Politycy nie dali szans RPP na merytoryczną dyskusję

To nie kolejny odcinek zamieszania związanego z działalnością Rady Polityki Pieniężnej, oraz polityczną wrzawą, jaką ta działalność budzi. To dzień powszedni. RPP, jak co miesiąc, rozpoczyna dziś dwudniowe posiedzenie.

To nie kolejny odcinek zamieszania związanego z działalnością Rady Polityki Pieniężnej, oraz polityczną wrzawą, jaką ta działalność budzi. To dzień powszedni. RPP, jak co miesiąc, rozpoczyna dziś dwudniowe posiedzenie.

Ma na nim podjąć decyzję co do dalszego kształtu polityki monetarnej. W praktyce jej rola ogranicza się do kwestii poziomu stóp procentowych i rezerw obowiązkowych banków komercyjnych. W normalnych warunkach członkowie rady zapoznaliby się z najnowszymi danymi, charakteryzującymi sytuację polskiej gospodarki, oraz z prognozami na przyszłość. I na tej podstawie podjęliby stosowne decyzje. Ale warunki nie są normalne, i pewnie szybko nie będą.

RPP znalazła się bowiem na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy pod obstrzałem. Politycy różnych maści, a zwłaszcza koalicyjni, zarzucają członkom rady - łagodnie mówiąc - zbyt sztywne stanowisko w sprawie wysokości stóp procentowych. To z powodu zbyt wysokich stóp - grzmią politycy - złoty jest przewartościowany, a kredyty za drogie, przez co polska gospodarka nie może się wydźwignąć.

Reklama

Z jakością takiej teorii dyskutowaliśmy już wielokrotnie, szkoda więc na to ponownie miejsca w gazecie i czasu Czytelników. Warto jednak przypomnieć, że w kontekście niedawnych sejmowych wyzwisk pod adresem członków rady i jej przewodniczącego osobiście, oraz skierowanych do komisji projektów zmian w ustawie o NBP, posiedzenia RPP odarte zostały z wartości merytorycznych. Dziś jakakolwiek decyzja rady komentowana będzie pod kątem uległości, oporu, wytrwałości czy zawiści. Nikogo nie interesują fundamenty czy teoria i praktyka ekonomii, czego dowód dała większość posłów podczas niedawnej debaty nad zmianami. Co napawa troską w kontekście ewentualnych decyzji rady.

W związku z tym mam dwa apele. Pierwszy do członków RPP, by nie dali się ponieść emocjom. By decyzja, jaką jutro podejmą, była tylko i wyłącznie merytoryczna. Drugi zaś apel kieruję do polityków. By znaleźli sobie inny temat zastępczy. I by nie młócić kwestii RPP bez końca. Jeśli wolą Sejmu będzie zmienić ustawę o NBP, to takie jego prawo. Jeśli wskutek tej decyzji niezależność banku centralnego ucierpi, to będzie źle.

Prawdą jest, że samo rozszerzenie liczby członków rady na niezależność nie wpływa. Może trochę kosztować, ale podatnikami już się chyba nikt dziś nie martwi. Z kolei uczynienie rady odpowiedzialną za wzrost gospodarczy i bezrobocie jest pomyłką, pomysłem sprzecznym ze współczesną myślą ekonomiczną. Jednak każdy ma prawo do swoich poglądów. Jeśli więc konstrukcja ciała regulującego politykę monetarną ma się zmienić, niech się zmieni. Niech w końcu członkowie RPP pracują w spokoju, bo za to płacą im podatnicy. Ci sami, którzy płacom posłom, by sprawnie tworzyli prawo, nie destabilizując przy okazji działalności organów państwa.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »