Krytyczne myślenie bronią przed manipulacją i fake newsem
Nauka krytycznego myślenia jest najlepszym narzędziem broniącym przed manipulacją i uczącym świadomego i obiektywnego korzystania z informacji w internecie - zapewnili uczestnicy panelu "Technologie i krytyczne myślenie", który odbył się na Uniwersytecie Śląskim w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Partnerem publikacji jest Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Ponad połowa Polaków uważa informacje pochodzące z internetu za godne zaufania - wynika z badań Eurobarometru. Co 5. uczeń wykorzystuje internet do nauki, ale nie zwraca uwagi na źródło i nie sprawdza wiarygodności treści. Gimnazjaliści mają problem z oceną prawdziwości stwierdzeń w przekazach medialnych. Ponad połowa z nich nie umie wskazać manipulacji w prostych tekstach reklamowych - informuje Instytut Badań Edukacyjnych.
W latach 90., w systemie edukacji zmieniono paradygmat - ze starego, koncentrującego się na przyswajaniu wiedzy, na nowy, który rozwija kompetencje przyszłości. - Wydawałoby się, że wprowadzone narzędzia będą efektywne - zwraca uwagę Paweł Poszytek, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji, Narodowej Agencja Programu Erasmus+ i Europejskiego Korpusu Solidarności. Jednak - podkreśla - problemem do wykorzystania ich efektywności okazało się przeładowanie systemu informacjami. - Moim zdaniem to, co się dzieje na portalach społecznościowych wymaga nowego podejścia, przemyślenia sprawy i być może zastosowania bardziej radykalnych narzędzi - wyraża opinię Paweł Poszytek.
Przykładem efektywnego narzędzia do rozwoju kompetencji jest Program Erasmus+. - Jest nim objęta co dziesiąta szkoła, nauczyciel i uczeń. Program jest połączeniem edukacji formalnej, pozaformalnej i nieformalnej. Dzięki niemu młodzi ludzie zdobywają wiedzę i wymieniają się kompetencjami. Wspólnie pracują ale też bawią się i poszerzają granice - wyraża opinię dyrektor generalny Narodowej Agencji Programu Erasmus+. Paweł Poszytek podkreśla, że Erasmus+ przyczynia się też do nauki krytycznego myślenia, które jest niezbędne w przepełnionym informacjami świecie.
Przykładem braku krytycznego myślenia jest akceptacja przez Rosjan kampanii propagandowej tamtejszego rządu. Od początku zbrojnej napaści na Ukrainę utwierdza ona mieszkańców kraju w przekonaniu, że interwencja rosyjskiego wojska ma tam cele pokojowe. Zdaniem Agnieszki Leguckiej, analityczki ds. Rosji w programie Europa Wschodnia z Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych akceptacja przez Rosjan tego przekazu wynika z łączenia elementu dumy narodowej oraz wyparcia. - Wbrew temu, co wielu sądzi, Rosjanie wciąż mają dostęp do niezależnych mediów i technologii. Jednak wielu zamieszczane tam informacje uważa za fake newsy publikowane przez Zachód i Stany Zjednoczone - zapewnia Agnieszka Legucka.
Jej zdaniem, każdy naród, również Polacy, mają przekonania, które trudno zmienić. - Ciężko nam się rozstać z naszymi historycznymi mitami dumy narodowej. Na przykład z tymi dotyczącymi Kresów Wschodnich - zwraca uwagę analityczka do spraw Rosji w programie Europa Wschodnia. Podkreśla, że dezinformacji nie da się całkowicie wyeliminować, bo ona szerzy się szybciej niż prawda. - Plotka jest podszyta emocjami, ciekawsza, jest czymś, co buduje napięcie i szybciej lajkuje - wylicza. Sposobem na niepoddawanie się manipulacji jest krytyczne myślenie. - Bądźmy mądrzejsi - zachęca specjalistka ds. Rosji.
Zdaniem Marii Mach, edukatorki i prezes zarządu Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, edukacja jest wciąż systemem nieprzygotowanym ani do krytycznego myślenia, ani do komunikacji. - To są jedne z przyczyn kryzysu związanego z dezinformacją. Okazuje się, że ludzie nie ufają przede wszystkim sprawdzonym informacjom - wskazuje Maria Mach. I dodaje, że zadaniem edukacji powinno być nie tylko uświadamianie uczącemu się zdobytej wiedzy ale też własnych ograniczeń. - Każdy powinien wiedzieć, czego nie wie - podkreślała Maria Mach.
Prezes zarządu Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci zwróciła uwagę, że pandemia i nauka zdalna obnażyła wiele problemów związanych z dezinformacją. - Żyjemy w nadmiarze informacji. To, czego naprawdę musimy się uczyć, to umiejętności krytycznego myślenia. Sprawdzać na czym informacja się zasadza i jak jest zbudowana - wylicza Maria Mach. Zdaniem edukatorki i prezes zarządu Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, przeszkadza nam w tym przeświadczenie, które wynosimy ze szkoły, że nauka jest zespołem niepodważalnych twierdzeń. - Naszym zasadniczym problemem jest bezkrytyczny stosunek do informacji - zapewnia Maria Mach.
Państwowy Instytut Badawczy NASK, w walce z dezinformacją w mediach społecznościowych uruchomił profil #WłączWeryfikację. Prowadzą go doświadczeni eksperci instytutu, którzy dementują nieprawdziwe informacje krążące w sieci oraz wskazują przejawy działań dezinformacyjnych. - Staramy się działać na argumenty i być dla tych, którzy chcą je znaleźć - informuje Robert Król, zastępca dyrektora NASK ds. Nowych Technologii dla Polityk Publicznych.
Przedstawiciel NASK przyznaje, że próby weryfikacji i obnażania dezinformacji trafiają do mniejszej liczby osób niż generowane w internecie fake newsy. - Plotka, ironia czy sarkazm są to treści wyżej punktowane od rzetelnych informacji, częściej oglądane i lajkowane - zapewnia. Dlatego, jego zdaniem, błędne jest ocenianie informacji, biorąc pod uwagę liczbę lajków, jakie otrzymała. - Naszym narzędziem do walki z nieprawdziwymi wiadomościami jest kontakt z portalami, pozbywanie się fake newsów z debaty publicznej lub reagowanie w zalążku - wylicza Robert Król.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Trudno jednak być krytycznym i obiektywnie oceniać informacje, jeśli algorytmy wielkich platform internetowych są tak ustawione, aby stawiać nas w stan alertu i zagrożenia. - Założenia wielkich platform nie sprzyjają edukacji, eksperckim dyskusjom ani debatom. Platformy zarabiają na klikaniu, na podawaniu dalej informacji - mówi Katarzyna Szymielewicz współzałożycielka i prezeska fundacji Panoptykon. Jej celem jest ochrona podstawowych wolności wobec zagrożeń związanych z rozwojem współczesnych technik nadzoru nad społeczeństwem. Dlatego - podkreśla Szymielewicz - należy zmuszać wielkie platformy, aby nie zarabiały na mechanizmach, które szkodzą ludziom.
Twórcy algorytmów i interfejsu - przestrzeni interakcji człowieka i maszyny - bazują swoje programy na psychologii, komercjalizują lęk i emocje. - W tej wojnie psychologia jest naszym wrogiem. Trudno jest nam się powstrzymać od negatywnych zachowań, jeśli wokół nas wszystko wspiera proste reakcje. Lajkuję to, co mi się podoba i potwierdza moje poglądy. Hejtuję, bo inni to robią. Wchodzę w konflikt, bo to budzi emocje - wylicza Katarzyna Szymielewicz. I za przykład podaje Facebooka, który w swojej maszynie algorytmicznej bardziej ceni negatywne emotikony niż pozytywne. - Podbija negatywne emocje. Dezinformacja pływa wyżej w sieci a prawda niżej - podkreśla.
Między innymi dzięki Panoptykon, po 5 latach debat w Brukseli powstaje Digital Services Act - prawo wymuszające na platformach internetowych żeby nie zarabiały na mechanizmach, które szkodzą człowiekowi. Regulacja Komisji Europejskiej zobowiązuje je do przeprowadzania systematycznej oceny ryzyka dla praw człowieka, jakie generują wykorzystywane przez nie algorytmy i zapobiegania temu ryzyku. - W dyskusji o technologii dochodzimy do momentu, do jakiego chwilę temu doszliśmy w ekologii - nie usuwamy przemysłu, który truje, ale oczekujemy, że poniesie za to odpowiedzialność - wskazuje prezeska Panoptykon.
Partnerem publikacji jest Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Ewa Wysocka