Polityka finansowa musi być rozważna
Unia Europejska jest w trakcie odbudowy po kryzysie wywołanym pandemią. Specjalny czas wymaga specjalnych środków. Do krajów płyną pieniądze na odbudowę gospodarek. Jednak nie biorą się one znikąd - to pożyczki, które przyszłe pokolenia będą musiały spłacić. Dlatego trzeba wykorzystać je najlepiej jak się da, ale z drugiej strony ograniczać inne niekontrolowane wydatki.
Ruszyła trzynasta edycja Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Rozpoczęła go debata poświęcona popandemicznej odbudowie i wyzwaniom, przed jakimi stoi europejska gospodarka. Płyną z niej następujące wnioski - Europa wciąż stoi wobec wielu wyzwań, jak zagrożenia klimatyczne, zagrożenia związane z Covid-19, rosnące zadłużenie krajów, spadek zaufania we współczesnym świecie wobec władz i instytucji.
Do tego dochodzą wyzwania związane z geopolityką - kryzys migracyjny związany z działaniami białoruskich władz, czy relacje z Rosją i Chinami. Podkreślano potrzebę zachowania jedności Unii Europejskiej. Tylko to zagwarantuje jej mocną pozycję polityczną i gospodarcza na arenie międzynarodowej.
Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący KE ds. stosunków międzyinstytucjonalnych i prognozowania, podkreślał, że Europa nauczyła się reagować na tąpnięcia, mając za sobą już choćby poprzedni kryzys finansowy. - Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy mądrze podejść do wykorzystania funduszy, że nasza polityka fiskalna będzie musiała być elastyczna. Musimy stanąć na wysokości zadania, by poradzić sobie z tym kryzysem - informował.
Dotychczasowe działania zdały egzamin. Udało się uspokoić rynki finansowe i złagodzić negatywne konsekwencje popandemicznego kryzysu. Šefčovič zaznaczył, że w ostatnim czasie Unia Europejska radziła sobie pod względem rozwoju gospodarczego lepiej niż Chiny czy USA. Kilkanaście państw wróciło już do poziomu postępu gospodarczego sprzed pandemii. To cieszy, choć - jak mówił - w przyszłości czekają nas kolejne wyzwania. Musimy koncentrować się na budowaniu odporności.
Przykładem jest choćby konieczność budowania większej samowystarczalności UE. Potwierdziły to zaburzone w czasie pandemii łańcuchy dostaw i problemy z dostępnością niektórych towarów. Krytyczne materiały i produkty powinny być w większym stopniu wytwarzane na miejscu.
Ale mocno wybrzmiał też problem zadłużenia. Oczywiście mierzymy się z problemem, jakim jest wpływ pandemii na rynki. Państwa uruchomiły środki, które pomogą napędzić gospodarki poszczególnych krajów. Trzeba jednak postępować odpowiedzialnie wydając pieniądze i planując przyszłe wydatki.
- Potrzebny będzie nowy model rozwoju gospodarczego. Programy takie jak Europejski Zielony Ład, Next Generation EU, oparte są na pożyczkach. Rośnie dług i nasze dzieci będą musiały go spłacać. My nie dystrybuujemy środków, które mamy. Zaciągamy nowy dług, zwiększając deficyty, które istniały już przed pandemią z uwagi na kryzys finansowy - mówiła Iveta Radičová, socjolog, premier Słowacji w latach 2010-2012 i minister pracy w latach 2005-2006.
Podobne opinie wyrażali także inni uczestnicy dyskusji, wśród nich Jan Fischer, polityk, były premier Czech (2009-2010) oraz wicepremier i minister finansów (2013-2014). Przestrzega on przed przyzwyczajaniem się do "brania" środków z budżetu na wszystko, co w danej chwili wydaje się niedostępne, bo kontynuacja takiego podejścia może okazać się zgubna.
- Niektóre prognozy mówią, że świetnie sobie poradzimy po pandemii, że dość szybko staniemy na nogi. Ale przecież z drugiej strony rośnie inflacja, zaciągamy kolejny dług. Obawiam się tego, być może doprowadzi to do załamania się filozofii stojącej dotychczas za polityką fiskalną. Wydawać się może, że wszystko powinno być dostępne nieodpłatnie. Jeśli nie mamy środków - zwiększamy finansowanie z budżetu. Uważam, że rolą ministrów finansów powinno być ograniczanie niekontrolowanych wydatków. Nie możemy pozwolić na zwiększanie długu w sposób niekontrolowany. Oczywiście rozumiemy, że potrzebny jest zastrzyk pieniędzy, by poradzić sobie ze skutkami Covid-19, ale z drugiej strony ta filozofia stojąca za polityką fiskalną nie może polegać na ciągłym niekontrolowanym zaciąganiu długu - alarmował.
Zagrożenia związane z ociepleniem klimatu nie są już mrzonką. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, wskazywała na powodzie, pożary, trąby powietrzne, które dają o sobie znać również w Europie. To pokazuje, że gospodarka oparta na węglu nie może być kontynuowana, bo szkody wyrządzone klimatowi są zbyt wielkie. - Nie pytamy już, czy dojdzie do transformacji, ale jak możemy przyspieszyć ten proces. Jak możemy sprawić, by był korzystny nawet dla takich regionów jak Śląsk - mówiła. Podkreślała, że potrzebne jest zaangażowanie w proces polityków, biznesmenów reprezentujących różne sektory, ale i szerzej - społeczeństwa.
Także Konrad Szymański, minister ds. Unii Europejskiej podkreślał, że to jest czas na podjęcie działań. Bo koszty braku transformacji są większe niż koszty jej przeprowadzenia.
- Polska to dobry przykład, by pokazać, że kupowanie czasu i niewykorzystywanie go powoduje wzrost kosztów. W naszym interesie jest to, by wyciągać wnioski z tego, co już się wydarzyło - informował. Podkreślał konieczność prowadzenia sprawiedliwej transformacji, rozkładając odpowiednio jej ciężar pomiędzy branżami i grupami społecznymi. I wskazywał na ogromne obciążenia, jakie dla Polski wiążą się z systemem ETS. Zwracał uwagę, że jest on nieprzewidywalny i w obecnym kształcie pogłębia nierównowagę między krajami.
W tym trudnym gospodarczo i mentalnie czasie dodatkowym problemem jest geopolityka. Chodzi zarówno o relacje handlowe między największymi światowymi graczami, jak i o napięcia polityczne między krajami. Wskazywano na działania podejmowane przez reżim Aleksandra Łukaszenki, który próbuje wywołać kryzys migracyjny na granicy z sąsiadami.
Jarosław Niewierowicz, główny doradca prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy, minister energetyki Litwy w latach 2012-2014, apelował o zmiany w legislacji, które byłyby odpowiedzią Unii na działania obserwowane na granicy litewski-białoruskiej i polsko-białoruskiej. - Musimy rozmawiać o tym, co można zrobić na szczeblu europejskim w tej sprawie. Konieczne są zmiany w legislacji. Nie możemy przejść do porządku dziennego nad nielegalnym przekraczaniem granicy w ramach hybrydowej walki - mówił. Wskazywał też na wyzwania finansowe wiążące się z zabezpieczeniem granicy.
Swietłana Cichanouska, białoruska działaczka polityczna, kandydatka na prezydenta Białorusi w wyborach prezydenckich w 2020 roku, zaznaczała, że prowokacje Łukaszenki są zemstą za wspieranie przez Polskę i Litwę działań prodemokratycznych na Białorusi. - Samu uchodźcy są zakładnikami tych działań. Migracja jest zdecydowanym problemem, a reżim wykorzystuje niewinnych ludzi do walki z krajami, które popierają zmiany na Białorusi. Trzeba położyć temu kres - mówiła.
Jej zdaniem jedynym narzędziem, jakim może posługiwać się świat, są sankcje na Białoruś. - Państwa europejskie powinny wypowiadać się w tej sprawie jednym głosem. Może warto przygotować nowe sankcje na Państwowy Bank Białoruski, by skłonić reżim do zwolnienia więźniów politycznych? Sankcje dziś są chyba jedynym rozwiązaniem - informowała.
Konrad Szymański podkreślał, że dotychczasowe próby negocjowania z Łukaszenką nie przyniosły efektów. Reżim wciąż prowadził represje wobec opozycji, porwany został samolot lecący nad terytorium Białorusi, a teraz na granicę z Polską czy Litwą sprowadzani się uchodźcy. Zaznaczył jednocześnie, że konieczne jest opracowanie spójnego, całościowego planu pomocy gospodarczej i otwarcia gospodarczego dla demokratycznej Białorusi, by mieszkańcy kraju wiedzieli, że jest dla nich inny scenariusz rozwoju na przyszłość.
Monika Borkowska