Nowy Zielony Ład to rewolucja na rynku surowców
Najbliższe dekady przyniosą zasadnicze zmiany na rynkach surowcowych za sprawą podejmowanych przez UE działań prośrodowiskowych. Będziemy się żegnać w pierwszej kolejności z węglem, a w następnej z ropą. Pojawią się paliwa alternatywne, które będą zastępować tradycyjne węglowodory. Z drugiej jednak strony zasadniczo wzrośnie zapotrzebowanie na miedź.
Zmiany są nieodzowne. Unia Europejska ogłosiła Nowy Zielony Ład, wytyczając ambitne cele klimatyczne. W 2050 roku mamy być neutralni emisyjnie. Planowane jest też zaostrzenie poziomu redukcji emisji w 2030 roku z 40 proc. do 55 proc. Koronakryzys ma przyspieszyć proces - zielona rewolucja ma być kołem napędowym europejskiej gospodarki. UE zamierza wspierać transformację finansowo.
Zmiany dokonują się już od pewnego czasu. Najlepszy dowodem jest to, co dzieje się obecnie na rynku węgla. W Polsce przez wiele lat węgiel był podstawą w energetyce. W 2005 udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił 89 proc., w 2018 roku 80 proc., a w 2019 roku 75 proc. Proces ten musi teraz istotnie przyspieszyć.
Czas węgla się kończy, bo produkcja energii z jego użyciem po prostu się nie opłaca. Nawet górnicy przyjmują do wiadomości, że węgiel w przyszłości będzie odchodził w zapomnienie. Walczą jedynie o opóźnienie tego procesu.
Górnictwo jest w trudnym położeniu. Koszty wydobycia są wysokie, bo pokłady krajowego węgla zalegają około kilometra w głąb ziemi. Do tego dochodzą wysokie koszty emisji dwutlenku węgla. Przy czym handel emisjami jest dotkliwy nie tylko dla energetyki i ciepłownictwa, ale też dla innych energochłonnych branż, jak hutnictwo, produkcja cementu czy szkło. Energia z węgla będzie coraz droższa. Poza tym opieranie się na tym surowcu uniemożliwi realizację wyśrubowanych celów emisyjnych.
Węgiel będzie stopniowo zastępowany w krajowej energetyce gazem ziemnym, który został uznany przez UE za paliwo przejściowe w procesie transformacji. W efekcie popyt na błękitne paliwo w kraju będzie w najbliższym czasie rósł. W Polsce powstają bloki energetyczne opalane gazem ziemnym, budują je na własne potrzeby również firmy produkcyjne, takie jak Orlen czy KGHM. Jednocześnie wraz z budową kolejnych odnawialnych źródeł energii rósł będzie w systemie udział energii ze słońca czy z wiatru.
Docelowo, w długim terminie, nowe trendy odcisną swe piętno również na rynkach ropy. Coraz popularniejsze stają się auta elektryczne. Jednocześnie trwają intensywne prace nad paliwami alternatywnymi, jak wodór. W wyniku tych zmian stopniowo wypierane będą, przynajmniej w tej części świata, samochody na benzynę czy olej napędowy.
Spadek popytu na ropę będzie oznaczał spadek cen surowca. Obserwowaliśmy to już podczas pandemii, gdy lock down gwałtownie zmniejszył zapotrzebowanie na paliwa.
Zielona rewolucja przełoży się natomiast na wzrost zapotrzebowania na metale. W 2017 roku, czyli przed ogłoszeniem celu neutralności klimatycznej, Bank Światowy prognozował, że do 2050 roku rozwijająca się produkcja turbin wiatrowych potrzebować będzie o 300 proc. więcej metali. Kolejne 200 proc. więcej potrzeba będzie do wytwarzania paneli fotowoltaicznych. Z kolei o 1000 proc. miało wzrosnąć zużycie metali niezbędnych do produkcji akumulatorów. Ostatecznie, biorąc pod uwagę ambitny plan Unii, która chce być neutralna emisyjnie do 2050 roku, rzeczywiste zapotrzebowanie na metale może być jeszcze większe.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Rosnąć będzie m.in. popyt na miedź, która jest doskonałym przewodnikiem prądu. Szacuje się, że w latach 2020-2050 w technologiach zmniejszających emisję w UE potrzeba będzie nawet 22 mln ton miedzi. Jest ona niezbędna w instalacjach fotowoltaicznych, w farmach wiatrowych, magazynach energii i autach elektrycznych. A to na tych elementach w dużej mierze ma opierać się transformacja.
W instalacjach fotowoltaicznych miedź jest niezbędna do pobierania, magazynowania i dystrybucji energii ze słońca. Łączy moduły fotowoltaiczne z siecią, jest też używana w silnikach elektrycznych nakierunkowujących panel w stronę słońca. W elektrowni fotowoltaicznej o mocy 1 MW zużycie miedzi wynosi między 3,1 a 4,8 tony. W energetyce wiatrowej czerwony metal jest z kolei potrzebny do budowy generatorów, systemów uziemień, przyłączy kablowych. Szacuje się, że na przykład morska energetyka wiatrowa wymaga użycia około 6 ton miedzi na 1 MW energii.
Popyt będzie generowany również przez motoryzację. W pojazdach elektrycznych potrzeba nawet cztery razy więcej miedzi niż w samochodach spalinowych. Nawet najprostsze modele auta zawierają około 1 km przewodów, głównie do przesyłania danych, sygnałów sterujących i zasilania elektrycznego. W mniejszych samochodach jest ok. 15 kg czerwonego metalu, a w dużych nawet do 28 kg. Z kolei w autach elektrycznych może zostać użyte nawet 100 kg miedzi.
Polska ma spore złoża miedzi, może więc stać się kluczowym dostawcą metalu dla Europy. Wydobyciem miedzi w kraju zajmuje się KGHM. Spółka zapewnia, że jest w stanie kontynuować produkcję przez co najmniej 30-40 lat i gwarantuje bezpieczeństwo dostaw.
Metal produkowany poza Unią Europejską ma średnio dwukrotnie większą emisję jednostkową w porównaniu do miedzi pochodzącej na przykład z Polski. Różnica ta jest jeszcze większa, jeśli wziąć pod uwagę surowiec pochodzący z Azji, a szczególnie z Chin. Z tego względu zasoby polskiej miedzi mogą być dobrą bazą do przeprowadzenia transformacji w Europie.
mt
Tekst powstał w ramach cyklu "Droga do Zielonego Ładu", którego partnerem jest KGHM Polska Miedź