Pracownicze Plany Kapitałowe zastąpią OFE?

Paweł Borys: Utworzenie PPK będzie proste

Opinie o ryzyku niekorzystnego lokowania środków z PPK jest sztucznie wykreowanym argumentem, który nie pojawia się w odniesieniu do całej branży inwestycyjnej.

- To samo ryzyko istnieje w stosunku do 200 mld zł aktywów zgromadzonych dziś w funduszach inwestycyjnych zarządzanych w zasadzie przez te same instytucje, które będą zarządzały PPK - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: Ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych już została uchwalona przez parlament i trafiła na biurko prezydenta. Jakie kolejne kroki planuje PFR, który jest operatorem całego systemu?

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: - Tak, prace w parlamencie przebiegły bardzo sprawnie i tak jak deklarowaliśmy, jeżeli ustawa o PPK zostałaby przyjęta do listopada tego roku, na co jest duża szansa, to utworzenie pierwszych PPK dla dużych firm jest realne od 1 lipca 2019 roku.

Reklama

Oczywiście dla PFR czasu jest mało, bo jest to duże wyzwanie. Dla zobrazowania jego skali podam przykład Wielkiej Brytanii, gdzie przygotowanie tej reformy trwało trzy lata, a my będziemy mieli na to trzy kwartały. Chcemy jednak zapewnić każdemu pracodawcy dostęp do informacji na temat zasad tworzenia PPK, przekonać, że będzie to proste, przyjazne i nie będzie się wiązać z dużymi obciążeniami administracyjnymi.

W tej chwili zamieszczamy już pakiet informacji na stronie internetowej www.pfr.pl, a do końca pierwszego kwartału chcemy utworzyć portal dedykowany PPK, o którym mowa jest w ustawie. Tam znajdzie się komplet informacji na temat PPK, zasada funkcjonowania, instytucji dopuszczonych do tego programu. Jeszcze w tym roku chcemy, być może we współpracy z sektorem bankowym czy ubezpieczeniowym, wysłać pakiet informacyjny do wszystkich pracodawców. Wszystko po to aby już teraz dostarczyć precyzyjnej wiedzy z czym wiąże się wdrożenie PPK i aby nie było poczucia niepewności związanej z wejściem nowego rozwiązania. Chcemy uświadomić Polaków, że utworzenie PPK z perspektywy pracownika nie wymaga żadnych aktywności, a z perspektywy pracodawcy większość obowiązków jest przeniesiona na instytucje finansowe.

Ze strony firm obowiązek sprowadza się w zasadzie do wyboru instytucji prowadzącej PPK. Rynek jest konkurencyjny, więc zakładamy, że pracodawcy będą mieli szeroki wybór. Z punktu widzenia pracodawców można to porównać do wyboru ubezpieczenia grupowego dla swoich pracowników.

- W pierwszym kwartale przyszłego roku ruszymy z szeroką kampanią informującą, która będzie miała za zadanie dotrzeć nie tylko do pracodawców, ale również do samych pracowników, pokazując korzyści z uczestnictwa w programie. Będziemy ją kontynuowali przez kolejne dwa lata.

Jakie na dziś są największe wyzwania i ryzyka dotyczące wdrażania PPK?

- Musimy się zmierzyć z wyzwaniami dotyczącymi po pierwsze jeszcze niedużej wiedzy na temat tego, czym są PPK oraz niskiego zaufania do rozwiązań kapitałowych. Chcemy je odbudować właśnie poprzez rzetelną wiedzę zarówno na temat ryzyk jak i korzyści, a jestem przekonany, że tych drugich jest zdecydowanie więcej.

Jednym z wymienianych ryzyk jest scenariusz, w którym środki z PPK będą inwestowane w duże przedsięwzięcia infrastrukturalne, niekoniecznie oparte na rachunku ekonomicznym, a które będą realizowane przez kontrolowane przez rząd spółki. Część z nich znajduje się przecież w indeksie WIG20.

- To sztucznie wykreowany argument, który nie pojawia się w stosunku do całej branży inwestycyjnej. Przecież to samo ryzyko istnieje w odniesieniu do 200 mld zł aktywów zgromadzonych dziś w funduszach inwestycyjnych zarządzanych w zasadzie przez te same instytucje, które będą zarządzały PPK.

Dodatkowo w odniesieniu do PPK ta polityka inwestycyjna jest jeszcze ściślej uregulowana i mocniej zdywersyfikowana. Udział WIG20 w portfelu inwestycyjnym nie będzie wynosił 40 proc., tak jak niektórzy twierdzą, bo w ustawie jest zapisane, że będzie to 40 proc. części akcyjnej, a nie całego portfela.

Efektywnie może to być od 30 proc. całych aktywów, a w przypadku osób bliżej emerytury, gdzie udział akcji w portfelu inwestycyjnym będzie spadał - będzie to zdecydowanie mniej, bo w granicach 5-7 proc. Nie będzie więc tak, że duża część aktywów będzie inwestowana w spółki z WIG20, a ten zapis miał zapewnić płynność portfeli.

Oczywiście życzyłbym sobie, żeby struktura WIG20 się zmieniła i żeby były tam szerzej reprezentowane prywatne spółki, zwłaszcza z nowoczesnych sektorów gospodarki. Jestem przekonany, że w perspektywie 10 lat, WIG20 może mieć inny skład. Poza tym PPK będą przecież zarządzane przez prywatne instytucje, a Komisja Nadzoru Finansowego będzie sprawować nad nimi nadzór.

Wypłata środków z PPK, z zachowaniem zachęt podatkowych, będzie trwała 10 lat. Według niektórych opinii, to zbyt krótki okres, bo potem drastycznie spadnie stopa życia.

- Pracownicy negatywnie odebraliby to gdyby ustawa zmuszała ich do wykupowania renty dożywotniej. Każdy powinien mieć wybór. W ustawie stosujemy bodźce podatkowe, poprzez zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych jeśli ktoś rozłoży wypłatę 75 proc. zgromadzonego kapitału na co najmniej 10 lat. Można wykupić rentę dożywotnią, ale dziś jest to bardzo drogi produkt, ponieważ wszystkie zakłady ubezpieczeń kalkulują, że akurat do nich przyjdą klienci, którzy żyją dłużej i wyceniają te produkty drogo, wiec one nie są w obecnych warunkach korzystne.

Dlatego zmuszanie do ich nabywania byłoby nieuzasadnione i dziwię się głosom, które mówią, że powinniśmy w ustawie zapiać rentę dożywotnią. Najpierw trzeba rozwiązać problem tzw. odwrotnej selekcji, czyli stworzyć rozwiązania, które spowodują, że będzie to produkt tani, co będzie trudne i skomplikowane, ale niektóre kraje sobie z tym poradziły. Dopiero wówczas można zacząć wprowadzać być może jeszcze silniejsze bodźce podatkowe do tego, żeby ludzie decydowali się na wykupienie takiej renty dożywotniej.

Pojawiają się opinie, że PPK mogą finalnie być niekorzystne dla pracowników, ponieważ tak naprawdę nie powstaną dodatkowe oszczędności. Jak pan odnosi się do takiej argumentacji?

- Nie zgadzam się z tą argumentacją, przede wszystkim dlatego, że bazuje ona na jakichś teoretycznych założeniach, a w praktyce badania pokazują, że efekt przesunięcia istniejących oszczędności na program emerytalny jest w granicach 20-30 proc., a cała reszta to są dodatkowe oszczędności. To są badania empiryczne, a w raportach które się niedawno pokazały, przyjęto założenia, że efekt przesunięcia wyniesie ponad 70 proc.

To całkowicie nierealistyczne, a przez to wnioski są nieprawdziwe. Nawet w odniesieniu do tych 20-30 proc. przesunięcia oszczędności, to jest to zjawisko korzystne, bo to głównie przesunięcie środków z nieoprocentowanych lub nisko oprocentowanych depozytów na produkty, które mogą w długim terminie wypracować lepsze zyski.

Więc skala tego zjawisko wynosi 20-30 proc., a jednocześnie następuje poprawa struktury oszczędności. Przy takich założeniach wynik tych teoretycznych modeli byłby więc zupełnie inny i pokazywał, że praktycznie wszyscy korzystają z tego rozwiązania.

Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oszczędzanie na emeryturę | Emerytura | PPK | reforma emerytalna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »