Oskar Sobolewski, Instytut Emerytalny: Będziemy musieli pracować dużo dłużej, bo emerytury będą bardzo niskie
- Wiek emerytalny będzie musiał być podniesiony. To oczywistość. Pytanie tylko czy do 67 lat czy więcej. Młodzi ludzie muszą mieć tego świadomość, bo w ich przypadku emerytury będą bardzo niskie. Rząd już teraz zamiast politycznych prezentów jak 13. i 14. emerytura powinien wprowadzić uczciwą waloryzację - mówi Interii Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
- W przypadku dzisiejszych 20-30 latków, najważniejsza informacja dla nich jest taka, że wiek emerytalny 60-65 lat się nie utrzyma. Pytanie czy on będzie wynosił 67 lat czy więcej. Podniesienie to jest oczywistość, choć nie wydarzy się to w najbliższych latach, bo nie ma do tego woli politycznej. Ale emerytura w wysokości 20-25 proc. zarobków w przypadku kobiet i nieco wyższa w przypadku mężczyzn to coś z czym trzeba się liczyć, więc w przyszłości ludzie będą pracowali dłużej - podkreśla Sobolewski.
Prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS mówiła w studiu Interii podczas EKG w Katowicach, że tzw. stopa zastąpienia w 2040 roku spadnie do 40 proc., ale jak zaznacza ekspert Instytutu Emerytalnego, z perspektywy dzisiejszych 20- i 30-latków byłoby to i tak dużo, bo oni będą mieli dwa razy niższą. Dlatego młodzi ludzie muszą mieć tego świadomość i oszczędzać oraz budować sobie kapitał, także poza ZUS - czyli na przykład w ramach Pracowniczych Programów Emerytalnych, Pracowniczych Planów Kapitałowych czy w ramach Indywidualnych Kont Emerytalnych lub Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego.
Zdaniem Oskara Sobolewskiego zmiany podatkowe wprowadzane w ramach Polskiego Ładu będą korzystne dla większości emerytów, ale nie dla wszystkich.
- Kwota wolna od podatku to dobra zmiana dla emerytów. Zdecydowana większość z nich będzie miała korzyści podatkowe, choć z drugiej strony nie będą już korzystać z ulg i odliczeń, a spora grupa seniorów z nich korzystała, więc faktyczny podatek nie wynosił 17 proc., ale np. 13-15 proc. w zależności od tego ile tych ulg mieli - tłumaczy Sobolewski.
Jak zaznacza, w przypadku emerytów, po zmianach, składka zdrowotna będzie taka jak dla innych grup, czyli 9 proc., bez możliwości odliczania od podatku, więc ucierpią ci, którzy mają wysokie świadczenia, powyżej 5 tys. zł.
Jak zaznacza Sobolewski, z politycznego punktu widzenia to jest niewielka grupa potencjalnych wyborców, więc pewnie rząd nie zrobi nic w jej kierunku, ale jego zdaniem powinna zostać zastosowana jakaś ulga dla tej grupy niwelująca wzrost składki zdrowotnej, bo dzięki temu byłaby zachętą do dłużej aktywności zawodowej i wypracowywania sobie wyższej emerytury.
A przecież rząd do tego zachęca m.in. poprzez propozycję zerowego PIT dla osób, które osiągnęły wiek emerytalny, a chcą pracować dalej.
Według eksperta Instytutu Emerytalnego, trzeba zlikwidować te świadczenia, które są oderwane od tej zasady i działają w przeciwnym kierunku. - Przypomnę, że 13. i 14. emerytura w tym roku to jest wydatek ponad 20 mld zł, a można byłoby tę kwotę przeznaczyć na wyższą waloryzację, dzięki czemu emerytury rosłyby proporcjonalnie do tego co włożymy do systemu, czyli im dłużej ktoś pracuje i im wyższą wpłaca składkę tym więcej zyskuje. Powinniśmy odejść od bonusów politycznych, na rzecz corocznej, uczciwej i proporcjonalnej waloryzacji procentowej. To by motywowało do tego, żeby dłużej pracować. Jeśli rząd chciałby dawać prawdziwą trzynastkę to powinna być to równowartość emerytury, a nie dla każdego w wysokości minimalnej - tłumaczy Oskar Sobolewski.
Monika Krześniak-Sajewicz