Kursy walutowe - paradoksy kształtowania ceny
Złoty osłabnie w ... przyszłym roku - głoszą analitycy. I głoszą tak od lat.
Tak więc tym przyszłym rokiem może być dowolny z kilku ostatnich lat, a może być również ten rzeczywiście przyszły, czyli 2002. "Przede wszystkim tragiczna sytuacja budżetu i brak pomysłów rządowych jak się z nią uporać były przyczyną bezprecedensowego spadku kursu naszej waluty, w ciągu ostatnich czterech dni, prawie o 13 proc. do dolara i 14 proc. do euro" - pisałem 12 lipca tego roku. I jeszcze: " Jak kryzys się skończy - nie wiadomo, ale jedno jest pewne: sytuację, w której dolar znowu będzie wart około 4 złotych, będą mogli zaobserwować może nasi wnukowie, i to po nie wiadomo ilu denominacjach".
Nie ma co ukrywać: myliłem się. I marnym pocieszeniem jest fakt, że podobnie myliło się 99 procent analityków, specjalistów od rynków walutowych. Wtedy dolar, po dynamicznych spadkach, kosztował ponad 4,50 zł; dzisiaj, po spokojnym ale upartym, systematycznym wzroście kursu złotego, wart jest poniżej 3,95 zł. Złoty jest przewartościowany - co do tego wyjątkowo zgodni są praktycznie wszyscy analitycy. Zaraz jednak dodają, że sami nie wiedzą jaki jest racjonalny poziom kursu polskiej waluty, nie znają odpowiedzi na pytanie jak zmierzyć jej wartość by odzwierciedlała stan fundamentów naszej gospodarki.
Jakie są więc przyczyny nadmiernej siły złotego? Czy nasza waluta rzeczywiście jest taka silna, czy może inne są słabe? Co prawda wtedy nikt nie był w stanie przewidzieć wydarzeń z 11 września, ale to - wbrew pozorom - nie one odegrały decydującą rolę w procesie kształtowania kursów. Decydujące znaczenie miała krańcowo odmienna strategia banków centralnych w walce z recesją. Największą aktywność i elastyczność wykazał amerykański Zarząd Rezerwy Federalnej z Alanem Greenspanem na czele, najmniejszą nasza ukochana Rada Polityki Pieniężnej. Kurs walutowy jest płynny, zatem złoty wart jest tyle na ile wycenią go inwestorzy, ile są gotowi za niego zapłacić. A są gotowi zapłacić wiele, przede wszystkim z uwagi na doskonałe inwestycje portfelowe jakie robią na naszym rynku.
Inwestorzy, korzystając z ciągle niebywale wysokich stóp procentowych, zamieniają swoje waluty na złote i robią "zysk bez ryzyka" czyli kupują obligacje rządowe. Później mogą spokojnie czekać do zapadnięcia terminu ich wykupu przez Ministerstwo Finansów lub odprzedać je na rynku wtórnym. Jedyne ryzyko jakie ponoszą wiąże się z załamaniem kursu złotego, jego gwałtowną deprecjacją. Złoty będzie więc mocny tak długo, jak długo utrzymywane będą wysokie stopy procentowe, a inwestorzy będą wierzyli, że ryzyko załamania kursu złotego jest stosunkowo niewielkie. Tak więc, paradoksalnie, kłopoty budżetu (konieczność sfinansowania deficytu) poprzez zwiększoną emisję obligacji, przy wysokich stopach czyniących inwestycje w obligacje nie tylko bezpiecznymi, ale również niebywale zyskownymi ( w porównaniu z innymi krajami) mają znaczący wpływ na umacnianie naszej waluty.
Podobnie przyjęta przez Radę Polityki Pieniężnej strategia obniżania stóp dosyć regularnie, już sześć razy w tym roku, ale nieznacznie (najwyższa obniżka to 1,5 pkt. procentowego) ma ogromny wpływ na umacnianie złotego. Już w dzień po podjęciu takiej decyzji przez RPP wszyscy zastanawiają się kiedy będzie miała miejsce kolejna obniżka. Wpływa to mobilizująco na inwestorów, którzy chętnie kupują papiery skarbowe, póki jeszcze są wysoko oprocentowane, by zdążyć przed kolejną, nieuchronną obniżką stóp. Swoje kilka groszy (tym razem dosłownie) dorzucili politycy awanturując się z RPP i dyskutując otwarcie o potrzebie ograniczenia jej niezależności i zasadniczego zmniejszenie stóp procentowych. Inwestujący, przewidując możliwość odniesienia zwycięstwa w tym sporze przez polityków koalicji rządzącej, tak na wszelki wypadek, wolą dolary wymienić na złote, i - póki co - już wcześniej kupić obligacje.
Kiedy zostanie zatrzymany ten samonapędzający się mechanizm i złoty osłabnie? Wiadomo: w przyszłym roku. O ile osłabnie? O tyle by "osiągnąć racjonalny poziom odzwierciedlający fundamenty polskiej gospodarki". To znaczy, ile będzie kosztował dolar? A nie za wiele tych pytań? Ministerstwo Finansów przyjęło w projekcie budżetu, że średni kurs dolara w roku przyszłym będzie wynosił 4,22 zł, a w części dotyczącej wydatków na obsługę długu publicznego, że 4,41 zł. Można sobie wybrać.