Kursy walut. Dlaczego dolar i złoty są ostatnio takie mocne?
Na rynku walutowym koniec tygodnia jest wyjątkowo udany dla dolara. Mocno trzyma się także złoty. Polskiej walucie nie zaszkodził spadek PKB i projekt zwiększenia wydatków socjalnych (800+ zamiast 500+). Dolar spokojnie czeka na finał debaty o podniesieniu pułapu zadłużenia Stanów Zjednoczonych.
- Złotemu i dolarowi amerykańskiemu pomagają spekulacje, że w najbliższym czasie banki centralne w obu krajach nie obniżą stóp procentowych
- Zapowiedź, że polski budżet będzie wypłacał wyższe świadczenia po przejściu od programu 500+ do 800+ nie obniżyła notowań złotego. Inwestorzy wiedzą, że najnowsza inicjatywa partii rządzącej to rewaloryzacja świadczenia, a nie jego realne zwiększenie
- Aprecjacja dolara nastąpiła w warunkach zbliżającej się groźby niewypłacalności USA. Ekonomiści liczą, że negocjacje w sprawie podniesienia limitu zadłużenia prowadzone przez prezydenta Joe Bidena i przewodniczącego Izby Reprezentantów Kevina McCarth’ego zakończą się najpóźniej 31 maja
W kończącym się tygodniu euro wobec złotego spadało do poziomu notowanego poprzednio w połowie 2021 rok, natomiast dolar był tak słaby jak w lutym 2022 roku. Na wykresach widać, że eurozłoty kilka dni temu był bardzo blisko kluczowego wsparcia przy 4,48. Nie przełamał go i teraz wspólna waluta kosztuje około 4,54 zł. Dolar potrafił znaleźć się nawet poniżej linii 4,12 zł, ale szybko zaczął odrabiać straty i ruszył w górę do 4,20 zł.
Wsparciem dla złotego były szacunkowe dane GUS za pierwszy kwartał tego roku pokazujące, że hamowanie polskiej gospodarki nie jest tak poważne, jak się obawiano. W ujęciu rocznym mamy spadek PKB zaledwie o 0,2 proc., podczas gdy spodziewano się regresu o 0,8 proc. W skali kwartał do kwartału zanotowaliśmy nadspodziewanie dużą zwyżkę PKB o 3,9 proc., przy prognozach zapowiadających wzrost tylko o 0,7 proc.
Pojawiają się nawet komentarze, że nasza gospodarka zaczyna unikać zwiastowanej jej niedawno recesji. Bloomberg nie wyklucza, że ten rok Polska może zakończyć wzrostem PKB o ponad 1 proc. Dla inwestorów - i także dla złotego - dobre dane makroekonomiczne mogą być sygnałem, że Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się zbyt szybko na obniżkę stóp procentowych. Tym bardziej, że decydenci z NBP muszą brać pod uwagę ciągle wysoką inflację konsumencką (14,7 proc.) i bazową (12,2 proc.).
Michał Stajniak z XTB ostrzega jednak, że kolejne kwartały w polskiej gospodarce nie muszą być już tak dobre, gdyż wskazują na to inne wskaźniki ekonomiczne niż PKB. - Wystarczy spojrzeć na indeks koniunktury PMI, który od marca do kwietnia spadł z 48,3 do 46,6 punktu. Pogorszył się również wskaźnik sentymentu sporządzany przez GUS. Jednocześnie bardzo wysoka inflacja w połączeniu z ograniczonym wzrostem płac może odbić się negatywnie na konsumpcji, która w ostatnich latach była potężnym motorem napędowym wzrostu gospodarczego - prognozuje analityk XTB.
Paweł Majtkowski z firmy eToro wyjaśnia dlaczego zapowiedziane przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podwyższenie programu socjalnego 500+ do 800+ nie wpłynęło negatywnie na notowania złotego. Przyczyną jest dobra orientacja inwestorów w inflacyjnych realiach polskiej gospodarki. Zdają sobie oni sprawę, że najnowsza inicjatywa partii rządzącej to rewaloryzacja świadczenia, a nie jego realne zwiększenie.
Ekspert eToro podkreśla, że jeśli uwzględnić początkowy moment programu 500+, czyli 2016 rok, to dziś siła nabywcza 500 złotych wynosi około 338 złotych. Podwyższenie kwoty do 800 złotych przywróci pierwotną wartość świadczenia. Innymi słowy, można w przybliżeniu uznać, że w styczniu 2024 roku beneficjent 800+ kupi w sklepie tyle samo, co za 500+ kupował w kwietniu 2016 roku. "Można założyć, że wygenerowany w ten sposób dodatkowy popyt konsumpcyjny będzie mieć dla rynku taki sam efekt, jak obniżenie stóp procentowych przez RPP o 0,25 punktu procentowego" - czytamy w opracowaniu Pawła Majtkowskiego.
Dużą zmianę na rynku walutowym zobaczyliśmy w notowaniach eurodolara, który na przełomie kwietnia i maja trzykrotnie zbliżał się do poziomu 1,11 i ostatecznie skapitulował. W tej chwili za euro płaci się około 1,08 dolara.
Bodźcem dla umocnienia dolara były dane z USA opublikowane we wtorek 16 maja. Sprzedaż detaliczna wzrosła w ubiegłym miesiącu o 0,4 proc., a produkcja przemysłowa o 0,5 proc. Te liczby skłaniają inwestorów do wniosku, że Fed może utrzymać stopy procentowe na wysokich poziomach przez dłuższy czas.
Prezes Fed z Chicago Austan Goolsbee stwierdził, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby mówić o obniżkach stóp, podczas gdy prezes Fed z Cleveland Loretta Mester wskazała na utrzymującą się inflację jako powód wstrzymania się z cięciami. Kontrakty terminowe na stopy procentowe sugerują w tej chwili zerowe szanse na ich obniżkę w czerwcu, co stanowi wyraźny kontrast w stosunku do 17-procentowego prawdopodobieństwa przewidywanego miesiąc temu.
Co ciekawe, aprecjacja dolara nastąpiła w warunkach zbliżającej się groźby niewypłacalności Stanów Zjednoczonych i wynikającej z tego niepewności panującej na światowych rynkach. Negocjacje w sprawie podniesienia limitu zadłużenia USA prowadzą prezydent Joe Biden i przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy. Umowa nie została jeszcze sfinalizowana. Czasu nie zostało wiele. Za niecałe dwa tygodnie rządowi USA może zabraknąć pieniędzy.
Główni negocjatorzy ze strony przewodniczącego Izby Reprezentantów w piątek rano nagle opuścili zamknięte spotkanie z przedstawicielami Białego Domu. Rynek walutowy nie wykazuje jednak żadnych oznak nerwowości w związku ze zbliżającym się terminem spłaty długu. Ekonomiście przypominają, że każdy wcześniejszy polityczny pat w kwestii zadłużenia zwyczajowo był rozwiązywany za “pięć dwunasta", co każe spodziewać się porozumienia w końcu maja.
Według prezydenta Bidena, niewypłacalność pogrążyłaby amerykańską gospodarkę w recesji. Analityk Rabobanku, Jane Foley, jest zdania, że potencjalna niewypłacalność Stanów Zjednoczonych, jako głównej gospodarki świata, prawdopodobnie wywołałby globalny wstrząs. Zmalałby apetyt na ryzyko i bardzo wzrósłby popyt na tzw. bezpieczne przystanie, czyli paradoksalnie także na dolara.
Jacek Brzeski