Dziś zapadnie kluczowa decyzja rządu! Zniknie część OFE?
Według szefa rządu, głównym celem zmian w systemie emerytalnym jest zdjęcie przygniatającego ciężaru wobec finansów publicznych, który zdaniem premiera jest barierą rozwojową dla Polski. Według Tuska, chodzi o tę część długu, który finansuje OFE. Rząd ma wybrać między trzema wariantami zmian w systemie emerytalnym.
Pierwszy z nich przewiduje likwidację części obligacyjnej Funduszy, drugi wprowadza dobrowolność przynależności, a trzeci dobrowolność z dodatkowym obciążeniem, wynoszącym 2 procent składki emerytalnej. Osoba należąca do OFE musiałaby je dopłacić.
Pierwszy wariant reformy przewidywał likwidację części nieakcyjnej (obligacyjnej) OFE. Środki, których OFE nie mogą inwestować w akcje, byłyby przenoszone z OFE do ZUS. Ich równowartość trafiałaby na subkonta przyszłych emerytów i byłaby waloryzowana na tych samych zasadach, jak obecnie zgromadzone tam środki. Składka przekazywana do OFE wzrosłaby do poziomu 2,92 proc. OFE miałyby prawo inwestować dowolną część swoich aktywów w akcje i zakaz inwestowania w państwowe papiery dłużne.
Drugi wariant zakładał dobrowolność udziału w części kapitałowej systemu emerytalnego. Osoby rozpoczynające pracę mogłyby wybrać, do którego OFE chcą należeć. Jeżeli ktoś nie wybrałby OFE, jego składka w całości trafiałaby na subkonto w ZUS. Osoby, które już odprowadzają składki emerytalne, mogłyby zdecydować, czy chcą nadal pozostać uczestnikiem OFE, czy przenieść całą składkę i zgromadzone aktywa do ZUS. Na podjęcie decyzji o pozostaniu w OFE każdy ubezpieczony miałby 3 miesiące. Brak decyzji skutkowałby przeniesieniem aktywów i kapitału z OFE do ZUS.
Zgodnie z trzecim wariantem, tzw. dobrowolnością plus, ubezpieczony mógłby zdecydować się na przekazanie całości składki do ZUS przy obecnej wysokości 19,52 proc., albo zdecydować się na przekazanie części składki do ZUS (17,52 proc.). Pozostała 2-proc. część składki trafiałaby do OFE, ale ubezpieczony musiałby wpłacać do funduszu także dodatkowe 2 proc. składki. W sumie składka emerytalna od wynagrodzenia wyniosłaby 21,52 proc., z czego 17,52 proc. pozostałoby w ZUS, a 4 proc. trafiłoby do OFE.
DYSKUTUJ NA FORUM INTERIA.PL: Zostajesz w OFE czy przechodzisz do ZUS?
- Rada Gospodarcza opowiadała się za wariantem zakładającym dobrowolność uczestnictwa w OFE - informował Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze. Dyskutowaliśmy na temat zmian w OFE, i jako ekonomiści uznajemy wariant trzeci (tzw. "dobrowolność plus" - PAP) za najlepszy, bo on mobilizuje do oszczędzania. Ale jest to wymuszona forma oszczędzania, więc doszliśmy do wniosku, że najlepsza jest dobrowolność. I to jest konsensus w łonie Rady Gospodarczej - powiedział wcześniej dziennikarzom Bielecki.
Dobrowolność uczestnictwa w OFE to "sensowne" rozwiązanie?
- System OFE należy zmienić tak, by zapewnić stabilność gospodarki, a oba zaproponowane w przeglądzie systemu emerytalnego warianty zakładające dobrowolność uczestnictwa w OFE są "sensownym kompromisem - uważa członek Rady Polityki Pieniężnej Andrzej Bratkowski.
- Obecny system emerytalny jest niezwykle kosztowny dla budżetu państwa, destabilizuje cala gospodarkę. Trzeba wprowadzić takie zmiany, które zapewnia stabilność dla gospodarki - powiedział dziennikarzom Bratkowski.- Dobrowolność jest sensownym kompromisem i mam tutaj na myśli oba warianty dobrowolności zaprezentowane przez rząd - dodał.
Plany rządu związane rozgrzały nie tylko opinię publiczną. Przeciwnicy zmian twierdzą, że zmiany mogą być niezgodne z Konstytucją i w dłuższej perspektywie prowadzą do likwidacji funduszy. Rządowi zarzuca się, że sięga po pieniądze w OFE zamiast przeprowadzić gruntowną reformę systemu emerytalnego, włączając w to emerytury mundurowe i KRUS. Prof. Leszek Balcerowicz (m.in. były minister finansów i wicepremier) propozycje zmian nazwał "zamachem na zgromadzone w OFE oszczędności emerytalne", mające miejsce pod zasłoną fałszywych słów, takich jak dobrowolność, czy przeniesienie składki do ZUS.
Analitycy banku inwestycyjnego Morgan Stanley ocenili w komentarzu, że wobec słabnących notowań i rozczarowującego wzrostu gospodarczego rząd chce stworzyć sobie pole manewru w polityce fiskalnej poprzez obniżenie relacji deficytu i długu do PKB. Może to osiągnąć właśnie poprzez zmiany w OFE i wprowadzenie nowej reguły fiskalnej. "Reforma emerytalna to być albo nie być dla rządu" - napisano w komentarzu banku.
Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców Lewiatan
- Wszyscy za to zapłacimy wysoką cenę - uważa ekspert. Wyjaśnia, że przybywa ludzi starszych a dzieci rodzi się coraz mniej. Dzisiaj na jednego emeryta pracują trzy osoby. Za 25 lat będą to już tylko dwie osoby. To oznacza, że jedna trzecia emerytury powinna pochodzić z oszczędności a dwie trzecie ze składek. Jeśli tak się nie stanie to świadczenie albo będzie niższe o tę jedną trzecią, albo trzeba będzie pokolenie naszych dzieci zmusić do płacenia wyższych podatków. To zaś może oznaczać nasilenie się kolejnej fali emigracji, która już dzisiaj jest znacząca.
Naszym zdaniem, rząd kupuje sobie czas, ale nie rozwiązuje problemu przyszłych pokoleń których czekają poważne problemy z bilansowaniem systemu emerytalnego. (wpłaty i wypłaty z ZUS)
Niektórzy ekonomiści uważają jednak, że gdyby zmiany dotyczące OFE weszły w życie jeszcze w tym roku, to pieniądze z funduszy mogłyby uchronić tegoroczny budżet przed koniecznością nowelizacji. Chodzi o propozycję, by na 10 lat przed przejściem na emeryturę kapitał zgromadzony w OFE był stopniowo przekazywany do ZUS. W pierwszym transferze byłoby bowiem więcej środków niż 1/10 całości ponieważ trafi w nim do ZUS kapitał osób, które mają mniej niż 10 lat do emerytury. Szacuje się, że w sumie na kontach takich osób w OFE jest około 46 mld zł , z czego w pierwszym roku przesunięte mogłoby zostać ok. 20 mld zł.