Emerytury: Czy wycofałbyś pieniądze z OFE?
Czy wycofałbyś pieniądze z OFE? Takie pytanie zadaliśmy naszym Czytelnikom nieprzypadkowo. Po ostatnim orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego (TK uznał za konstytucyjne wydarcie z OFE aktywów obligacyjnych w 2014 roku) pojawiły się opinie, iż możliwe jest całkowite "wygaszenie" kapitałowego II filara ubezpieczeń społecznych.
Dotychczasowe odpowiedzi nie pozostawiają wątpliwości - większość jest sceptyczna wobec kapitałowej części systemu emerytalnego. Do tej pory swoją opinią podzieliło się ponad 6 tys. użytkowników naszego portalu. Ponad 64 proc. "wycofałoby pieniądze z OFE", a jedynie 36 proc. wolałoby, aby w OFE wciąż pozostawały ich emerytalne aktywa.
Warto pamiętać, że po tzw. reformie OFE (2013 r.) w funduszach pozostały akcje spółek, a obligacje (o wartości ok. 150 mld zł!) zostały umorzone (wcześniej zapisano je na ZUS-owskich subkontach przyszłych emerytów).
Po "grabieży OFE" (tak tę reformę nazywają niektórzy komentatorzy) w funduszach wciąż pozostało prawie 16 mln kont, ale tylko ponad 3 mln osób zadecydowało (składając specjalne oświadczenie latem 2014 roku), aby na ich II-filarowe konto wciąż wpływały składki.
Poniżej prezentujemy kilka opinii (przyznajmy - radykalnie się różniących) ekspertów na temat OFE i przyszłości tych funduszy.
- OFE trzeba zlikwidować - przekonuje prof. Grażyna Ancyparowicz (wykładowca SGH), znana z krytyki otwartych funduszy. - Zresztą, ta piramida finansowa i tak w 2025 roku przestanie istnieć, więc ja nie widzę powodu, żeby wciąż pompować tam publiczne pieniądze - dodaje.
Prof. Ancyparowicz nie zostawia suchej nitki na OFE. - Emerytur z tego nie będzie - to raczej oczywista oczywistość - żartuje.
- Likwidacja OFE to warunek konieczny, ale niewystarczający dla uporządkowania systemu emerytalnego. Aby to zrobić, trzeba zaprowadzić porządek na rynku pracy, aby system zasilany był składkami. Tak czy inaczej - jeśli miałabym coś radzić, to zachęcałabym Polaków, aby rezygnowali z OFE. Pieniądze, które wciąż tam trafiają, mogłyby zasilić np. fundusz rezerwy demograficznej - podsumowuje prof. Ancyparowicz.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego daje rządowi swobodę działania odnośnie do przyszłości OFE. W sytuacji, gdy przeniesienie aktywów z OFE (część obligacyjna rzędu 150 mld złotych) jest konstytucyjna, to pozostałe środki potencjalnie także mogą w przyszłość przejść podobną drogę. Jeśli rząd zdecydowałby się na przejecie wszystkich aktywów OFE, to jest to dzisiaj możliwe. - Tyle tylko, że mało prawdopodobne - kolejny transfer obarczony jest bardzo dużym ryzykiem gospodarczym. Zdecydowanie większym niż pierwszy - podkreśla prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, członek Narodowej Rady Rozwoju.
Problem w tym, że "drugie" przeniesienie musiałoby dotyczyć akcji przedsiębiorstw spółek notowanych na giełdzie.
- Trybunał Konstytucyjny uznał, że pieniądze w OFE nie są wartością prywatną, tylko publiczną - należące do państwa. Taka decyzja teoretycznie zwiększa ryzyko, obawy na przejecie akcyjnej części OFE - komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Bank Śląski.
Samo przeniesienie do ZUS rządowi niewiele daje. Efekt można osiągnąć dopiero na drodze sprzedaży akcji (z OFE) na rynku. Wtedy rząd uzyskałby pieniądze na finansowanie bieżących potrzeb lub zmniejszenie długu.
- W przypadku części obligacyjnej emitentem był Skarb Państwa. Dłużne papiery skarbowe zostały umorzone i zamienione na zobowiązania emerytalne SP (zamiast OFE). Emitentem części akcyjnej nie jest jednak SP, a przedsiębiorstwa. Znaczniej trudniej takie papiery wartościowe spieniężyć. Trzeba by akcje sprzedać, a przy tym, co się dzieje na polskiej giełdzie - spadek obrotów i inwestorów zagranicznych - byłoby bardzo trudne. Oznaczałoby to przecenę giełdy i jeszcze niższe ceny - podkreśla Benecki.
- Rzecz o bardzo dużych kwotach. Mowa o kolejnych ok. 150 mld złotych. Gdyby zaczęto sprzedawać, upłynniać akcje na rynku, nawet przy rozłożeniu w czasie całego procesu, to wywołałoby to dużą presję na giełdzie i prowadziło do dalszego obniżenia cen akcji notowanych spółek. Wydaje mi się, że ministrowie odpowiedzialni za sprawy gospodarcze są świadomi tego typu konsekwencji. Raczej nikt się na to nie zdecyduje, nie będzie nowych inicjatyw rządu zmierzających w kierunku całkowitej likwidacji funduszy emerytalnych - zauważa Gomułka.
Zaufanie do Otwartych Funduszy Emerytalnych zostało w sposób istotny naruszone za rządu Donalda Tuska. - Komentarze Jacka Rostowskiego, ówczesnego ministra finansów i Władysława Kosiniaka-Kamysza, ówczesnego ministra pracy była ogromną propagandą ze strony przedstawicieli rządu, sugerujące, że OFE są nieefektywne, a ich koszty nadmierne. Miało to być powodem, że emerytury z OFE nie będą tak dobre jak z ZUS. Cały rządowy raport dotyczący funduszy był mało merytoryczny i ideologiczny - dodaje Gomułka.
Nie można jednak zapominać, że jeśli nawet analiza kosztów by wykazała, że były one zbyt wysokie, to rząd miał możliwość ich ograniczenia. Tego jednak nie zrobiono. Zamiast tego w lutym 2013 zdecydował się na przeniesienie części obligacyjnej do ZUS. Rząd Tuska był w sytuacji kryzysowej - rynkowy dług publiczny dochodził do pułapu 55 proc., po przekroczeniu którego zadziałby awaryjny system - tzw. progi ostrożnościowe.
- Działanie rządu w 2013 roku wywołało ogólne zamieszanie w umysłach kilkunastu milionów ludzi, którzy byli w systemie OFE. Powstała duża niepewność. W końcu nie można tak po prostu zanegować tego, co mówią minister finansów i premier rządu. Około 16 mln obywateli zdecydowało się na przejście do ZUS. Suma środków poszczególnych, przyszłych emerytów została jednym przeniesiona na subkonta, które obecnie są wysoko oprocentowane. Składkowicze założyli, że ZUS będzie wypłacalny. A to już w perspektywie najbliższych lat nie jest takie oczywiste - konstatuje Gomułka.
Czy Polacy powinni zostać w OFE, czy raczej zdecydować się na przeniesienie środków na konta i subkonta ZUS? - Od samego początku twierdziłem - podkreśla prof. Gomułka - że jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna przeniesienie środków z OFE do ZUS za konstytucyjne, to rząd uzyska zielone światło, by stopniowo ograniczać rolę OFE. Z czasem znaczenie funduszy będzie maleć - dodaje. Tym samym, zdaniem Gomułki, OFE będą coraz mniej atrakcyjnym rodzajem funduszu emerytalnego.
- Patrząc dzisiaj na polską giełdę, na której negatywne informacje od dobrych paru lat sprowadzają cenę w dół, należy założyć, że w końcu musi się nasz rynek odbić. Korekta trwa bardzo długo. Uciekanie przed odbiciem nie jest w moim przekonaniu - podkreśla Benecki - rozsądne. Tym niemniej, nie wiemy co się stanie na rynku amerykańskim, na którym hossa trwa już przeszło 7 lat. Jest to jeden z najdłuższych cykli, a to znów wywołuje obawy, czy nie będziemy mieli jakiegoś spowolnienia gospodarczego na świecie, które może przenieść się także na Polskę. Podsumowując, warto zastanowić się czy nie zostać w OFE i nie skorzystać z odbicia, a przenieść się do ZUS dopiero podczas następnego okienka transferowego - dodaje.
W podobnej sytuacji ludzie starsi, którzy nie mogą się pogodzić z wysokim ryzykiem inwestycyjnym funduszy, powinni zdaniem naszego rozmówcy przejść do ZUS. Jednakże: - Ludzie młodzi powinni rozważyć pozostanie w OFE i zaakceptować ich działanie w takiej formie jak obecna. Warto pamiętać, że ryzyko przeniesienia aktywów do ZUS dzisiaj nie jest duże. W końcu subkonta w ZUS są dzisiaj wysoko oprocentowane. Dopóki państwo to gwarantuje, nie ma wysokiego ryzyka. Może się to jednak w końcu skończyć - zauważa Gomułka.
Bartosz Bednarz, Jacek Świder