G7 interweniuje na rynkach walutowych

Wspólne wysiłki banków centralnych w celu osłabienia japońskiego jena mają szanse powodzenia, na globalnych rynkach widać oznaki uspokojenia - oceniają analitycy. Pewne uspokojenie widzą też wokół notowań złotego.

G7 - grupa najwyżej uprzemysłowionych państw świata zdecydowała w czwartek w nocy, że przeprowadzi akcję na rynkach, by powstrzymać wzrost kursu jena. Zbyt mocny jen osłabia konkurencyjność japońskiej gospodarki i - zdaniem obserwatorów - mógłby znacznie utrudnić wysiłek odbudowywania kraju po trzęsieniu ziemi.

- Ta interwencja jest dużym wydarzeniem. W tej sytuacji rynek może nie chcieć silnie tej interwencji się przeciwstawiać. To rzeczywiście zmniejszy zakres ewentualnego dalszego umocnienia się jena - nawet może doprowadzić do tego, że trend na tym rynku się odwróci - powiedział w piątek PAP główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień.

Reklama

W jego ocenie to dobra wiadomość dla japońskich spółek i widać już pozytywną reakcję japońskiego rynku akcji. Kwiecień zwrócił uwagę, że przez tydzień z Japonii napływały wyłącznie negatywne informacje, a teraz są wiadomości o pewnym opanowywaniu sytuacji, więc rynki akcji odrabiają straty. - Straty odrabia również złoty, który nieco się umacnia, a frank szwajcarski trochę traci - podkreślił.

- To jest naturalna kolej rzeczy, można było to przewidzieć. Kwestią trudną do przewidzenia był czas i głębokość tych nerwowych ruchów. Zawsze po takich ruchach następuje odreagowanie, ale trudno ten moment przewidzieć. W skali globalnej to była średnio nerwowa reakcja. To nie była jakaś straszna panika - panikę mieliśmy na samym japońskim rynku. Wpływ na inne rynki był raczej umiarkowany, więc i straty złotego też były umiarkowane - powiedział Kwiecień.

Złoty pod presją

Dodał, że nie było masowej wyprzedaży naszej waluty. - Odrabianie strat nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia, ale widać od wczoraj jakieś uspokojenie - stwierdził analityk.

Analityk Domu Maklerskiego TM Brokers Michał Fronc również ocenił, że interwencja banków centralnych grupy G7 na rynku walutowym przyniosła już wymierne efekty. Działania te mają dużą szansę powodzenia - m.in. mogą zniechęcić spekulantów do dalszej gry na umocnienie jena. Trend odwróci jednak dopiero globalna zmiana kierunku przepływu kapitałów - podkreślił.

- Na rynku jena skoordynowane interwencje walutowe po raz ostatni zostały przeprowadzone w 1995 roku i wtedy okazały się skuteczne, odwracając trend spadkowy w notowaniach dolar-jen - przypomniał Fronc. Teraz jednak - w jego opinii - dużo będzie zależeć od tego, jakie decyzje w kwestii osłabienia jena podejmą pozostałe banki centralne.

Uderzenie w jena

Według piątkowych danych Europejskiego Banku Centralnego, jen wyraźnie osłabł w stosunku do euro - w czwartek euro było warte 110 jenów, w piątek - 114.

Fronc zwrócił też uwagę, że od czwartku widać pewne umocnienie złotówki. - Krajowej walucie sprzyja przede wszystkim lekka poprawa nastrojów inwestycyjnych oraz umiarkowane wzrosty na giełdach. Jednak pomimo obserwowanej poprawy wciąż istnieje zagrożenie, że złoty powróci do osłabienia w przyszłym tygodniu - ocenił.

W jego opinii notowania złotego do franka szwajcarskiego charakteryzują się ostatnio dużą zmiennością, jednak nawet w przypadku powrotu na rynek negatywnych nastrojów w przyszłym tygodniu frank nie powinien być droższy niż 3,30 zł.

Złoty mocniejszy

W piątek frank kosztował na rynku mniej niż 3,20 zł; szwajcarska waluta w ciągu doby osłabła o 1 proc. W momencie szczytowego osłabienia za franka trzeba było zapłacić 3,30 zł.

Rynki zareagowały bardzo szybko na ogłoszenie przez władze Libii wstrzymania działań wojskowych przeciwko opozycji. Na giełdzie w Nowym Jorku cena ropy spadła o 1 proc., a w Londynie o 1,6 proc. Na giełdzie NYMEX w Nowym Jorku baryłka ropy kosztuje 100,4 dol. W Londynie cena baryłki ropy Brent w dostawach na maj to 113,1 dol.

Agencja Moody`s w opublikowanym w piątek raporcie stwierdza jednak, że utrzymywanie się ceny ropy w granicach 100 dolarów za baryłkę osłabi odbudowę po kryzysie światowej gospodarki, a wysoka cena paliwa najbardziej uderzy w producentów samochodów, linie lotnicze, przemysł hazardowy oraz rolnictwo. Moody`s zwraca uwagę, że ceny ropy spadły od razu po trzęsieniu ziemi w Japonii, ale najprawdopodobniej znów wzrosną w związku z większym zapotrzebowaniem tego kraju na paliwo w okresie odbudowy zniszczeń. Agencja ocenia, że cena ropy przełoży się na pewien wzrost cen żywności, choć będzie dotyczył tylko niektórych artykułów i głownie w Azji.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: banki centralne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »