Eksperci: OFE to poważny problem dla naszej gospodarki
- OFE są problemem dla polskiej gospodarki, powiększają dziurę w budżecie i są niesprawiedliwe dla emerytów - ocenili eksperci podczas debaty "Co dalej z OFE? Otwarte Fundusze Emerytalne - problem do rozwiązania", która odbyła się na Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Wiceminister pracy Marek Bucior przypomniał, że otwarte fundusze wprowadzano w 1999 r. - Miały one nam wprowadzić pewną namiastkę systemu kapitałowego z dużą wiarą w to, że ten system kapitałowy dodatkowo przyniesie nam korzyść w postaci wyższego świadczenia - powiedział.
Jak tłumaczył, problem polega na tym, że ZUS nie uzyskuje na tyle dużo składek, aby wystarczyły one jednocześnie na wypłatę bieżących emerytur oraz na składki przekazywane do OFE.
- W 2013 r. składki, które pozyskujemy od osób ubezpieczonych wynoszą niecałe 75 mld zł, a wydatki funduszu emerytalnego to 117 mld zł. To oznacza, że pomiędzy tymi 74 mld zł a 117 mld zł istnieje wyrwa, którą musimy pokryć dodatkowo z dotacji z budżetu państwa - wskazał.
Dodał, że w tym samym momencie ZUS musi jeszcze przekazać do OFE 11 mld zł. - Łatwo się domyślić, że te 11 mld zł, które są przekazane do OFE są w tym samym czasie potrzebne na wypłatę bieżących świadczeń - powiedział.
- Mamy system trudny, niezbilansowany. System, w którym, aby przekazać składki do OFE musimy się jako państwo zadłużać - podkreślił.
Bucior powiedział też, że w tym roku rząd jest zobowiązany do przeprowadzenia przeglądu systemu emerytalnego i dopóki nie ma jego wyników, nie może odpowiedzieć na pytanie, co czeka fundusze emerytalne.
Główny ekonomista Ministerstwa Finansów Ludwik Kotecki ocenił, że największym sukcesem reformy systemu emerytalnego z 1999 r. było przejście z systemu zdefiniowanych świadczeń na system zdefiniowanej składki. - To jest ten najwyższy poziom tej reformy - dodał.
Odnosząc się do przeglądu OFE powiedział, że jest to temat wielowątkowy. - Myślę, że teraz jest czas, żeby o wielu wątkach funkcjonowania OFE rozmawiać. W ramach przeglądu systemu emerytalnego trzeba przeanalizować te wątki, a spektrum decyzji jest od: nic nie zmieniać, do bardzo radykalnych działań - powiedział Kotecki.
Wśród tych wątków wymienił: wpływ OFE na wzrost gospodarczy, na rynek kapitałowy, na finanse publiczne oraz wpływ funduszy na wielkość emerytur. - Te wszystkie aspekty istnienia OFE powinny być wnikliwie przedyskutowane po publikacji naszego przeglądu - podkreślił.
Doradca prezesa ZUS oraz była minister pracy Jolanta Fedak podkreśliła, że jest przeciwniczką OFE. - One z rynkiem nie mają nic wspólnego, dlatego uważam, że należy je urynkowić (...). Jestem przekonana, że obecna korekta tego systemu powinna iść w tym kierunku - powiedziała.
Dodała, że najlepszym sposobem na uczynienie funduszy rynkowymi byłoby wprowadzenie dobrowolności. - Wtedy ta osoba decydująca się na przekazywanie składek (do OFE) będzie miała przynajmniej możliwość dyskutowania z funduszami czy cena za obracanie pieniędzmi jest właściwa, czy stopa zwrotu jest dobra, czy się godzimy na to, żeby ostro grać na giełdzie - mówiła.
Członek Rady Gospodarczej przy Premierze Bogusław Grabowski ocenił, że OFE powinny inwestować w całą gospodarkę, a nie tylko w jeden indeks, np. w spółki publiczne. W jego opinii fundusze emerytalne powinny inwestować na rynku nieruchomości, w obligacje korporacyjne, czy rynek private equity.
Prof. SGH Leokadia Oręziak podkreśliła, że OFE trzeba jak najszybciej w całości zlikwidować. - Być może należy to zrobić poprzez wprowadzenie dobrowolności, tak jak na Węgrzech (...). W ten sposób Węgry pozbyły się tego ogromnego ciężaru; mogły obniżyć podatki, wesprzeć demografię. My będziemy dźwigać ten głaz, wydaje się, że chyba do końca świata" - powiedziała.
W jej opinii OFE są krzywdzące dla emerytów. "One z założenia były ustanowione, aby zapewnić część emerytury, choć tak naprawdę ich właściwym celem, który nie był zbytnio eksponowany było stworzenie bodźców dla rozwoju rynku finansowego, instytucji finansowych i mówiąc krótko osiągnięcie zysków przez korporacje finansowe - powiedziała.
- System emerytalny nie ma służyć rozwojowi giełdy, czy gospodarki, ona ma zapewnić dochody na przeżycie, gdy człowiek jest stary. Innych celów nie powinien spełniać, bo jeśli to robi, to znaczy, że daje zarobić wszystkim pośrednikom, a ostateczny emeryt otrzyma z tego ogryzek - oceniła.
Odniosła się też do systemu emerytalnego w Chile, gdzie, jak mówiła, po 30 latach funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych dla większości z nich członków nie będzie żadnej emerytury. - To jest lekcja, której nie możemy pomijać w naszych rozważaniach - podkreśliła.