Koronawirus w Polsce. Na stacjach będzie jeszcze taniej
Wygląda na to, że ropa, a co za tym idzie również paliwa, będą dalej tanieć. Na rynku mamy nadmiar surowca, bo rozprzestrzeniająca się po świecie pandemia koronawirusa praktycznie zabiła popyt. A będzie jeszcze gorzej, jeśli Arabia Saudyjska, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, od kwietnia zwiększy wolumeny produkcji. Spadki cen benzyny i diesla są nieuniknione.
Nie widać na razie argumentów, które przemawiałyby za wzrostem cen ropy. Inwestorzy liczyli na mocniejszą ochronę gospodarek przez władze i banki centralne. I tak w czwartek Europejski Bank Centralny rozpoczął skupowanie obligacji w ramach programu skupu aktywów o wartości 750 mld euro. Ma on potrwać co najmniej do końca 2020 roku. Z kolei w USA Senat przegłosował wart 2 bln dolarów (blisko 10 proc. PKB USA) pakiet stymulacyjny, który ma na celu złagodzenie skutków koronawirusa. To największa w historii pomoc dla amerykańskiej gospodarki.
Czy to jednak wystarczy, by powstrzymać dalsze spadki cen ropy w sytuacji, gdy od kwietnia przestaje obowiązywać porozumienie OPEC+, a na rynek mają trafić dodatkowe wolumeny ropy z Arabii Saudyjskiej? Nie ma co liczyć na szybkie odrodzenie się popytu, biorąc pod uwagę fakt, że Europa jest na początku walki z pandemią.
Surowiec jest dostępny w bardzo dużych ilościach i zwyczajnie nie ma co z nim zrobić. - Arabia Saudyjska może zalać rynek dodatkową ropą i go zatopić - powiedział Interii Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol. Jego zdaniem cena może zejść w rejony 20 dolarów za baryłkę, a być może nawet niżej.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Jesteśmy już bardzo niedaleko tej granicy. W piątek po południu notowania ropy Brent wynosiły 24,4 dol. za baryłkę, a ropy WTI (West Texas Intermediate) - 21,2 dol. za baryłkę.
Eksperci Gunvor Group Ltd. uważają, że światowa nadpodaż ropy wynosi 14-15 mln baryłek dziennie.
Analitycy Goldman Sachs prognozują, że w kwietniu globalny popyt na ropę spadnie o prawie 19 mln baryłek dziennie. Zwracają oni uwagę, że spadek popytu może doprowadzić do niespotykanego szoku dla globalnego systemu rafinacji, gdzie w ciągu kilku tygodni nastąpi nasycenie przechowywanymi produktami naftowymi.
Z kolei Międzynarodowa Agencja Energii ostrzegła, że zużycie ropy na świecie może spaść nawet o 20 mln baryłek dziennie.
Cała ta sytuacja przekłada się na ceny paliw, które i tak od dłuższego czasu są już na niskim poziomie.
Średnia cena benzyny bezołowiowej 95, jak wynika z danych zebranych w pierwszej połowie mijającego tygodnia, wyniosła 4,33 zł za litr. Olej napędowy kosztował średnio 4,42 zł za litr. Z kolei za autogaz płacono 1,99 zł za litr. Skala obniżek na stacjach od początku marca wyniosła aż 54 grosze na litrze 95-oktanowej benzyny i 61 groszy na litrze diesla.
Tylko na przestrzeni ostatniego tygodnia benzyna bezołowiowa 95 potaniała o 22 grosze a olej napędowy o 25 groszy na litrze. - Tak wysokiej dynamiki spadku cen na stacjach nie obserwowaliśmy jeszcze nigdy w historii cotygodniowych notowań detalicznych cen paliw realizowanych przez e-petrol.pl od 2006 roku - podaje firma e-petrol.
Możemy spodziewać się dalszych zniżek cen. - Już teraz w wielu punktach benzyna kosztuje 3,8 zł a nawet mniej - powiedział Jakub Bogucki. Według niego w przyszłym tygodniu średnio benzyna 95-oktanowa może kosztować 3,93-4,22 zł za litr, a diesel 4,22-4,41 zł za litr. Z kolei przewidywana cena autogazu to 1,9-2 zł za litr.
KLIKNIJ I SPRAWDŹ NOTOWANIA SUROWCÓW ONLINE
Sytuacja na rynku ropy praktycznie od razu przekłada się na cennik w zakupach hurtowych. Na stacje spadki przenoszą się z opóźnieniem kilkudniowym, w miarę zużywania paliwa z poprzednich dostaw. W przypadku mniej uczęszczanych stacji może to być różnica nawet kilkunastu dni.
Warto przy tym przypomnieć strukturę cen paliw, na które w ponad 50 proc. składają się podatki. W przypadku benzyny 34 proc. ceny stanowi akcyza, 19 proc. VAT, a 3 proc. opłata paliwowa. Koszt zakupu paliw w rafinerii to 24 proc., a marża detaliczna 21 proc. Jeśli chodzi o olej napędowy, akcyza stanowi 25 proc. ceny, VAT 19 proc., a opłata paliwowa 7 proc. Koszt zakupu paliwa w rafinerii to 32 proc., a marża detaliczna 17 proc.
Obecna sytuacja jest niezwykle trudna z punktu widzenia właścicieli stacji paliw. Według eksperta, sprzedawcy mogą próbować nieco zwiększać marże, by choć częściowo odbić sobie utratę wolumenów sprzedaży, ale to nie jest w stanie zmienić ich położenia. - Zwykle udawało się łatać częściowo wynik sprzedażą pozapaliwową, ale w tej chwili jedyne, co na stacjach się sprzedaje, to płyn do dezynfekcji rąk - zauważa Bogucki.
- Sprzedawcy paliw sygnalizują, że notują nawet 80-proc. spadki sprzedaży z dnia na dzień. Nie ma popytu, bo ludzie nie mają możliwości wychodzenia z domu. W tej sytuacji marża nie jest w stanie pokryć strat - podkreśla analityk.
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
Jeśli ta trudna sytuacja utrzyma się przez miesiąc czy dwa, może dojść do upadłości mniejszych operatorów stacji paliw.
Monika Borkowska