Włochy rynek nie wpadł w panikę
W ubiegłym tygodniu, kiedy większość z nas oddawała się hygge siedząc przed telewizorem z filiżanką gorącej czekolady, Włosi ruszyli do urn. Wybory w tym kraju to ważne wydarzenie społeczne: ludzie udają się na najbliższą piazzę, zasiadają w jednej z wielu kawiarni i popijają espresso, czytając gazety.
Populizm może stanowić "nową normalność"
Następnie statecznie podążają w kierunku lokalu wyborczego, zatrzymując się co chwila, aby powitać przyjaciół i wymienić uwagi na temat wyborów. W drodze z kawiarni do lokalu wyborczego przeciętny Włoch może wielokrotnie zmienić zdanie co do najlepszego kandydata, jednak wie, że w momencie, gdy chwyci ołówek, nastąpi chwila prawdy i że podejmie wówczas decyzję, na kogo głosować.
Chwila ta ma posmak zwycięstwa dla każdego, kto wierzy w demokrację i chce wnieść wkład w przyszłość swojego kraju. Jednak w przypadku wyborów 4 marca trudno jest określić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy głosowaniem a przyszłością Włoch; jasne jest jedynie, że czeka nas dalszy polityczny chaos.
Największą liczbę głosów (32,67%) uzyskał populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd, podczas gdy prawicowa koalicja w składzie: Lega Nord, Forza Italia i dwa pomniejsze ugrupowania otrzymała większość głosów, potencjalnie upoważniającą ją do utworzenia rządu (37%).
Wyraźnym przegranym jest Partia Demokratyczna pod przewodnictwem Renziego, która uzyskała niespełna 20% głosów; w efekcie lider ugrupowania został zmuszony do popełnienia politycznego samobójstwa, czyli do dymisji z funkcji przywódcy rządzącej partii centrolewicowej.
Oczywiste jest, że wyniki wyborów nie pozwalają na utworzenie jakiejkolwiek jasnej i bezproblemowej koalicji, co oznacza, że kadencja przyszłego włoskiego rządu może być znacznie skrócona.
Pomimo uzasadnionych prognoz, że chaos wywołany włoskimi wyborami spowoduje wyprzedaż na europejskim rynku, oznaki osłabienia pojawiły się wyłącznie w samych Włoszech. Chociaż po otwarciu giełd w poniedziałek kontrakty terminowe na dziesięcioletnie BTP poszły w dół o 101 ticków, rentowność benchmarkowych dziesięcioletnich BTP wzrosła o zaledwie siedem punktów bazowych do 2,02%, a w ciągu dnia spadła, osiągając 1,99% na zamknięciu.
Różnica rentowności dziesięcioletnich obligacji włoskich i niemieckich w poniedziałek lekko wzrosła do 135 punktów bazowych, pozostając jednak znacznie poniżej poziomu 160 punktów bazowych odnotowanego na początku tego roku.
Zaskoczeniem był masowy wzrost cen obligacji krajów peryferyjnych przy równoczesnym spadku rentowności o około 5 punktów bazowych. Wyniki obligacji krajów peryferyjnych są zwykle skorelowane z krajami należącymi do tej grupy. W poniedziałek jednak zależność ta nie zaszła, co oznaczało, że w opinii inwestorów niestabilność polityczna we Włoszech nie wiązała się z ryzykiem zarażenia.
Mimo iż wybory we Włoszech stanowiły wydarzenie o minimalnym oddziaływaniu, reakcja rynku powinna dać nam mocno do myślenia w odniesieniu do sytuacji na europejskim rynku obligacji i do potencjalnych implikacji dla inwestorów na tym rynku.
Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że nastąpił koniec zmienności. Kto to spowodował? Europejski Bank Centralny. Całkiem niedawno EBC oświadczył, że nie jest mu spieszno do wygaszania luzowania ilościowego i podwyższania stóp procentowych, jasno dając do zrozumienia, że nie zamierza zmarnować wykonanej dotąd dobrej roboty. Reakcja rynku na wybory we Włoszech oznacza, że w opinii inwestorów 8 marca, na posiedzeniu EBC w celu przeglądu polityki pieniężnej, nie zostaną zapowiedziane żadne gwałtowne ruchy.
W istocie, gdy tylko EBC rozpocznie usztywnianie polityki pieniężnej, BTP pójdą na pierwszy ogień w strefie euro.
Ponadto należy wziąć pod uwagę, że być może populizm stał się już normą. Włochy nie są pierwszym europejskim krajem, który wykazał poparcie dla partii populistycznych, przez co zwycięstwo tego rodzaju ugrupowania było do przewidzenia. Dodatkowo, nawet ugrupowania populistyczne muszą zmierzyć się z faktem, iż wynik wyborów oznacza zawieszenie parlamentu, a zatem do sprawowania rządów konieczne jest dojście do porozumienia z pozostałymi partiami.
To ważny aspekt, ponieważ w efekcie partie polityczne muszą uelastycznić swoje stanowisko, aby efektywnie sprawować władzę (alternatywą jest skrócona kadencja rządu). Dla inwestorów nie musi to oznaczać wysokiego ryzyka; w istocie wręcz potwierdza to, że zasadnicze elementy włoskiego status quo utrzymają się dłużej, niż wskazywałby na to bezpośredni wynik wyborów, ponieważ nacjonalistyczne plany populistów nie będą mogły zostać wdrożone w praktyce.
Pomimo wsparcia EBC, można zakładać, że włoskie BTP w ciągu najbliższych kilku miesięcy stracą na wartości. Od rozpoczęcia luzowania ilościowego w marcu 2013 r. do dziś średnia rentowność dziesięcioletnich BTP wynosiła 2,387%. Jest wysoce nieprawdopodobne, by włoskie obligacje skarbowe wykroczyły poza ten poziom; możliwy jest jednak wzrost o 25/30 punktów bazowych (w efekcie którego rentowność dziesięcioletnich BTP wyniosłaby 2,30%), w szczególności, jeżeli obligacje te pozostawałyby pod presją przez dłuższy czas w przypadku, gdyby na czele rządu stanęli populiści.
W kontekście ostatnich wydarzeń wzrost o 30 punktów bazowych może nie wydawać się duży, należy jednak pamiętać, że mimo iż zagraniczni inwestorzy mogą sprzedawać obligacje lub je przetrzymywać, realny krajowy pieniądz to główny nabywca i największe wsparcie dla włoskiej krzywej dochodowości, co oznacza, że w przypadku jakichkolwiek oznak osłabienia inwestorzy krajowi zaczną kupować więcej obligacji skarbowych, aby skorzystać z rosnących rentowności.
Podsumowując, włoski populizm nie sprowadzi Europy na dno.
Althea Spinozzi, manager ds. obrotu, Saxo Bank