Nieuwolniony złoty
Międzynarodowy Fundusz Walutowy doradza Polsce wstrzymanie się z uwolnieniem kursu złotego do momentu wyhamowania tempa zwiększania się deficytu obrotów bieżących - ujawniła w piątek prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z decyzją o uwolnieniu naszej waluty wstrzymuje się rząd.
Rada Ministrów i Rada Polityki Pieniężnej wspólnie odpowiadają za politykę kursową państwa. RPP już w połowie ub.r. wnioskowała o zniesienie pasma wahań kursu (obecnie +/- 15% od centralnego parytetu). Wicepremier Leszek Balcerowicz spotkał się z jej członkami na początku stycznia - żadne ustalenia jednak nie zapadły.
- Tak naprawdę uwolnienie złotego nic nie zmieni. Złoty jest w praktyce wolny już od jakiegoś czasu. Nie było potrzeby bronić granic pasma wahań - powiedziała w piątek prezes NBP podczas Forum Bankowego. Jej zdaniem, uwolnienie złotego nie będzie miało żadnego wpływu na jego kurs. - Jednak taka decyzja prędzej czy później musi zapaść. To konsekwencja ustalonego przez RPP celu inflacyjnego - powiedziała H. Gronkiewicz-Waltz.
Kłopot z rezerwami obowiązkowymi
Zdaniem prezes NBP, w drugiej połowie roku tempo wzrostu inflacji powinno zmaleć. - Ubiegłoroczny cel inflacyjny nie został wykonany, co było dla nas sygnałem do zaostrzenia polityki pieniężnej. RPP jest zdeterminowana, by wypełnić tegoroczny cel - mówiła H. Gronkiewicz-Waltz. Przypomnijmy, że RPP chce, by inflacja liczona od grudnia do grudnia zmieściła się w przedziale 5,4-6,8%.
Prezes NBP powiedziała też, że RPP będzie się starała kreować politykę monetarną przede wszystkim w oparciu o stopy procentowe i będzie unikać podwyższania rezerw obowiązkowych.
- Musimy sobie szczerze powiedzieć, że przyczyną podwyższania stóp było m.in. obniżenie rezerw. Nie chcielibyśmy jednak korzystać z podwyższania rezerw w razie kłopotów inflacyjnych. Trzeba jednak pamiętać, że w pewnym momencie, przy dużej różnicy między poziomem stóp w kraju i za granicą, może wystąpić ryzyko kryzysu walutowego - powiedziała. Dodała, że jednym z głównych zadań banku centralnego jest zlikwidowanie jeszcze w tym roku nadpłynności sektora bankowego tak, aby każda decyzja o zmianach stóp od razu przekładała się na działania banków komercyjnych.
H. Gronkiewicz-Waltz uważa, że w ciągu najbliższych kilku lat w sektorze bankowym ok. 50 tys. osób może stracić pracę. Powodem ma być rozwój nowych technologii i konkurencja cenowa między bankami. Jak powiedziała, według badań NBP banki zagraniczne efektywniej wykorzystują czynniki produkcji niż banki krajowe. - Utrzymanie dotychczasowego zatrudnienia w bankach będzie niemożliwe - powiedziała prezes NBP.
Jej zdaniem, kapitał zagraniczny w polskim systemie bankowym nie stanowi zagrożenia dla polityki monetarnej. Według niej, sprawa BIG-BG i Deutsche Banku to dowód, że "zbliża się moment umacniania udziałów zagranicznych i krajowych grup kapitałowych" na rynku usług bankowych.
Siła w lokalnych
Tymczasem prof. Władysław Jaworski ze Szkoły Głównej Handlowej mówił w piątek, że banki zagraniczne nie mogą dbać o interesy regionów, w których działają. Jego zdaniem, działają one przede wszystkim w interesie swoich central i to polityka globalna całej firmy decyduje na przykład o tym, w jaki sposób kształtować w danym regionie akcję kredytową. - Wszyscy są optymistami co do przyszłości sektora bankowego. A nie można mówić o systemie bankowym bez oglądania się na całą gospodarkę. Tymczasem mamy spadek eksportu i inwestycji i wzrost stopy bezrobocia. Inflacja też nie chce maleć - mówił W. Jaworski.
Jego zdaniem, bez względu na proces globalizacji dużą rolę do spełnienia mają banki lokalne. W Polsce ważnym segmentem bankowości powinny stać się banki spółdzielcze, duże znaczenie powinien mieć też PKO BP z rozległą siecią lokalnych oddziałów. Jak powiedział W. Jaworski, w Europie banki lokalne i regionalne mają się dobrze i nie ma żadnych zakusów, aby je likwidować.
PKO BP jest uznawany przez gospodarstwa domowe za najważniejszy bank. Z badań GUS przeprowadzonych w styczniu br. na zlecenie Fundacji Edukacji i Badań Bankowych (FEBB) wynika, że właśnie ten bank jest uznawany za instytucję o podstawowym znaczeniu w dziedzinie prowadzenia rachunków. Odpowiedziało tak ok. 36% respondentów. Drugie miejsce zajął BGŻ, na trzecim wymieniano lokalny bank spółdzielczy. - Wśród gospodarstw domowych nastroje są bardzo złe. Świadczy o tym fakt, że ok. 20% odmówiło ankieterom udzielenia wywiadu - mówił Paweł Karpiński z FEBB.
Z danych zebranych przez GUS wynika, że aż jedna trzecia gospodarstw uważa, że nie ma sensu oszczędzać. Chociaż 56% uważa, że oszczędzać należy, to jednak robi to zaledwie 30%. - Potrzeby makroekonomiczne i nastroje społeczne nie bardzo do siebie pasują - powiedział P. Karpiński.