Amerykanom jednak przeszkadza wzrost cen
Bardzo długo w USA starano się unikać tematu podnoszenia stóp procentowych, by nie umocnić dolara, jednak ostatecznie nie udało się tego uniknąć. Wygląda na to, że wchodzimy w prawdziwy cykl.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
Amerykańska waluta od kilku dni zyskuje na wartości. Powodem są przewidywania względem znacznie większego, niż dotychczas szacowano, wzrostu stóp procentowych.
Mówi się o tym, że do końca półrocza USA podniesie stopy procentowe jeszcze dwa razy o 0,5 proc., a do końca roku jeszcze 4 razy po 0,25 proc., finalnie osiągając 2,25 proc.. Dlaczego spodziewanych jest 6 podwyżek? Dlatego, że Federalny Komitet Otwartego Rynku spotyka się dwa razy na kwartał, a nie co miesiąc. To właśnie 6 spotkań pozostało do końca roku. Podejście to potwierdza wczorajsza wypowiedź szefa Rezerwy Federalnej Jerome Powella. Powiedział on, że poprze podwyżkę o 0,5 proc. w maju oraz zapowiedział ostrzejszą walkę z inflacją.
Jeżeli komuś się wydaje, że pożegnaliśmy rekordowe ceny paliw, to niestety jest mocno w błędzie. Od tygodnia ropa niespodziewanie opuściła okolice 100 dolarów za baryłkę i dzisiaj zameldowała się już tuż poniżej 120 dolarów. Reakcję widać na hurtowych cenach paliw. Hektolitr podrożał już prawie 600 zł, to oznacza prawdopodobnie około 60 groszy droższe paliwo. Jak widać, oprócz taniego paliwa pożegnaliśmy się również ze stabilnymi cenami. Powodem wzrostów jest oczywiście strach przed odcięciem Rosji i brak alternatyw. Konkretnie jest to brak innych dyktatorów, którzy objęci są sankcjami już teraz, którym można pozwolić eksportować surowiec, by odciąć kolejnego dyktatora.
Temat nie dotyczy co prawda rynków. Rozwiązuje on natomiast palący problem, który wciąż ma wielu ukraińskich uchodźców. Hrywna mianowicie nie jest bardzo popularną walutą, stąd olbrzymie problemy z jej sprzedażą. Szczególnie po rozsądnym kursie. Szkoda, że rozwiązanie problemu trwało niemal miesiąc, ale dobrze, że w ogóle się pojawia. Od piątku na razie tylko PKO BP (ale niewykluczone, że dołączą również inne banki) ruszą ze skupem ukraińskiej hrywny. Nie znamy dokładnego kursu, ale podobno ma to być zaokrąglony kurs rynkowy. Biorąc pod uwagę, że stacjonarne kantory potrafiły mieć ponad jedną trzecią marży, jest bardzo wątpliwe, by to rozwiązanie nie było zdecydowanie lepsze. Ma też wadę w postaci limitu kwotowego. Jest to 10 000 hrywien, czyli w zależności od przyjętego kursu 1300-1500 zł na dorosłego. Pozwoli to zatem zaspokoić podstawowe potrzeby.
Maciej Przygórzewski
***