Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Wynik wyborów do PE nie sprzyja integracji fisklanej

Rezultat wyborów do Parlamentu Europejskiego nie sprzyja pogłębieniu europejskiej integracji, zwłaszcza w zakresie polityki fiskalnej, co będzie miało negatywny wpływ na perspektywę naprawę eurostrefy - ocenia amerykańsko-brytyjski think tank Eurasia.

"W sytuacji, gdy ustanowienie unii fiskalnej w drodze nowego traktatu nie wchodzi w grę (wskutek brytyjskiego weta z grudnia 2011 r. - PAP), nie będzie warunków do wprowadzenia głębszej integracji fiskalnej. Zinstytucjonalizowany system fiskalnych transferów, który ekonomiści uważają za konieczny, by eurostrefa mogła funkcjonować - nie zmaterializuje się" - napisano w tygodniowym komentarzu.

- W międzyczasie bardziej zatruta atmosfera w życiu politycznym niektórych krajów UE będzie miała wpływ na migrację, szkodząc mobilności siły roboczej - jednemu z najważniejszych mechanizmów dostosowawczych dostępnych z braku mechanizmu transferów fiskalnych - zaznacza autor Mujtaba Rahman.

Reklama

Według niego debata na temat programu oszczędnościowego wprowadzonego na czas kryzysu z pewnością będzie kontynuowana, choć będzie "mętna i niejasna".

- Włoski premier Renzi (Matteo - PAP) z pewnością będzie twardo argumentował za większą elastycznością w polityce fiskalnej i zrobi to z pozycji siły (dzięki dobremu wynikowi w wyborach do PE - PAP). Francuzi postąpią tak samo, choć ich pozycja jest słaba. Oba rządy będą nalegać na transfery z unijnego budżetu, by dopomóc krajom poszkodowanym przez ekonomiczny cykl - tłumaczy Rahman.

Jego zdaniem nie zanosi się na to, by obu rządom udało się postawić na swoim z uwagi na wygraną partii chadeckich i ludowych w wyborach do Parlamentu Europejskiego zrzeszonych w klubie EPP, zmiany na stanowiskach w Komisji Europejskiej i preferencje Berlina. Z tego powodu nie będzie rozwiązań systematycznych, choć możliwe są doraźne kompromisy.

OPINIE

Unia Europejska nie może zlekceważyć sukcesów partii skrajnych i eurosceptycznych w niedzielnych eurowyborach i musi się zmienić - ocenili w Brukseli brytyjski premier David Cameron i prezydent Francji Francois Hollande.

Wyniki wyborów są "bardzo jasnym przesłaniem. UE nie może po prostu zignorować tych wyników i postępować, jakby nic się nie stało" - powiedział Cameron przed rozpoczęciem nieformalnego szczytu UE, który ma być poświęcony podsumowaniu eurowyborów.

- Potrzebujemy zmian. Europa musi skoncentrować się na tym, co ważne: na wzroście gospodarczym, miejscach pracy i nie powinna robić aż tak dużo.

Potrzebujemy podejścia, w którym Bruksela nie będzie ingerować we wszystkie sprawy, w którym więcej kompetencji zostanie dla państw narodowych, a UE będzie angażować się tam, gdzie to konieczne - dodał. Według Camerona "na czele UE potrzeba ludzi, którzy to rozumieją. I potrzebujemy ludzi, którzy potrafią budować UE otwartą, konkurencyjną i elastyczną, a nie opartą na przeszłości".

Z kolei prezydent Hollande podkreślił, że sukces skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, który wygrał eurowybory we Francji, to problem nie tylko dla jego kraju. "Jedna czwarta wyborców we Francji poparła Front Narodowy.

Tak, mamy problem. Rozwiązanie trzeba znaleźć we Francji, prowadząc politykę, która zajmie się bezrobociem, problemami socjalnymi, nierównościami i ubóstwem. Ale to problem także dla Europy. Europa musi posłuchać tego, co zdarzyło się we Francji. Bo jeśli w następnych latach Europa nie odpowie na te oczekiwania, to i we Francji i gdzie indziej pojawią się kolejne głosy przeciwko Europie" - powiedział Hollande.

Jego zdaniem wyborcy eurosceptyków dali do zrozumienia politykom, że chcą "wzrostu gospodarczego, więcej miejsc pracy oraz reorientacji konstrukcji europejskiej". Ocenił, że to powinny być priorytety nowego szefa Komisji Europejskiej.

Po niedzielnych eurowyborach znacznie wzmocniły się skrajne i eurosceptyczne ugrupowania. Zdaniem ekspertów zwycięstwa Frontu Narodowego Marine Le Pen we Francji, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) w Wielkiej Brytanii, Duńskiej Partii Ludowej, a także dobre wyniki skrajnej prawicy i lewicy w innych krajach (jak Austria, Grecja czy Finlandia) zapewne zmienią i skomplikują pracę UE w wielu ważnych dziedzinach.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Parlament Europejski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »