywrócić - mówił prezes BusinessEurope Jurgen R. Thurmann. - Era "Business as usual" jest zdecydowanie za nami. Nadeszła dla nas chwila prawdy: zagrożone są nasze miejsca pracy i nasz styl życia - przekonywała Laurence Parisot, szefowa francuskiej organizacji przedsiębiorców MEDEF. - Zjednoczone Stany Europy już nie są utopią - dodała. Jej zdaniem potrzebny jest "europejski" minister finansów odpowiadający przed europarlamentem.
Bochniarz na prezentacji BusinessEurope wskazywała, że brak pewności na rynkach powstrzymuje firmy przed inwestowaniem, choć mają one środki w depozytach bankowych - w Polsce ok. 70 mld euro. - Nie wystarczy wdrażać trudne reformy (...), w końcu wszyscy wylądujemy w jednej łodzi z tymi, którzy mają problemy - mówiła. Jej zdaniem nieunikniona jest unia polityczna. - W świecie, w którym istnieją dzisiaj zupełnie nowe potęgi, w pojedynkę nie jesteśmy w stanie nic osiągnąć - powiedziała po prezentacji PAP.
Podkreśliła, że choć reformy są potrzebne, także reforma emerytalna w Polsce, to nie wszyscy politycy w UE dążą w tym samym kierunku. - Jak można na przykład w Komisji Trójstronnej dyskutować z naszymi pracownikami, ze związkami zawodowymi na temat tego, że reforma emerytalna jest niezbędna, jeśli jednocześnie w kraju nie tak daleko od nas (we Francji-PAP) proponuje się skrócenie wieku emerytalnego? - pytała.
6 czerwca administracja socjalisty Francoisa Hollande'a - realizując wyborcze zapowiedzi - zaprezentowała dekret obniżenia z powrotem wieku emerytalnego z 62 do 60 lat m.in. w przypadku osób, które rozpoczęły pracę w wieku 18-19 lat. Poprzedni prezydent Nicolas Sarkozy podniósł ogólny wiek emerytalny w 2010 r. do 62 lat.