Łatwo doprowadzić do katastrofy własną walutę

Turecka waluta od miesiąca przeżywała kolejne załamanie. Gdy prezydent postanowił ratować oszczędności obywateli swego kraju, niszczone wywołaną wcześniej inflacją, zaczął się walutowy rollercoaster.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Za turecką lirę trzeba płacić 24 grosze, a przed czterema laty lira była nieco mocniejsza od złotego.

Kurs tureckiej liry (TRY) względem dolara i euro spadł w ciągu miesiąca o niemal 50 proc. Powody tej katastrofy są znane, to kompletne upolitycznienie banku centralnego i luzowanie polityki pieniężnej wbrew nie tylko światowym tendencjom, ale przede wszystkim rosnącej inflacji.

Reklama

Naturalnie odpowiedź rynku przyciągnęła kapitał spekulacyjny i to jest kluczem do wyjaśnienia dlaczego para USD/TRY odnotowała spadek z 18,30 do 11,0 w ciągu zaledwie 12 godzin jednego, grudniowego dnia tego roku.

- Na rynku walutowym zwykle mamy do czynienia z niewielką zmiennością, miesięczna zmienność o 1 proc. to już dużo, a więc to, co się dzieje z lirą, to prawdziwy rollercoaster - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Zapalnikiem był plan prezydenta Turcji, który ma zapobiec dalszej dolaryzacji, czyli ucieczce krajowych oszczędności od liry. Erdogan zapowiedział, że oszczędzającym zostanie zrekompensowane osłabienie liry przekraczające odsetki. Być może brzmi zachęcająco dla inwestorów, ale takie działanie oznacza przyrost zadłużenia rządowego, który odstrasza kapitał zagraniczny. Był to jednak pretekst i na bardzo mocno zlewarowanym rynku wywołał odwrót. Jednak nawet gwałtowny wzrost kursu liry nie powinien być uznany jako sukces prezydenta i bez zmian w kierunku bardziej rozsądnej polityki (na co się nie zanosi) nie należy zakładać trwałego zwrotu na rynku liry.

- Praprzyczyną tego, co dzieje się z lirą jest niezbilansowana od lat turecka gospodarka i wszystko było względnie ok, dopóki Turcja spełniała wyobrażenia inwestorów zagranicznych i tak działo się do 2018 r., gdy prezydent tego kraju wymuszał brak podwyżek stóp procentowych - wyjaśnia ekspert XTB. - W ostatnich miesiącach mieliśmy tego powtórkę, tyle że w innym wymiarze bo bank centralny utracił jakąkolwiek niezależność.

Inwestorów zraziło też to, że próbowano im wmawiać, że niskie stopy procentowe są sposobem na walkę z wysoką inflacją. W takiej sytuacji jeszcze większy wpływ na lirę ma kapitał spekulacyjny.

- Turcja dla innych państw jest najnowszą przestrogą, że idiotyczna polityka gospodarcza może przynieść zrozumiałe i oczekiwane skutki - komentuje P.Kwiecień. - Dla Polski jest to ważna lekcja, bo także jesteśmy zaliczani do rynków wschodzących i powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że podczas wyborów parlamentarnych decydujemy o polityce pieniężnej, a zła polityka pieniężna prowadzi do kryzysu walutowego.

marketnews24.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty | Turcja | kursy walut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »