Jak zainwestować na rynku walutowym?
Międzynarodowy rynek walutowy na którym codziennie dokonuje się operacji wymiany jednych walut na inne liczonych w ogromnej skali, w odróżnieniu od bardziej tradycyjnych i przez to bliższych nam giełdowych rynków akcji początkowo rozwijał się bez bezpośredniego udziału inwestorów indywidualnych. Działał jako rynek typowo instytucjonalny, czyli taki, w którym do udziału w obrocie na pełnych prawach dopuszczone były jedynie największe banki, zawierające transakcje na określonych zasadach wyłącznie w ustalonym, własnym gronie. Z czasem jednak ciekawe możliwości inwestycyjne dostępne na tym rynku, jak również pewne unikatowe jego cechy dostrzegli i docenili także inwestorzy indywidualni poszukujący alternatywnych form lokowania swojego kapitału.
Chodzi tu przede wszystkim o możliwość uzyskania tzw. ekspozycji , czyli po prostu zainwestowania własnych pieniędzy, w niemal dowolnym miejscu na świecie, którego potencjał dostrzegamy. W operacje walutowe na tym rynku są bowiem zaangażowane obok głównych światowych walut - dolara amerykańskiego, euro, funta czy franka szwajcarskiego - także inne, bardziej egzotyczne, jak np. południowoafrykański rand, rubel rosyjski, rupia indyjska czy meksykańskie peso.
Weź dział w Wielkim teście wiedzy ekonomicznej. Rozwiąż test online i wygraj atrakcyjne nagrody
Ważną zaletą rynku walutowego jest też ogromna płynność, szacowana dziś na co najmniej 4 biliony dolarów średniego dziennego obrotu. Jest to kwota, która właściwie każdemu inwestorowi pozwala bez najmniejszego trudu zainwestować nawet znaczną część dostępnego kapitału bez zagrożenia, że jego intencje zostaną na rynku dostrzeżone lub że samo zawarcie przez niego transakcji spowoduje niekorzystną dla niego zmianę kursów.
Mimo, że co do zasady rynek walutowy, czyli tzw. forex, w dalszym ciągu jest i na pewno już pozostanie zdominowany przez duże instytucje, czyli banki komercyjne i inwestycyjne, to w coraz większym stopniu uczestniczą w nim także inwestorzy indywidualni. Mają oni do dyspozycji coraz większą paletę możliwości pozwalających osiągać na nim założone cele, począwszy od specjalistycznych instrumentów finansowych, poprzez portale informacyjne a skończywszy na specjalistycznych narzędziach bezpośrednio umożliwiających zawieranie transakcji.
Najprostszym i najdłużej dostępnym w praktyce sposobem zaangażowania się na rynku walutowym jest zwykły zakup obcej waluty w kantorze lub w banku. Inwestycja taka wymaga właściwie tylko posiadania określonej kwoty gotówki do zainwestowania oraz rachunków bankowych prowadzonych w tych walutach, w które chcemy zainwestować. Wiele banków prowadzi dziś takie rachunki bezpłatnie i często umożliwia wymianę walut po preferencyjnym kursie negocjowanym z dealerem bankowym, o ile kwota wymienionych środków ma większą wartość. Niektóre banki oferują klientom nawet specjalne narzędzia w serwisie internetowym bankowości elektronicznej, które umożliwiają podgląd bieżących kursów a także zlecanie transakcji.
Pobierz darmowy: PIT 2012
Taki sposób inwestowania, choć realizowany bez użycia specjalnych narzędzi i w formie czysto gotówkowej, nie powinien być obcy tym którzy pamiętają jeszcze czasy PRL i dość częste zjawisko kupowania dewiz przez obywateli obawiających się utraty wartości nabywczej rodzimych złotówek. Ma on jednak dość istotne wady i ograniczenia. Po pierwsze, możemy w ten sposób zarobić tylko w jednym scenariuszu, generalnie polegającym na osłabieniu się złotówek względem walut obcych. W takiej sytuacji najpierw kupujemy obcą walutę, np. euro załóżmy po 4 złote i odsprzedajemy drożej, przykładowo po 4.30 za każde euro, zarabiając te 30 groszy na każdej jednostce kupionej waluty obcej przy realizacji założonego przez nas scenariusza.
Jednak w drugą stronę, czyli na umocnieniu się złotówek względem walut obcych (a więc spadku ich kursu do złotówki) zarobić w ten sposób się nie da. Drugą wadą tego rozwiązania są relatywnie wysokie koszty transakcyjne, które mogą sięgać od kilku do kilkunastu groszy, które potrąci nam bank z naszego ewentualnego zysku w trakcie wymiany walut. Koszty te naliczane są w postaci tzw. spreadu transakcyjnego, który powoduje że w danej sytuacji możemy od banku kupić daną walutę o kilka lub nawet kilkanaście groszy drożej, niż możemy mu ją odsprzedać. W związku z tym, aby w ogóle myśleć o zarobku na takiej transakcji, kurs kupionej waluty musi wzrosnąć bardziej niż wynosi aktualny spread transakcyjny. Wreszcie trzecim ograniczeniem jest relatywnie niewielka liczba walut, którymi możemy w ten sposób z bankiem handlować. Jeśli zakładamy osłabienie złotówki względem euro czy dolara, to oczywiście z realizacją takiego scenariusza problemu nie będzie. Jeśli jednak chcemy to samo zrobić np. w relacji do jena japońskiego, będzie już dużo trudniej z założeniem wymaganego w tym celu rachunku bankowego w jenach.
Alternatywą dla takiej formuły inwestowania w waluty mogą być specjalistyczne platformy transakcyjne (często nazywane foreksowymi) oferowane klientom indywidualnym od kilku lat przez niektóre domy maklerskie. Pomimo tego, że sposób zarabiania co do zasady się tu nie zmienia ("kup taniej, odsprzedaj drożej"), to jednak mamy do dyspozycji dużo więcej możliwości. Przede wszystkim, możemy na takiej platformie zarówno kupować waluty we wzrost wartości których wierzymy (zajmować tzw. pozycje długie), jak i sprzedawać inne waluty, które naszym zdaniem będą traciły - nawet jeśli tych walut nie posiadamy. Transakcję taką często określa się mianem tzw. krótkiej sprzedaży, która nieco upraszczając sprowadza się do pożyczenia waluty i odsprzedania jej po bieżącym kursie a następnie odkupienia jej taniej, gdy kurs zgodnie z założeniami spadnie i zwrócenia naszego długu. Realizujemy w ten sposób wcześniej niedostępny schemat "sprzedaj drożej i odkup taniej" (często nazywany także zajęciem tzw. pozycji krótkiej), zarabiając przy tym różnicę kursową.
Sprawdź notowania pary walutowej euro/złoty
Zaletą wykorzystania specjalistycznej platformy transakcyjnej będzie także niewątpliwie większa liczba dostępnych nam do kupna i sprzedaży walut, często sięgająca nawet kilkudziesięciu. W takiej sytuacji mamy możliwość zbudowania niemal dowolnego scenariusza rynkowego, zakładającego wykorzystanie informacji gospodarczych lub politycznych właściwie z całego świata. Dodatkowo, dysponując kontem inwestycyjnym prowadzonym tylko w jednej walucie (np. w złotówkach), zyskamy możliwość angażowania się w transakcje uwzględniające dowolną konfigurację innych walut. Dzieje się tak dzięki temu, że wszystkie zyski i straty powstające w takich transakcjach platforma automatycznie przelicza właśnie na naszą walutę depozytową, w której prowadzony jest rachunek. Kwestia ponoszonych kosztów transakcyjnych również przemawia na korzyść platform, ponieważ spready transakcyjne są na nich nawet kilkunastokrotnie mniejsze i w przypadku par walutowych z polskim złotym wynoszą ułamki grosza. Niektóre domy maklerskie do spreadu doliczają dodatkową prowizję od zawarcia transakcji, ale w każdym przypadku wyjdzie nam taniej niż w banku.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej możliwości, która mocno różni inwestowanie w waluty na platformie transakcyjnej od tego, co oferują banki. Jest nią tzw. dźwignia finansowa, czyli mechanizm dzięki któremu możemy zajmować pozycje (zarówno długie, jak i krótkie) o wartości znacznie przekraczającej zainwestowane przez nas kapitały. Dźwignia jest w praktyce pewną formą kredytu, który oferuje nam dom maklerski aby umożliwić bardziej elastyczny handel. Dzięki mechanizmowi dźwigni dysponując kapitałem np. 10000 złotych możemy kupić walutę obcą o wartości nawet miliona złotych, przez co w sytuacji gdy nasz rynkowy scenariusz się zrealizuje, nasz zysk będzie liczony właśnie od tej większej kwoty a zatem będzie wielokrotnie wyższy. W praktyce transakcja taka jest zabezpieczana (jak każdy kredyt) za pomocą tzw. depozytu zabezpieczającego zakładanego na naszym rachunku inwestycyjnym. Jeśli nasz scenariusz rynkowy jednak się nie realizuje, dom maklerski z tego zabezpieczenia pokrywa ponoszone przez nas w transakcji straty. Właśnie w mechanizmie dźwigni finansowej tkwi największe ryzyko handlu walutami z którym spotykają się początkujący inwestorzy. Ponieważ zarówno zyski jak i straty są liczone od kwot inwestycji dużo większych niż kapitał, bardzo często okazuje się, że przy drobnym ruchu kursów w przeciwną stronę do zakładanej, zabezpieczenie nie wystarcza na pokrycie strat i dom maklerski automatycznie zamyka taką pozycję. Stąd nawet, jeśli długoterminowo właściwie oceniliśmy perspektywę wybranej waluty, może dojść do sytuacji, że nie wystarczy nam kapitału aby doczekać realizacji naszego scenariusza. Na szczęście dźwignia finansowa jest pewnego rodzaju opcją z której nie musimy korzystać i bardziej doświadczeni inwestorzy z czasem najczęściej umieją właściwie jej używać.
Sprawdź notowania pary walutowej dolar amerykański/złoty
Forex jest jak widać rynkiem obfitującym zarówno w możliwości inwestycyjne, jak i różnego rodzaju zagrożenia. Mimo, że najpoważniejszym z nich jest stosowanie zbyt dużej dźwigni finansowej, to istnieje jeszcze szereg innych specyficznych dla danej waluty czynników, które każdorazowo trzeba brać pod uwagę otwierając nową pozycję. Przykładowo, inwestując w jena japońskiego lub franka szwajcarskiego trzeba pamiętać o tym, że na tych walutach dość aktywne są banki centralne, wywołujące znaczne wahania kursów. Handlując innymi walutami należy obowiązkowo poznać kalendarz danych makroekonomicznych, które wywołują na nich dodatkową zmienność. Wszystko to powoduje, że rynek walutowy nie jest inwestycją, której można nauczyć się w ciągu kilku dni, tygodni czy nawet miesięcy. Jest to zdecydowanie alternatywa inwestycyjna przeznaczona dla osób, które są skłonne oprócz określonego kapitału, zainwestować w to trochę własnego czasu.
Sebastian Zadora
Sprawdź bieżące notowania walut na stronach Biznes INTERIA.PL