Panika inwestorów nie oszczędza złotego. Polska waluta słabnie
Polski złoty osłabia się na początku nowego tygodnia. Powodem jest negatywny sentyment globalnych inwestorów do ryzyka. Wśród obaw o efekt wojen celnych zapoczątkowanych przez Donalda Trumpa, rynkowi gracze "porzucają" waluty rynków wschodzących, uważane za mniej pewną lokatę, na rzecz "bezpiecznych przystani". Na takim nastawieniu traci polska waluta.
W poniedziałek (7.04.2025) tuż po godzinie 10:00 jedno euro kosztuje 4,29 zł, za dolara trzeba płacić 3,90 zł, a frank szwajcarski kosztuje 4,60 zł.
Globalny kapitał ucieka do tzw. bezpiecznych przystani, a więc aktywów, które w momentach niepewności uważane są za bezpieczne. "Palmę pierwszeństwa jako walutowej bezpiecznej przystani dzierży szwajcarski frank" - odnotowują ekonomiści ING Banku Śląskiego.
"Utrzymanie fatalnych nastrojów na rynkach akcji i utrzymanie popytu na bezpieczne waluty może podtrzymywać negatywne nastroje wobec złotego" - piszą ekonomiści Banku Millennium w porannym raporcie.
"W poniedziałek rano wyprzedaż na rynkach akcji jest kontynuowana, a negatywne, rynkowe nastroje wydają się osiągać ekstrema. To w naszej opinii w perspektywie połowy obecnego tygodnia może sugerować osiągnięcie również rynkowych ekstremów przynajmniej w obecnej fali wyprzedaży" - zauważają z kolei analitycy PKO BP.
Przeczytaj: Czarny poniedziałek na giełdach. Inwestorzy w panice po decyzjach Trumpa
Również ekonomiści Banku Pekao podkreślają, że "awersja do ryzyka nie oszczędza złotego, który na dobre zagościł powyżej 4,20/EUR".
Dodają oni jednak, że w przypadku złotego pod uwagę trzeba wziąć również "gołębi skręt" Rady Polityki Pieniężnej i prezesa NBP Adama Glapińskiego, który stwierdził w ubiegły czwartek, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżek stóp procentowych w Polsce.