Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Hiszpania: Uciekli bez płacenia

Hiszpańska Gwardia Cywilna poinformowała w piątek, że szuka ponad stu osób, które w tym tygodniu uciekły naraz bez płacenia z restauracji na północy kraju. Klienci nie byli Hiszpanami. Właściciel twierdzi, że stracił 2 tys. euro.

- Tańczyli i nagle zniknęli. Sto osób uciekło w ciągu minuty - opowiadał właścicielu hotelu i restauracji Carmen w miejscowości Bembibre, ok. 400 km na północny zachód od Madrytu.

- Nie wychodzili w małych grupach, lecz zrobili to wszyscy naraz - wyjaśnił Antonio Rodriguez w rozmowie z radiem Cadena Ser. "Nie mogliśmy nic zrobić, gdyż było ich aż tylu" - dodał.

- Nie byli to Hiszpanie - podkreślił przedstawiciel Gwardii Cywilnej. Nie chciał jednak potwierdzić, czy chodzi o osoby z Europy Wschodniej, jak opisuje je lokalna prasa.

Reklama

Właściciel restauracji miał powiedzieć agencji EFE, że bankiet zamówili obywatele Rumunii, którzy wpłacili mu zaliczkę w wysokości 900 euro.

Przedstawiciel Gwardii Cywilnej zapewnił, że służby wiedzą mniej więcej, gdzie przebywają nieuczciwi klienci. "Nie będzie trzeba długo czekać na wyniki" śledztwa - zapewnił.

Według lokalnych mediów 120-osobowa rodzina w restauracji Carmen świętowała chrzciny. Zamówiła m.in. 30 butelek whisky. Grupa zniknęła tuż przed podaniem deseru.

PAP

.........................

Władze hiszpańskich portów przeładunkowych skarżą się na protesty dokerów. Przyczyną jest przyjęty przez rząd projekt ustawy dopuszczający do pracy w portach tańszych pracowników, między innymi z krajów Europy Wschodniej.

Kierujący portami twierdzą, że od tamtej pory ponieśli 100 milionów euro strat a z rozładunku w Hiszpanii zrezygnowało 45 statków. Wszyscy hiszpańscy dokerzy należą do jednej spółki. Ona wydaje zgodę na zatrudnienie nowych pracowników. Tymczasem rząd pod naciskiem Brukseli zdecydował, że dokerów będą mogły zatrudniać bezpośrednio porty z pominięciem spółki. W ramach protestu dokerzy pracują wolniej.

Rozładunki trwają dłużej, dlatego statki czekające na redzie odpływają do innych portów. W cierpliwość muszą się też uzbrajać kierowcy TIR-ów. Jeden z nich, Juan Gonzalo twierdzi, że przez przestoje zarobi o wiele mniej. "Wjeżdżasz na teren portu i nie wiesz, czy wyjedziesz po pół godzinie czy po półtorej godzinie. To dla nas wielki problem."

Za tydzień nad projektem ustawy będzie debatował parlament. Dokerzy ostrzegają, że jeśli prawo zostanie przyjęte rozpoczną prawdziwy strajk i zablokują wszystkie porty..

Tymczasem Hiszpanie nagminnie opuszczają dni w pracy.

Jak wynika z badań Zrzeszenia Lekarskich Spółdzielni Pracowniczych, codziennie do pracy nie chodzi średnio 880 tysięcy osób, czyli ponad 5 procent zatrudnionych.

Roczne straty państwa spowodowane nieobecnościami wynoszą 70 miliardów euro - 7 procent hiszpańskiego PKB.Hiszpanie rzadko chorowali podczas niedawnego kryzysu. Odkąd jednak sytuacja gospodarcza się poprawiła, zwolnień lekarskich przybyło.

IAR

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: emigranci | Hiszpania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »