Kursy walut: Złoty zyskuje na uspokojeniu, korona norweska w centrum uwagi
Polska waluta (i inni przedstawiciele koszyka emerging markets) złapała drugi oddech, gdy dane z rynku pracy USA, pomimo najszybszej zmiany zatrudnienia od lata ubiegłego roku nie zdołały podsycić apetytu na dolara. Złoty delikatnie zyskuje w aurze letniego uspokojenia. Kurs euro osunął się 4,50 zł, a USD/PLN cofnął poniżej 3,80.
Choć do złotego w szerszym ujęciu podchodzimy pozytywnie, a czerwcowy skok wartości dolara postrzegamy jako korektę, nie zaś zmianę trendu, to ostrzegamy, że z poniedziałkowego umocnienia złotego nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków. W końcu poniedziałek był dniem wolnym na Wall Street, a przed nami ważne informacje z dziedziny polityki pieniężnej: w czwartek posiedzenie RPP, a jutro wieczorem poznamy protokół ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej.
Fiaskiem zakończyło się spotkanie producentów ropy naftowej. Państwa kartelu OPEC i jego sojusznicy nie były w stanie ustalić limitów wydobycia, które miałyby obowiązywać od sierpnia. Rozmowy zostały zerwane, ponieważ Zjednoczone Emiraty Arabskie nie chciały przystać na forsowane przez Arabię Saudyjską zwiększenie dostaw surowca na światowe rynki.
W rezultacie kurs baryłki na giełdzie w Londynie podniósł się w okolice 77 dolarów i osiągał pułapy nienotowane od jesieni 2018 r. Drożejąca ropa naftowa od wielu tygodni sprzyja koronie norweskiej, dolarowi kanadyjskiemu, a także rublowi, ale konflikt na łonie jej eksporterów, który stał się pretekstem do ostatniej odsłony zwyżek może zadziałać jak obosieczny miecz.
Brak porozumienia na papierze oznacza, że obowiązywać będą dotychczasowe limity. Innymi słowy, produkcja nie wzrośnie. W praktyce spór może oznaczać, że wydobycie będzie podnoszone przez poszczególne państwa chcące zrekompensować sobie okres niskich cen i słabego popytu na własną rękę, bez koordynacji na poziomie całego kartelu. Co więcej, należy mieć z tyłu głowy, ubiegłoroczną wojnę cenową, rozpoczętą w pierwszej fazie pandemii w wyniku braku zgody pomiędzy Arabią Saudyjską i Rosją odnośnie do strategii OPEC+.
Jednocześnie w ostatnich miesiącach w notowaniach surowca panował skrajny optymizm, przez palce patrzy się na zagrożenia i wycenia bardzo silny popyt. Rzeczywistość może okazać się mniej korzystna, zwłaszcza w przypadku powrotu części restrykcji i ograniczeń mobilności.
Dodatkowo niepokoić mogą wartości barometrów koniunktury w Chinach i Indiach, czyli gospodarkach będących istotnymi konsumentami ropy. Do dalszych wzrostów kursu baryłki podchodzimy sceptycznie. W naszych prognozach walutowych zakładamy, że korona norweska i dolar kanadyjski, które w tym roku są wraz z funtem w trójce najsilniejszych walut G-10, pozostaną silne względem euro i dolara, ale w szerszym horyzoncie mają mniejszą przestrzeń do umocnienia niż złoty.
Bartosz Sawicki