Anna Rulkiewicz, LUX MED: Jest szaleństwo z wynagrodzeniami
- Rozpoczęliśmy oferowanie - jako jedyni na polskim rynku - typowego ubezpieczenia szpitalnego - mówi Interii prezes grupy LUX MED Anna Rulkiewicz. - By móc to robić, trzeba mieć własną sieć szpitali. Doszliśmy do wniosku, że polscy pacjenci czekają na prywatną opiekę szpitalną. To jest zupełnie nowa oferta - nie będziemy czekać na regulacje w Polsce, bo od 20 lat żadne regulacje w tym kierunku się nie pojawiły - dodała.
LUX MED podał w zeszłym tygodniu, że przejmuje MedPolonia w Poznaniu. W ramach akwizycji grupa powiększy się o wielospecjalistyczny szpital, trzy placówki ambulatoryjne i rozbudowany ośrodek badań klinicznych.
W rozmowie z Interią Rulkiewicz przypomniała, że do tej pory nie było jak w Polsce prywatnych ubezpieczeń szpitalnych oferować, gdyż wszystkie szpitale były publiczne. - Doszliśmy do wniosku, że zbudujemy własną sieć i będziemy naszym pacjentom oferować w naszej sieci i w tych szpitalach, które podpiszą z nami umowę (ubezpieczenia szpitalne - red.). Od pierwszego marca je sprzedajemy - wskazała Rulkiewicz. Do tej pory udało się sprzedać "kilkaset" takich ubezpieczeń.
LUX MED akwizycje finansuje wyłącznie z własnych środków. - Nie bierzemy żadnych kredytów na to, kupujemy tyle, ile mamy środków. Jak nie będziemy ich mieć, nie będziemy kupować - tak to wygląda. Oczywiście limituje nas wynik finansowy: jeśli jest on słabszy mamy mniej pieniędzy by móc zainwestować. To nie jest tak, że "sky is the limit" - podsumowała.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Ceny rosną, wszystkie możliwe, wynagrodzenia - jest szaleństwo z wynagrodzeniami. I to nie tylko jak zawsze mówiliśmy pracowników medycznych, ale każdego pracownika. Nie mówiąc już o prądzie, o gazie, ceny naprawdę to ogromny ból głowy. Ale my jesteśmy strategicznym inwestorem na polskim rynku, patrzymy długofalowo, co chcemy oferować naszym pacjentom. Więc tyle, ile możemy kupujemy, kupujemy tak żeby budować kompleksowo jak najlepszą ofertę - wyjaśniła prezes LUX MED-u.
Drożeją także usługi medyczne i pakiety medyczne. - One rosną i muszą rosnąć. Musimy z tych składek opłacić technologie medyczne, personel medyczny, pielęgniarski, administracyjny. Nie ma innej opcji. Jeśli wszystko rośnie, rosną również ceny usług - wskazała Rulkiewicz. Pytana o prognozowane tempo wzrostu cen zauważyła, że w grupie jest to kilkanaście proc. - Było 9 proc. To nam nie wystarcza, nie pokrywa wszystkich kosztów. Więc te ceny będą jeszcze rosnąć - zapowiedziała.
Powód? Oprócz wzrostu kosztów, także Polski Ład. - Jednym pomógł, drugim nie. Pracownicy przyszli i powiedzieli: tracimy na Polskim Ładzie, proszę nam zwiększyć wynagrodzenie - wyjaśniła.
Prezes LUX MED wskazała, że Polacy wrócili do gabinetów lekarskich już podczas pandemii, w czasie 3. i 4. fal "nikt się już nie przejmował" covidem. - Dwie pierwsze fale były tragiczne i one spowodowały ten duży dług zdrowotny. Powiedziałabym nawet bardzo duży ruch jest, bo te zaległości, które powstały w dwóch pierwszych falach teraz są realizowane. Pacjent ma więcej problemów niż miał przed covidem. I do tego doszła nam pomoc uchodźców - powiedziała w rozmowie z Interią.
Podkreśliła także, że dostępność specjalistów spadła wszędzie. - Dużo rzeczy, ile się da robimy przez cyfrowe rozwiązania. Proste tematy staramy się rozwiązywać poprzez teleporadę, żeby do gabinetu jednak pacjent nie trafiał. Cyfryzacja usług, monitorowanie pacjentów również zdalnie - to wszystko pomaga nam jakoś radzić sobie z tą dostępnością. Aczkolwiek dobrze nie jest; tego personelu medycznego mamy tyle ile mamy. Nauczyliśmy się maksymalnie, zgodnie z prawem rozszerzać odpowiedzialność pielęgniarkom i asystentom medycznym. Ale to jest dalej niewystarczające. A teraz zobaczymy czy nam personel ukraiński w jakikolwiek sposób jest w stanie pomóc - mówiła Rulkiewicz.
Jak się wyraziła: system trzeba zmieniać całościowo, trzeba oceniać i gratyfikować te podmioty, które mają dobrą jakość, żeby nie płacić za procedury a efekty leczenia. - Trzeba bardziej położyć rękę i więcej wdrożyć w systemie ambulatoryjnym, a nie żeby pacjent trafiał do szpitala; zwiększyć opiekę ambulatoryjną, POZ, specjalistyczną, a nie zapychać szpitale. Musimy cały nasz system odwrócić, tę piramidę świadczeń - wskazała.
I podkreśliła, że Polacy muszą zacząć dbać o zdrowie. - O profilaktykę i trochę wziąć życie we własne ręce, a nie tylko patrzeć na to, co system oferuje - ostrzegła.
LUX MED włączył się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Prowadzi centra pomocy m.in. w Marriotcie (w Warszawie), drugie w szpitalu onkologicznym (w Warszawie), na Dworcu Centralnym, a pacjentów ukraińskich dodatkowo przyjmuje także we wszystkich poradniach.
- Jak zaczynaliśmy od kilkudziesięciu, tak teraz dziennie przychodzi 1,5 tys. osób. To już jest bardzo duża liczba. I naprawdę ta dostępność nam się kłania i ten personel jest nam bardzo potrzeby, żeby pomógł nam z tymi pacjentami z Ukrainy - powiedział w rozmowie z Interią Rulkiewicz.
Podkreśliła także, że w tej chwili ponad 100 osób z Ukrainy już LUX MED zatrudnił, spłynęło też ponad 800 aplikacji.
- To są nie tylko lekarze, pielęgniarki, ale też administracja (...) Oczywiście ci lekarze na dziś są asystentami medycznymi i pomagamy im w zdobyciu całej dokumentacji, żeby mogli mieć pozwolenie na wykonywanie zawodu. Ci którzy znają język polski to dostają takie pozwolenie. Oni będą leczyć w tych obszarach, w których będą mogli. Tym, którzy nie umieją języka polskiego - płacimy za ich kursy. Zobaczymy, ilu z nich zostanie. Ja patrzę na to tak, że ci ludzie są również potrzebni w Ukrainie. To jest ich decyzja - dodała.
- System ma ciężko i nie ma co ukrywać. Ale trzeba też powiedzieć, że robimy, co możemy. Wzięliśmy na siebie te koszty i pomagamy. Nie wiem na ile wystarczy tego zrywu serca i to jest istotne. Powinniśmy wszystko dokumentować, co się da i żeby jak najszybciej uzyskać środki z Unii Europejskiej. To co jest najważniejsze - nie możemy zaprzestać. Tyle już pomogliśmy i ważne, żeby ten system wytrzymał, ale on przechodzi ogromne turbulencje. Jeśli wytrzymamy to już nas nic nie zniszczy - mówiła Rulkiewicz.
Jak dodała: - System nie jest idealny, ale cały czas jeszcze się nie zawalił.
- Miejmy nadzieję, że wyciągamy wnioski. Ja tylko apeluję, żeby wszelkie podwyżki szły na podwyżki wycen, a nie tylko na wynagrodzenia. Podmioty muszą świadczyć usługi, a jeżeli nie będą miały pieniędzy to nie będą miały za co - dodała.
Rozmawiał Bartosz Bednarz