Rosyjskie nawozy zalewają Europę. Stąpamy po cienkim lodzie

Europa uzależnia się od tanich rosyjskich nawozów - ostrzegają producenci z Unii Europejskiej. Wskazują, że ich ubiegłoroczny import był bliski pobicia rekordu. Z Federacji Rosyjskiej pochodziła jedna trzecia mocznika sprowadzanego do Unii Europejskiej - wynika z danych Eurostatu. Producenci z UE obawiają się, że Moskwa wykorzysta zwiększoną dominację na rynku nawozów do wywierania nacisków politycznych.

Rosja jest jednym z największych na świecie producentów i eksporterów nawozów zawierających azot. Mimo zachodnich sankcji, w 2022 r. przychody z eksportu rosyjskich nawozów wzrosły o 70 proc. Eksperci wskazują m.in. na wyższe ceny tych produktów ale też na niższe niż w Europie koszty własne. Przypominają, że rosyjscy producenci odnoszą dodatkowe korzyści z niższych cen za energię.

Ryzyko uzależnienia się od Rosji

"W gorszej sytuacji są europejscy producenci nawozów, których niepokoi rosnący import i nierówna konkurencja z Rosją" - donosi agencja Bloomberg. Twierdzą oni, że dla Europy istnieje realne ryzyko uzależnienia się od tanich rosyjskich nawozów azotowych, przede wszystkim mocznikowych. - Z punktu widzenia europejskiego bezpieczeństwa żywnościowego jest to bardzo złe – mówi cytowany przez Bloomberga Antoine Hodja, dyrektor generalny stowarzyszenia branżowego producentów nawozów Fertilizers Europe.

Reklama

Jego zdaniem sytuacja jest bardzo niebezpieczna również dla europejskiego przemysłu, który od dwóch lat nadrabia straty wywołane agresją Rosji na Ukrainę. Najważniejszym surowcem w procesie wytwarzania nawozów azotowych jest gaz. Jego dostawy zmniejszyły się w 2022 r., co doprowadziło do wstrzymania produkcji większości nawozów w Europie. Sytuację pogorszył kryzys energetyczny i rosnące koszty prądu. "Import z Rosji podważa wysiłki i nakłady ponoszone od dwóch lat w celu przywrócenia mocy produkcyjnych w Europie po wybuchy wojny na Ukrainie" - skarży się w wydanym komunikacie Fertilizers Europe.

Ukryty eksport gazu

Producenci twierdzą też, że kupowanie nawozów jest dla Moskwy "ukrytym eksportem gazu". - Rosja w rzeczywistości eksportuje go więcej niż pozwalają unijne ograniczenia. Tyle tylko, że zastępuje część gazu nawozami azotowymi - wskazuje cytowany przez portal luxtimes.lu Svein Tore Holsether, dyrektor naczelny Yara International, jednego z największych światowych producentów nawozów mineralnych na bazie azotu. - To paradoks, że celem sankcji jest zmniejszenie zależności Europy od Rosji, a teraz bezmyślnie kupujemy tam tak ważne dla wzrostu roślin nawozy - podkreśla Holsether.

Istnieją też obawy, że Moskwa mogłaby wykorzystać swoją zwiększoną dominację na rynku nawozów do wywierania wpływów politycznych, tak jak zrobiła to w przypadku dostaw energii. 

"Kiedy wytwarzasz produkt tak ważny dla produkcji żywności, jest to potężne narzędzie" – twierdzą unijni eksperci. Wskazują, że najwyższą cenę uzależnienia się od rosyjskich nawozów zapłacą najbiedniejsi. Przykładem jest Afryka, gdzie - ze względu na narzucane im wysokie ceny - rolnicy niemal całkowicie zaprzestali stosowania nawozów. To z kolei zmniejsza plony i pogłębia światowy kryzys żywnościowy.

Obawy producentów potwierdzają dane Eurostatu. Według europejskiego urzędu statystycznego od czerwca 2022 r. do czerwca 2023 r. UE sprowadziła z Rosji dwa razy więcej mocznika – najbardziej powszechnego nawozu – w porównaniu z poprzednim okresem rozliczeniowym. W bieżącym sezonie import ze wschodu nieco spadł, ale nadal jest wysoki i stanowi jedną trzecią całkowitego importu mocznika do państw wspólnoty.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nawozy azotowe | Rosja | import | mocznik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »