Dryfujemy w kierunku greckiego scenariusza
Z Ryszardem Petru, przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich, rozmawiał Szymon Szadkowski.
Szymon Szadkowski: Przeciwnicy OFE twierdzą, że od początku był to zły pomysł. Takie rozwiązania wprowadziły tylko trzy kraje: Węgry, Chile i Argentyna. W Chile ponoć ten system zbankrutował, a w pozostałych krajach raczej też się nie sprawdza. Dlaczego wzorowaliśmy się na takich systemach i wprowadzaliśmy je w Polsce?
Ryszard Petru: - Oprócz tych krajów, które pan wymienił, ten system z powodzeniem funkcjonuje w Szwecji. Tylko tam składki nie obniżano.
Oprócz podobieństw w budowie I i II filara zwróciłbym uwagę na dużo większą konkurencję wśród funduszy. Gdyby przyjęto wcześniej proponowane rozwiązania obniżające koszty funkcjonowania systemu, bylibyśmy dziś bliżej szwedzkiego modelu. Sugerowanie, że polski system by zbankrutował, tak jak w Chile, w sytuacji, kiedy zwroty z OFE są nieco lepsze niż w ZUS, jest mówieniem nieprawdy.
Czyli w takim razie jest o co walczyć?
- Teraz, kiedy ustawę przegłosowano w Sejmie, pozostaje Trybunał Konstytucyjny.
Opozycja nie składa broni i zapowiada zgłoszenie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego.
- Kwestia niekonstytucyjności powinna być jak najszybciej wyjaśniona. Stąd też im szybciej zbada tę ustawę Trybunał, tym lepiej.
Jeśli rządowi uda się zasypać dziurę budżetową, częściowo z pieniędzy OFE - bo taki jest główny cel, a tym samym kupić czas do wyborów, co dalej? Rozumiem, że rząd Donalda Tuska hołduje zasadzie, aby przeczołgać się do wyborów. Jakie są pomysły na wyjście z kryzysu i zapaści - podniesienie podatków?
- Te zmiany nie zmieniają niczego strukturalnie. Teraz deficyt zmaleje, a w przyszłości nadal będzie rósł, więc jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Sytuacja finansów publicznych poprawi się tylko chwilowo. Część pieniędzy zostanie wydana na bieżące potrzeby. Jeżeli pojawiłby się kolejny wstrząs, taki jak mamy teraz, w latach 2015-2016, to znów będziemy mieć problemy z finansami publicznymi podobne do obecnych.
Stagnacja czy recesja?
- Na razie recesja nam nie grozi. Bardziej obawiam się o dryf rozwojowy, co niestety dziś jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
Państwo po stronie zarobków, po stronie przychodów, nie ma nic oprócz zdzierania podatków VAT, akcyzy itp. Do tego rośnie emigracja, bezrobocie i mamy katastrofalną sytuację demograficzną. Za chwilę tych podatków i składek nie będzie miał kto płacić. Prywatyzację przejedliśmy (nie mamy tak jak Czesi Skody czy Rumuni Daci),... Dlaczego rządzący myślą od wyborów do wyborów?
- Nie zawsze tak było. Jednak ci, którzy myśleli tylko od wyborów do wyborów, w ostateczności przegrywali... wybory. Myślenie krótkoterminowe nie sprawdza się na dłuższą metę.
Komisja Europejska zagroziła karami finansowymi, jeżeli do 2015 r. deficyt budżetowy nie zostanie zbity do poziomu 3 proc. PKB. Czy to jest realne? Jakie rząd może wprowadzić rozwiązania, bo, jak się domyślam, na pewno będą bolesne dla zwykłych obywateli.
- Sądzę, że będzie jak zawsze - czyli kryteriów nie spełnimy, a kary nie będzie. Nie jesteśmy w strefie euro, a i tak na tle wielu innych krajów wypadamy nie najgorzej. Nie sądzę więc, aby Komisja Europejska była skłonna nas ukarać.
Mamy wysokie koszty pracy, z zarobków potrąca się na różne składki ok. 40-50 proc. Czy jest pole do zmniejszenia kosztów pracy, a tym samym do odciążenia przedsiębiorców i być może zmniejszenia ilości umów śmieciowych lub w ogóle zmniejszenia bezrobocia?
- Na razie widać tendencję w drugą stronę - rosnącego fiskalizmu. Obawiam się, że kolejne kroki będą polegały na podniesieniu podatków, a nie na ich obniżaniu.
Czy bez konkretnych reform w ciągu najbliższych lat grozi nam recesja? Jakich zmian potrzebuje Polska oprócz zbicia deficytu, żeby uniknąć recesji?
- Jest siedem newralgicznych obszarów do zmian: deregulacja gospodarki, głęboka przebudowa rynku pracy, wykorzystanie środków unijnych, oszczędności, wejście do strefy euro. W tej chwili dryfujemy.
Jaki skutek ten dryf nam przyniesie?
- Będziemy na tym samym poziomie rozwoju jak teraz, w porównaniu do bogatych krajów Europy. To byłby wariant podążania modelem rozwoju Grecji, Portugalii. Nie jest to zapewne zgodne z naszymi aspiracjami i dążeniami.
Rozmawiał Szymon Szadkowski