Poranek po amerykańskiej debacie
Co do tego, kto zwyciężył w debacie Clinton - Trump zapewne każdy widz ma własne zdanie. Komunikat kolportowany przez media jest jednak zasadniczo taki, że Trump trochę zawiódł, a w każdym razie nie dość zabłysnął - oraz że w sondażach większość ludzi (nawet ponad 60 proc.) twierdzi, iż wygrała Clinton.
Co z eurodolarem?
Dla tzw. rynków finansowych to poniekąd dobra wiadomość. Nie dlatego, by Trump sam w sobie stanowił realne ryzyko dla gospodarki, ale dlatego, że w taką narrację się wierzy, co oczywiście może się odbijać na indeksach giełdowych.
Wczoraj zresztą szły one w dół przed debatą (jakkolwiek wpływ na to miał też niewątpliwie Deutsche Bank, którego papiery wyprzedawano). Co do samej dyskusji, to kandydaci tradycyjnie już punktowali swoje słabości i każdy z nich próbował się przedstawić jako rzecznik zwykłych ludzi, choć Clinton to członkini politycznego establishmentu, a Trump to biznesowy miliarder.
Eurodolar jest w każdym razie w rejonie 1,1240-45. A zatem nie zostały zaznaczone żadne nowe poziomy, sytuacja jest relatywnie spokojna. W tle mamy jastrzębią wypowiedź Jeffreya Lackera z Fed, którego zdaniem była właśnie, tj. kilka dni temu na posiedzeniu FOMC, dobra okazja do podwyższenia stóp, bo rynek pracy jest w niezłej formie.
Wypowiedź ta jednak raczej nie wstrząsnęła rynkiem, bo wpisuje się w standardowe poglądy Lackera, a poza tym gracze byli przejęci innymi tematami, jak choćby debata. Co do terminu grudniowego, to również potwierdził, że na razie wydaje się on prawdopodobny czy właściwy, niemniej oczywiście po drodze pojawi się nieco danych.
Cóż, część danych pojawi się już dziś - np. o 15:45 mamy indeks PMI dla amerykańskiego sektora usług za wrzesień. Prognoza to wzrost z 51 pkt do 51,2 pkt. Trzy kwadranse wcześniej poznamy indeks cen domów S&P/Case-Shiller dla 10 i 20 metropolii, natomiast o 16:00 mamy indeks Fed z Richmond oraz Conference Board zaufania konsumentów.
Sytuacja na złotym
Nie ma dziś danych makro z Polski - oprócz wskaźnika wyprzedzającego koniunktury, generowanego przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Poznamy go o 9:00.
Złoty jest na razie mocniejszy niż wczoraj rano - na EUR/PLN mamy 4,2940, na USD/PLN 3,8190. To jeszcze nie neguje naszej zasadniczej hipotezy, opisywanej od kilku dni, a mianowicie takiej, że są testowane czy nawet potwierdzają się powoli trendy długoterminowe na obu parach, trwające od ponad roku, a mające charakter wzrostowy. Przy czym chodzi tu oczywiście o wzrost par, tj. osłabianie złotego. Na przykład na EUR/PLN można wziąć minima z 21 - 22 września 2015, 1 kwietnia 2016 i 16 sierpnia 2016.
Oczywiście żaden trend nie trwa wiecznie i linia ta może zostać złamana, podobnie może być na USD/PLN. Szansą dla tych linii jest jednak utrzymanie się na rynkach choćby ogólnego przekonania, że w grudniu może dojść do podwyżki stóp w USA. Ogólnie jednak te wzrostowe tendencje zdają się tracić na sile, czego świadectwem jest fakt, że po drugiej stronie nie mamy systematycznego wzrostu maksimów, a wręcz przeciwnie - raczej ich obniżanie się (wyraźnie widoczne np. na USD/PLN od 3 maja).
Tomasz Witczak
FMC Management
..................
Bez jednoznacznych rozstrzygnięć
Reakcje rynków na wynik debaty Clinton - Trump nie wskazują na żaden jednoznaczny przełom. Kilka giełd zareagowało nieco nerwowo, ale w ostatecznym rozrachunku obserwowaliśmy raczej niewielkie wzrosty bądź stabilizację. Może to świadczyć, że inwestorzy interpretują wynik debaty jako remisowy, lub z lekkim wskazaniem na Hilary Clinton.
Taki odbiór debaty i reakcje inwestorów przełożyły się również na rynek złota, gdzie nie obserwujemy spektakularnych ruchów, choć w trakcie debaty obserwowaliśmy kilkudolarowe spadki.
Był to jednak efekt oczekiwania na ostateczne rozstrzygnięcie niż jednoznaczna reakcja. Wydaje się, że tylko bezdyskusyjne zwycięstwo Trumpa w kolejnej debacie mogłoby spowodować większe wzrosty cen złota, choć nerwowość i skoki kursu zapewne utrzymają się do wyborów, które pozostają jednym z głównych czynników ewentualnych zmian na rynku złota.
Michała Teklińskiego, prezesa Mennicy Wrocławskiej Grupa Goldenmark.
Rynki walutowe pod wpływem debaty prezydenckiej
Po posiedzeniach banków centralnych w ubiegłym tygodniu, uwaga rynku skupiła się na debacie prezydenckiej. Inwestorzy obawiali się, że Trump może pokazać się z dobrej strony i zyskać w sondażach, ale ogólna opinia jest taka, że to Clinton zwyciężyła. Rynki aktywów przyjęły to z ulgą, reagując wzrostami.
Meksykański peso odpowiedziało najsilniej, choć także w przypadku kursu USDCAD można było zaobserwować wzmożone wahania. Para na początku przebiła się powyżej kluczowej bariery oporu (z powodu obaw przed protekcjonistyczną polityką Trumpa, itd.), a następnie zaczęła zniżkować. Ruchy na rynkach w ciągu ostatnich 24 godzin sygnalizują dwie rzeczy: fakt, że inwestorom brakuje przekonania co do dalszych perspektyw oraz że wahania pozostaną nasilone aż do wyborów prezydenckich w USA, które odbędą się za ponad 40 dni.
W Europie pojawił się dodatkowy istotny czynnik - pogarszająca się sytuacja Deutsche Banku. Wczoraj akcje banku silnie potaniały w reakcji na wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która zasugerowała, że rząd nie pomoże bankowi finansowo, jeśli sytuacja będzie tego wymagać.
W nocy, USDCAD przebił się chwilowo przez barierę oporu 1,3255 w reakcji na serię wiadomości związanych z debatą prezydencką, jednak następnie para zaczęła zniżkować. Znajduje się ona przede wszystkim pod wpływem niepewności związanej z wynikiem wyborów w USA, choć fundamenty CAD zostały osłabione przez spadek rentowności wywołany rozczarowującymi danymi o CPI w Kanadzie, opublikowanymi w piątek.
John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku