XIV Europejski Kongres Gospodarczy

Zbigniew Jagiełło: Nie róbmy na hurra rewolucji w hipotekach

Rząd wraz z Komisją Nadzoru Finansowego i NBP mogły i mogą przyczynić się do niższego oprocentowania kredytów hipotecznych - ocenia w rozmowie z Interią Zbigniew Jagiełło, członek rady nadzorczej Asseco International i były prezes PKO Banku Polskiego. Uważa także, że z uwagi na wysoką inflację czas luźnej polityki fiskalnej powinien się skończyć, żeby "nie dolewać oliwy do ognia".

- Warto popatrzeć na Unię Europejską i zastanowić się dlaczego tam rynek kredytów hipotecznych jest stabilny, przewidywalny i można zaciągnąć kredyt na 20 lat z oprocentowaniem 1,5 proc. plus 1 proc. opłaty transakcyjnej lub prowizji i wyciągnąć wnioski, dlaczego oni potrafią to robić, a my nie? Byłem w ten proces zaangażowany od wielu lat, tworzyliśmy pierwsze banki hipoteczne, listy zastawne po to, żeby ten rynek był bezpieczny dla banków, ale i dla klientów. Mam więc poczucie braku satysfakcji z tego, że to się nie udało i ten element przyszłej szkody, który 3-4 lata temu był teoretyczny, teraz się realizuje - mówi Jagiełło.

Reklama

System kredytów hipotecznych trzeba inaczej skonstruować

- W Polsce zabrakło konsekwencji w decyzji Komitetu Stabilności Finansowej, czyli decyzji Ministerstwa Finansów, NBP i Komisji Nadzoru Finansowego, żeby taki kredyt - oparty o stałą stopę - był kredytem preferowanym przez państwo, bo on daje stabilność klientom na wiele lat. Kredyt hipoteczny, zwłaszcza w Polsce, nie jest produktem stricte komercyjnym, zwłaszcza gdy mówimy o kredycie na pierwsze mieszkanie. Jeśli chcemy pomagać ludziom, to powinniśmy inaczej skonstruować ten system. Dlatego zaproponowałem, żeby stworzyć Krajowy Fundusz Hipoteczny, który byłby kontrolowany przez PFR i BGK lub BGK - mówi były prezes PKO BP.

- Jeśli to jest tak wrażliwy produkt z elementem misyjności to powinien być oparty o bank misyjny jakim jest BGK i wtedy takie decyzje (pomysły rządu - red.) nie będą dezorganizowały rynku - dodaje.

- Jeśli chcemy preferować kredyty hipoteczne, to była propozycja, żeby listy zastawne, czyli obligacje zabezpieczone na hipotekach, finansujące kredyty hipoteczne, były zwolnione z podatku od aktywów bankowych i wówczas ten produkt będzie tańszy - podkreśla Zbigniew Jagiełło.

- Nawet byłoby łatwiej, gdyby to tylko dotyczyło najważniejszych kredytów - czyli pierwszego kredytu hipotecznego na pierwsze mieszkanie - w takiej formule ten kredyt byłby tańszy, bardziej przewidywalny. Wówczas i formuła, i umowa byłaby tożsama niezależnie od banku. Teraz można też to zrobić - pytanie czy chcemy, żeby to dotyczyło wszystkich kredytów hipotecznych, czy tylko pierwszego na pierwsze mieszkanie co jest trudne do weryfikacji w momencie, gdy dużo kredytów jest już udzielonych. Dlatego mówię, żeby tego procesu nie robić na hurra tylko go przemyśleć i szybko zrealizować. Gdyby była taka potrzeba jestem do dyspozycji - podkreśla były prezes PKO BP.

Zdaniem Jagiełły, likwidacja podatku od aktywów bankowych oznaczałoby obniżenie kosztu kredytu hipotecznego o 0,5 pkt proc.

Skomplikowana propozycja rządu

Pytany o ostatnie propozycje rządu dotyczące Funduszu Wsparcia Kredytobiorców i wakacji kredytowych odpowiada:

- Wakacje kredytowe ćwiczyliśmy podczas pandemii. One dotyczyły klientów indywidualnych, MŚP i firm w dramatycznej sytuacji. Największym wrogiem kredytów hipotecznych jest bezrobocie i wówczas taki Fundusz Wsparcia Kredytobiorców przejmuje spłatę rat jeśli ktoś stracił pracę i nie ma możliwości spłaty kredytu. Teraz, gdy mówimy o wakacjach kredytowych, czyli zwolnieniu z jednej raty raz na kwartał przez dwa lata, to wydaje mi się to trochę skomplikowane, a przerzucanie tego problemu na inne instytucje, żeby to liczyły nie jest w praktyce łatwe do zrealizowania - ocenia Jagiełło.

- Kredyty hipoteczne zawsze były kredytami spłacanymi najlepiej  - dodaje.

NBP nie chciał pomóc

Pytany o ocenę prognoz, według których główna stopa NBP może dojść do 8 proc. wobec 4,5 proc. obecnie Jagiełło odpowiada:

- Historycznie mamy już doświadczenie, kiedy są wysokie stopy procentowe. Stąd przy okazji niskich stóp, kilka lat temu, dyskusja o kredycie ze stałą stopą miała duży sens i jestem strasznie zły, że nie udało się tego dobrego czasu wykorzystać (na wprowadzenie kredytów o stałej stopie na masową skalę - red.) - mówi były prezes PKO BP.

Dlaczego się nie udało?

- Wina leży po stronie Komitetu Stabilności Finansowej (MF, NBP i KNF - red.), który w odpowiedzi na komunikację ze strony banków nie miał zgodności, że tak trzeba zrobić. Byłem zdziwiony argumentacją jednego z dyrektorów z NBP, który tłumaczył, że to zaburzy transmisję przenoszenia decyzji RPP na decyzje kredytowe indywidualnych konsumentów. Jaka jest prawda tego nie wiem - wskazuje Jagiełło.

- W dyskusjach dotyczących stałej stopy było podnoszone to, że banki nie chcą oferować tych kredytów na dłużej niż 5-6 lat, co wynikało z tego, że po drugiej stronie - od innych instytucji finansowych - nie było dłuższej oferty zabezpieczającej hipoteki. W dyskusji mówiono wtedy: poprośmy, żeby ten najsilniejszy na rynku, czyli NBP, spróbował wydłużyć ten okres i też otrzymaliśmy odpowiedź, że nie ma mandatu, że nie jest to potrzebne. Okazuje się, że jest potrzebne - dodaje.

Cztery źródła inflacji

W Katowicach podczas EKG premier zarzucił bankom, że oferują zbyt niskie oprocentowanie lokat. Pytany o to Jagiełło odpowiada:

- Trzeba (powołać - red.) Fundusz Wsparcia Właścicieli Depozytów (śmiech). Jestem na tyle dorosły, że pamiętam ceny urzędowe, można je w tej chwili wprowadzić, tylko to nie ma sensu.

- Systemowo, mamy dużą nadpłynność w sektorze bankowym, związaną z luźną polityką fiskalną prowadzoną przez rząd. Gdy popatrzymy na kwestie inflacyjne, to są cztery źródła obecnej sytuacji: dwa wewnętrzne i dwa zewnętrzne. To luźna polityka fiskalna rządu, luźna polityka monetarna, pandemia i wojna w Ukrainie. To się skumulowało. Rozumiem decyzje sprzed paru lat dotyczące pobudzenia konsumpcji i transferu środków do pewnej części społeczeństwa, ale trzeba jednak powoli wycofywać się z takich pozycji, żeby nie dolewać oliwy do ognia - podsumowuje były prezes PKO BP.

Rozmawiał Paweł Czuryło

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »