Otwieramy temat przyjęcia euro w Polsce: Dyskutujmy
Szef SLD Leszek Miller wezwał w czwartek do podjęcia dyskusji na temat przyjęcia w Polsce wspólnej unijnej waluty. Polska, pozostając poza strefą euro, będzie spychana na peryferie procesu decyzyjnego - uważa lider Sojuszu.
Miller ocenił na czwartkowej konferencji zatytułowanej "Kalendarz przystąpienia Polski do strefy Euro", że najbliższe miesiące będą przebiegały w UE pod znakiem ściślejszej integracji strefy euro i tym samym - podziału Europy na różne prędkości, czy różne głębokości integracji.
- Nie ulega wątpliwości, że Polska, pozostając poza strefą euro, będzie spychana na peryferie procesu decyzyjnego - powinniśmy więc domagać się od polskiego rządu, aby jak najszybciej zdecydował się co do przynajmniej zarysów koncepcji prowadzącej nas do strefy wspólnej waluty - podkreślił lider Sojuszu.
Jego zdaniem, w przeciwnym wypadku nasz głos w UE będzie coraz mniej znaczący. "I będziemy przekazywali sygnały, że dobrowolnie godzimy się na to, aby nie uczestniczyć w gronie decydentów, a więc w tym gronie, w którym podejmuje się zasadnicze makroekonomiczne decyzje" - mówił Miller.
Zwrócił przy tym uwagę, że w rządzie Donalda Tuska nie ma jasności co do żadnej daty przyjęcia euro ani terminu spełnienia niezbędnych do tego kryteriów. Zdaniem lidera SLD, powodowane jest to m.in. strachem rządzących przed ewentualną reakcją opinii publicznej, która coraz mniej chętnie aprobuje przystąpienie do eurolandu. Premier mówił w grudniu, że decyzja o przystąpieniu do strefy euro to kwestia lat, ale już w 2013 r. trzeba budować drogę politycznego porozumienia w tej sprawie.
Szef Sojuszu zachęcał jednak po podjęcia dyskusji na temat daty przyjęcia wspólnej unijnej waluty, a także możliwych korzyści i zagrożeń z tym związanych.
Ekspert Sojuszu ds. ekonomicznych Wojciech Szewko z zarządu krajowego partii przypomniał, że Polska - by przystąpić do strefy euro - musi spełnić pięć tzw. kryteriów konwergencji dotyczących wskaźników makroekonomicznych: kryterium inflacji (nieprzekraczające 2,83 proc.); kryterium deficytu (nie wyższego niż 3 proc); kryterium relacji długu do PKB (nie więcej niż 60 proc.), kryterium wysokości stopy procentowej (nie więcej niż 3,59 proc.) oraz kryterium dotyczące wahania kursu waluty krajowej (+/- 15 proc. w stosunku do euro przez minimum 2 lata).
Szewko jest zdania, że Polska jest w stanie do końca tego roku spełnić wszystkie te kryteria.
Przekonywał, że wejście do eurolandu byłoby bardzo korzystne dla polskiej gospodarki - trwale wyeliminowałoby m.in. ryzyko kursowe. - Skutki bezpośrednie dla przedsiębiorstw? Niższe koszty działalności gospodarczej, możliwość skuteczniejszego planowania inwestycji, łatwiejsze prowadzenie księgowości, szczególnie jeśli ma się do czynienia z obrotem międzynarodowym. Skutki bezpośrednie to również wzrost aktywności inwestycyjnej przedsiębiorstw, napływ kapitału i poprawa jego alokacji - podkreślił Szewko.
Jak dodał, na przyjęciu euro skorzystają też gospodarstwa domowe. - Będziemy mieć do czynienia z obniżeniem cen wszystkich towarów importowanych ze strefy euro oraz tych, do których używane są komponenty pochodzące ze strefy euro, czyli większości towarów - wyjaśnił ekspert SLD.
Według niego, przyjęcie euro zwiększyłoby też stabilność i wiarygodność inwestycyjną Polski; eliminowałoby możliwość spekulacji na polskiej walucie.
Szewko przekonywał ponadto, że członkostwo Polski w eurolandzie będzie oznaczało boom na rynku mieszkaniowym ze względu na obniżkę stóp procentowych i zwiększenie tym samym dostępności kredytów hipotecznych. "Zakłada się, że w pierwszym roku popyt na mieszkania w Polsce może się zwiększyć nawet o 300 tys." - zaznaczył polityk.
Do potencjalnych kosztów przyjęcia euro ekonomista zaliczył m.in. utratę niezależnej polityki pieniężnej, a także w pierwszym okresie - możliwy wzrost cen usług i dóbr konsumpcyjnych.
B. minister sprawiedliwości Jerzy Jaskiernia wyraził przekonanie, że do przyjęcia euro w Polsce konieczna jest zmiana dwóch artykułów konstytucji - 203. (zobowiązuje on NIK do kontrolowania m.in. NBP) i 227., poświęconego strukturze, organizacji i funkcjonowaniu Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej.
Zdaniem Jaskierni, w art. 227 należałoby zmienić treść ust. 1, zgodnie z którym NBP przysługuje "wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej" oraz że - Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza". "Formuła odpowiadania za wartość polskiego pieniądza jest niezgodna ze standardem acquis communautaire UE (dorobku prawnego Unii - PAP), który wymaga, aby cel krajowego banku centralnego był określony utrzymanie stabilności cen - mówił b. minister.
Ocenił też, że zmiany wymaga ta część przepisów art. 227, które dotyczą kompetencji RPP (ustalanie corocznie założenia polityki pieniężnej). Jak mówił, organ ten powinien być pozbawiony kompetencji dotyczących polityki pieniężnej. - W grę wchodzi więc albo skreślenie tego przepisu, albo przekształcenie go w taki sposób, aby RPP miała jedynie charakter doradczy lub opiniodawczy - zaznaczył b. minister.
Jeśli chodzi o art. 203, to - zdaniem Jaskierni - zbyt szeroko określa uprawnienia kontrolne NIK w stosunku do NBP. Jak mówił polityk, kompetencje trzeba dookreślić jedynie jako kontrolę w zakresie dotyczącym bieżącej działalności operacyjnej banku, nie wkraczającym w zakres formułowania i wykonywania polityki pieniężnej oraz innych kompetencji powierzonych Europejskiemu Systemu Banków Centralnych (ESBC).
Jaskiernia uważa ponadto, że w sprawie zmiany konstytucji możliwe są trzy scenariusze: zmiana w momencie przystąpienia do poprzedzającego przyjęcie euro Mechanizmu Kursów Walutowych ERM II; w momencie wstąpienia do eurolandu oraz już po wstąpieniu, wtedy kiedy zmianę wymusi Trybunał Konstytucyjny. W ocenie polityka Sojuszu, najlepszym rozwiązaniem byłby wariant drugi. Ostatni z nich jest ryzykowny - mówił - ponieważ groziłby zablokowaniem przystąpienia do strefy euro i rzutowałby na intencje Polski.
Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL