Zaczęło się od fascynacji kosmosem. "W przyszłym roku będziemy mieć na orbicie pierwszego "pełnego" satelitę"
Przemysł kosmiczny nie wie, co to kryzys. Nasze instrumenty są na stacji kosmicznej i na orbicie Marsa, w planach - Jowisz i Słońce - zapowiada Grzegorz Brona, prezes Creotech Instruments. - Dziś jesteśmy jedyną polską firmą, która potrafi zbudować satelitę wyższej klasy - dodaje.
- Globalny rynek kosmiczny to 300 mld dol.
- Wojna w Ukrainie pokazała militarne znaczenie satelitów
- Polska wkrótce w europejskiej sieci komputerów kwantowych
- Na początku była fascynacja kosmosem - moja i moich wspólników, założycieli Creotech Instruments. Wszyscy są naukowcami i wywodzą się z CERN-u - ośrodka badań jądrowych pod Genewą. Potem przyszedł rok 2012, gdy Polska przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wtedy osobiste fascynacje połączyły się z rynkową potrzebą. Miałem też okazję spotkać Elona Muska, który dokonał technologicznego przełomu, pokazując, że satelity można wysyłać w kosmos taniej i szybciej, zrobił na mnie ogromne wrażenie także tym, że był... realnym człowiekiem. Udowodnił, że kosmos nie jest dla półbogów - jest tez dla zwykłych ludzi.
- Spółka powstała w 2012 roku, ale dopiero w przyszłym roku będziemy mieć na orbicie pierwszego "pełnego" satelitę. Taka jest specyfika tej branży - bardzo duże nakłady i długi czas zwrotu. To były lata walki o kapitał, własność intelektualną i o najlepszych ludzi na rynku. Dziś jesteśmy jedyną polską firmą, która potrafi zbudować satelitę wyższej klasy - mikro - czyli od 10 do 120 kilogramów. Potrafi on zmieścić na pokładzie i uruchomić np. duży detektor optyczny. Oczywiście to jeszcze nie ta skala co Airbus czy Tales, które budują satelity o masie 1 tony.
- Kiedy Polska przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej, zaczęły do nas płynąć technologie i pieniądze w postaci konkretnych zamówień. Nasza firma zrealizowała już 25 projektów dla Agencji - z naszymi instrumentami jesteśmy na międzynarodowej stacji kosmicznej i na orbicie Marsa, w przyszłym roku lecimy w kierunku Jowisza i Słońca. Jesteśmy też na rynku komercyjnym - produkujemy komponenty satelitów i całe satelity.
- Wojna za naszą granicą pokazała, jak ważne jest militarne wykorzystanie danych z kosmosu - Rosja ma dostęp do danych z raptem 5-6 satelitów, gdy Ukraina - do ponad 50. Efekty widać jak na dłoni. Wiele krajów zaczyna własne programy obronne w tej domenie - w Polsce bierzemy udział w projekcie PIAST razem z Wojskową Akademią Techniczną. Pierwsze 3 satelity dostarczymy MON w 2024-2025 roku.
- Rynek kosmiczny, w odróżnieniu od innych, bardzo szybko rośnie. Jego globalna wartość to 300 mld dolarów i rośnie o kilka procent rok do roku, a w naszej jego części - nawet 25-30 proc. r/r. Nie mówimy tylko o dalekich misjach, ale o wielu codziennych już usługach: obrazowaniu satelitarnym, prognozach pogody, pomocy w nawigacji czy telekomunikacji.
- Jesteśmy ekspertami w dziedzinie czułej i "szybkiej" elektroniki - dostarczamy ją także dla dużych, "ziemskich" projektów naukowych, np. do CERN-u czy przy próbach z reaktorami termojądrowymi. Nasze sterowniki są istotne w komputerach kwantowych, czyli opartych na mechanice kwantowej. Prace nad nimi trwają, ale już dysponujemy urządzeniami o mocy obliczeniowej miliardy razy większej niż zwykłe komputery. W przyszłości pozwoli to projektować leki, zanim jeszcze powstaną, optymalizować działanie sieci energetycznych i telekomunikacyjnych czy przewidzieć trendy na giełdach, dziś nieuchwytne z powodu zbyt wielu zmiennych. Cała technologia osiągnie dojrzałość ok. roku 2030. Jeden taki projekt realizujemy w ramach Unii Europejskiej, drugi we współpracy z Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym, które tworzy polski komputer kwantowy - docelowo ma on pracować w sieci komputerów europejskich.
Rozmawiał Wojciech Szeląg