Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Spekulanci wybiją nam euro z głowy?

Jeśli się okaże, że wejście do systemu ERM2 będzie się wiązało z ryzykiem dla polskiej waluty lub dla polskiego systemu finansowego, to termin ten może zostać przełożony - poinformował premier Donald Tusk.

"To nie jest kwestia wysokości kursu, tylko niestabilności rynku (...). Nie jestem doktrynerem, jeśli się okaże, że wiązałoby się to z jakimś ryzykiem (wejście do ERM2 - PAP) dla polskiej waluty czy dla naszego systemu finansowego, to będziemy to przekładać" - powiedział premier w środę w TVN24.

Intencją rządu jest przyjęcie euro 1 stycznia 2012 roku. Premier pytany, czy powinno się przeprowadzić interwencję na rynku walutowym powiedział, że "interwencja dzisiaj mogłaby doprowadzić do skutków odwrotnych". "Na dziś wszyscy przestrzegają przed pochopnymi działaniami" - powiedział.

Reklama

Tymczasem , nie ma powodów, żeby odkładać termin przyjęcia euro, jakim jest rok 2012 - poinformował na wcześniej minister finansów Jacek Rostowski.

"Jeśli chodzi o przystąpienie do strefy euro to nie widzę żadnego powodu, żeby ten cel - przystąpienie w 2012 roku odłożyć. Są kryteria z Maastricht, na pewno to, co teraz robimy nie z powodu konieczności spełnienia kryteriów z Maastricht, tylko z innych powodów dotyczących konieczności utrzymania finansowania budżetu państwa, niemniej jednak te oszczędności, które wprowadzamy zapewnią, że w tym roku powinniśmy się zmieścić w ramach kryterium fiskalnego" - powiedział.

Rostowski pytany o obecną deprecjację złotego stwierdził, że zjawisko to dotyczy wszystkich walut regionu. "Jeśli chodzi o wartość złotego, to są zjawiska, które dotyczą wszystkich walut regionu. Ale niemniej jednak w różnych stopniach. Nasza analiza wskazuje bardzo jasno, że szczególnie od początku roku te kraje, które mają lepszą sytuację są lepiej oceniane przez rynki walutowe" - powiedział.

TYLKO SPOKOJNIE

Przed pochopnym przewalutowaniem kredytów walutowych na złotowe zgodnie ostrzegają eksperci. Zdaniem Emila Szwedy, eksperta Open Finance, przewalutowanie kredytów jest "pętlą na szyję". "Jeżeli ktoś zaciągał kredyt, kiedy frank kosztował 2 zł, to znaczy, że jego zobowiązania wzrosły o 55 proc." - informuje Szweda. Katarzyna Siwek z Expandera oceniała, że przewalutowanie teraz byłoby "najmniej rozsądne".

Analitycy Commerzbank oceniają, że możliwa jest deprecjacja forinta i złotego o 10 proc., a czeskiej korony o 5 proc. Z kolei Merrill Lynch prognozuje, że forint w bliskiej perspektywie może się osłabić do 315 za euro.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ERM2 | wejście | spekulanci | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »