Kursy walut. Karol III może być pierwszym monarchą, który za dolara i euro zapłaci więcej niż za funta
Kurs funta do dolara spada w ostatnich dniach do poziomów najniższych od 37 lat. Za brytyjską walutę płaci się teraz około 1,14 dolara i 1,14 euro. Analitycy Société Générale nie wykluczają, że panowanie Karola III zapamiętamy jako czas, gdy funt będzie mniej wart niż każda z tych dwóch walut.
- Eksperci Société Générale nie spodziewają się, by już w tym roku trzeba było za dolara czy euro płacić więcej niż za funta, ale trend spadkowy brytyjskiej waluty nie skończy się, dopóki nie nastąpi "sejsmiczna" zmiana polityki gospodarczej
- Rynki zakładają, że Bank Anglii w tym tygodniu podniesie główną stopę "tylko" o 50 punktów bazowych do 2,25 proc.
- Zdaniem ekonomistów Credit Suisse, ostrożne podnoszenie stóp procentowych doprowadzi GBP/USD do poziomu 1,10 lub nawet niżej w krótkim terminie
Kurs funta do dolara (GBP/USD) w ostatni piątek spadł do około 1,135 dolara, co było najniższym notowaniem od 1985 roku. Potem wyszedł nieco ponad 1,14 dolara. W zaokrągleniu za funta w euro płaci się tyle samo (1,14), co oznacza, że w tym wypadku jesteśmy na poziomach z początku 2021 roku.
- Jest możliwe, że król Karol III będzie pierwszym brytyjskim monarchą, który zapłaci więcej niż funta za dolara lub więcej niż funta za euro, albo za jedną i drugą walutę jednocześnie - ostrzega Kit Juckes, główny globalny strateg walutowy w Société Générale.
Zdaniem ekspertów banku, para walutowa GBP/USD, czyli popularny "kabel", jest zagrożona dalszymi spadkami. - Nie jest prawdopodobne, by już w tym roku funt był mniej wart niż dolar czy euro, ale jego trend spadkowy nie skończy się, dopóki nie nastąpi "sejsmiczna" zmiana kierunku polityki gospodarczej w Wielkiej Brytanii. Agresywne reakcje fiskalne rządu w Londynie w odpowiedzi na wyższe ceny energii potwierdzają pogląd, że nie zobaczyliśmy jeszcze szczytu wartości dolara względem funta - czytamy w raporcie Société Générale.
Zdaniem wielu ekonomistów, gwałtownie rosnące koszty energii, zakłócenia w globalnym łańcuchu dostaw, niedobory na rynku pracy oraz utrzymujące się przeszkody związane z brexitem, to główne czynniki, które uniemożliwiają ożywienie gospodarcze na Wyspach. To także wyzwania komplikujące zdolność Banku Anglii do normalizacji polityki pieniężnej w obliczu wysokiej inflacji.
Decyzja Bank of England (BoE) w sprawie stóp procentowych ogłoszona zostanie w najbliższy czwartek 22 września. - To posiedzenie BoE jest kluczowe, gdyż bank centralny stoi przed trudnym wyborem. Jeśli podniesie stopy o 75 punktów bazowych, a najlepiej o 100 punktów, to zobaczymy kilka korzyści. Rozpocznie się bowiem ścieżka podnoszenia stóp do poziomów wystarczająco wysokich, aby przyciągnąć dużo kapitału zagranicznego i aby sfinansować bardzo rozrzutną politykę rządowych dotacji energetycznych. Drugi wariant to kontynuowanie ostrożnych podwyżek w skali 50 punktów bazowych. Będzie to jednak skazywanie funta szterlinga na dalsze spadki, które doprowadzą GBP/USD do 1,10 lub nawet niżej w krótkim terminie - komentują analitycy Credit Suisse.
Sprawdź notowania walut online w serwisie Biznes Interii
Rynki spodziewają się, że Bank Anglii wybierze łagodniejszy wariant polityki monetarnej i podniesie główną stopę o 50 punktów bazowych do 2,25 proc. Wielka Brytania będzie więc nadal miała głęboko ujemne realne stopy procentowe, gdyż inflacja konsumencka jest teraz prawie 10-procentowa.
Jacek Brzeski
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zobacz również: