W poniedziałek (7.04.2025) tuż po godzinie 10:00 jedno euro kosztuje 4,29 zł, za dolara trzeba płacić 3,90 zł, a frank szwajcarski kosztuje 4,60 zł.
Złoty słabnie. Panika inwestorów uderza w polską walutę
Globalny kapitał ucieka do tzw. bezpiecznych przystani, a więc aktywów, które w momentach niepewności uważane są za bezpieczne. "Palmę pierwszeństwa jako walutowej bezpiecznej przystani dzierży szwajcarski frank" - odnotowują ekonomiści ING Banku Śląskiego.
"Utrzymanie fatalnych nastrojów na rynkach akcji i utrzymanie popytu na bezpieczne waluty może podtrzymywać negatywne nastroje wobec złotego" - piszą ekonomiści Banku Millennium w porannym raporcie.
"W poniedziałek rano wyprzedaż na rynkach akcji jest kontynuowana, a negatywne, rynkowe nastroje wydają się osiągać ekstrema. To w naszej opinii w perspektywie połowy obecnego tygodnia może sugerować osiągnięcie również rynkowych ekstremów przynajmniej w obecnej fali wyprzedaży" - zauważają z kolei analitycy PKO BP.
Przeczytaj: Czarny poniedziałek na giełdach. Inwestorzy w panice po decyzjach Trumpa
Złoty pod wpływem negatywnego sentymentu, ale też gołębiego zwrotu RPP
Również ekonomiści Banku Pekao podkreślają, że "awersja do ryzyka nie oszczędza złotego, który na dobre zagościł powyżej 4,20/EUR".
Dodają oni jednak, że w przypadku złotego pod uwagę trzeba wziąć również "gołębi skręt" Rady Polityki Pieniężnej i prezesa NBP Adama Glapińskiego, który stwierdził w ubiegły czwartek, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżek stóp procentowych w Polsce.