Dwa miesiące spokoju

Rynki finansowe z ulgą zareagowały na zapowiedź premiera Marka Belki, że wybory odbędą się w czerwcu. Względny spokój jest oczekiwany do 5 maja, kiedy Belka poda się do dymisji.

- Rynek był przygotowany na najgorsze - mówili dilerzy. Wczoraj rano średnia cena euro na rynku walutowym przekraczała nawet 3,95 złotego, a dolara - 3 złote. Poranne wystąpienie premiera w Sejmie uspokoiło atmosferę. Belka przypomniał, że kiedy był powoływany jego rząd, określał termin zakończenia swojego kontraktu na maj 2005 roku. Dzięki premierowi złoty zaczął drożeć.

Przedpołudniowe przemówienie szefa rządu w Fundacji Batorego przyniosło potwierdzenie wcześniejszych słów i więcej konkretów na temat terminu wyborów. Złoty nadal szedł do góry. Po południu kurs euro spadł na pewien czas poniżej 3,90 złotego. Dolar kosztował mniej niż 2,97 złotego. Jednak pod koniec dnia złoty wyraźnie stracił na wartości.

Reklama

Na rynku długu rentowność obligacji dwuletnich, która - według danych agencji Bloomberga - zbliżała się wczoraj rano do 5,60%, jeszcze przed południem spadła do 5,45%. Nieco mniej zyskały papiery pięcioletnie. Bloomberg twierdził, że polskie obligacje były wczoraj światowymi rekordzistkami, jeśli chodzi o zmianę cen.

W ten sposób inwestorzy odreagowali niepewność, która towarzyszyła im przez ostatnie dwa dni - odkąd rzecznik rządu zapowiedział "ważne oświadczenie premiera".

Co dalej? Wśród analityków nie ma pełnej zgodności. Jednak można się spodziewać, że przynajmniej do chwili ogłoszenia dymisji rządu Marka Belki, czyli do 5 maja, będzie nieco spokojniej niż w ostatnich dniach, jednak już nie tak spokojnie, jak w pierwszych tygodniach roku, gdy perspektywa wyborów wydawała się jeszcze bardzo odległa. Pilniej śledzone będą sondaże (zwłaszcza pierwsze uwzględniające notowania nowej Partii Demokratycznej). Większego znaczenia nabiorą wypowiedzi polityków. Niezależnie od nich inwestorzy czekają na obniżki stóp ze strony Rady Polityki Pieniężnej, a to powinno powodować wzrost cen obligacji i notowań złotego.

Michał Dybuła, BNP Paribas
Przez najbliższe miesiące będzie utrzymywała się pewna nerwowość związana z wynikami sondaży. Ludzie będą patrzyli na to, czy wybory będą w stanie wyłonić silny i spójny rząd. Jeśli nie - będziemy mieli do czynienia z dużymi wahaniami, które będą dotyczyły głównie kursu walutowego. Generalnie wcześniejsze wybory to jednak lepsze rozwiązanie. Nowy rząd będzie miał więcej czasu na przygotowanie autorskiego budżetu.

Piotr Bujak, Bank Zachodni WBK
Do tej pory rynek obawiał się wcześniejszych wyborów. Był przekonany, że jesienny termin jest lepszy, bo to obecny minister finansów - dobrze postrzegany przez inwestorów - przygotowywałby projekt budżetu na przyszły rok. Ale inwestorzy już się oswoili z wcześniejszymi wyborami. Uznali, że to dobre dla perspektyw polityki fiskalnej - nowy rząd będzie miał czas na przygotowanie budżetu. Chociaż wzmocnienie rynku wynika również z tego, że niektórzy obawiali się, że Marek Belka już wczoraj mógł podać się do dymisji. Oświadczenie premiera nieco ich uspokoiło.

Łukasz Tarnawa, PKO BP
Wcześniejsze wybory oznaczają większą zmienność na rynku i - w krótkim okresie - pewne osłabienie. W coraz większym stopniu rynki będą pod wpływem retoryki wyborczej. Trzeba jednak pamiętać, że to i tak by przyszło, tyle że później. Jest tylko kwestia skali korekty.

Dla inwestorów ważne jest to, kto będzie przygotowywał założenia budżetu. Krótkookresowo korzystniejsze byłoby, gdyby zajął się tym obecny minister finansów. Jednak w dłuższym okresie - jeśli spojrzeć na sprawę z perspektywy chęci wejścia do strefy euro - wcześniejsze wybory dają szansę na to, by nowy rząd nie zmarnował 2006 r.

Mateusz Szczurek, ING Bank Śląski
Rynki mają przed sobą dwa miesiące spokoju politycznego. Najważniejsza zmiana to mniejsza szansa dopinania budżetu przez ministra Gronickiego, a tym samym nieco mniejsza szansa znacząco ciaśniejszego budżetu w 2006 roku. Większy deficyt w 2006 roku mielibyśmy, gdyby to reforma (obniżki) podatków miała pierwszeństwo nad wejściem do strefy euro na początku kadencji nowego rządu. Nadal jednak to stary rząd będzie przedstawiał założenia budżetu 2006 (w czerwcu), i to do nich będą musiały się odnieść PO i PiS. Zwiększone prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów to też nieco większa niechęć RPP do wczesnych obniżek stóp procentowych.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: wybory | Belka | złoty | inwestorzy | rynki finansowe | Marek Belka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »