Blokada importu. "To uderzenie w polskich i zachodnich producentów żywności"
Wprowadzona w weekend blokada importu jest uderzeniem w licznych polskich i zachodnich producentów żywności w Ukrainie - pisze "Rzeczpospolita". Według Krajowej Izby Gospodarczej decyzja polskiego rządu wywoła wiele problemów na poziomie przedsiębiorstw zaangażowanych w wymianę handlową z Ukrainą.
Gazeta podkreśla, że zamiast złagodzenia polsko-ukraińskich sporów gospodarczych, oczekiwanego po kwietniowej wizycie w Warszawie prezydenta Włodymyra Zełenskiego, podjęta w weekend decyzja o zakazie wwozu do Polski ukraińskich produktów rolnych dramatycznie podniosła poziom napięcia po obu stronach granicy.
- To uderzenie nie tylko w ukraińskich eksporterów, ale także w polskie firmy eksportujące z Ukrainy - mówi, cytowany w dzienniku, Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.
Według "Rzeczpospolitej" zaskoczeniem jest tryb wprowadzenia zakazu: bez konsultacji, ze złamaniem unijnego prawa, a także sam moment - na dwa dni przed zaplanowanym wcześniej spotkaniem ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy. Niezrozumiałe jest też objęcie zakazem tranzytu - dodano.
- Na granicy mam cztery kontenery miodu dla klienta w USA. Już dostałem sygnał, że towar, który miał jechać do portu w Gdańsku, nie zostanie przepuszczony przez granicę w Hrebennem - powiedział gazecie Marek Szewczak, właściciel firmy TOV Agro East Trade.
"Wielu eksporterów ukraińskich produktów rolnych to firmy niemieckie czy amerykańskie. Jak twierdzi Alex Lissitsa, prezes notowanej na warszawskiej giełdzie ukraińskiej spółki IMC, założyciel i członek zarządu Ukrainian Agribusiness Club, 60 proc. ukraińskiego zboża jest na miejscu kupowane i wysyłane przez firmy zagraniczne, takie jak Cargill, Louis Dreyfus Company czy Bunge. Dla Polski będzie to problem, by zrekompensować im straty - ostrzega" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Według Krajowej Izby Gospodarczej decyzja polskiego rządu wywoła wiele problemów na poziomie przedsiębiorstw zaangażowanych w wymianę handlową z Ukrainą. - To ucięte jak nożem dostawy, niemożność wywiązania się z kontraktów czy utrata zaliczek na poczet rozliczenia importu - wylicza Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG.