RPP tłumi wzrost
O ile w naszym kraju realne stopy procentowe wynoszą 9,5-10%, to na Węgrzech jest to ok. 2,5%, a w Czechach - 0%.
W Polsce w tym roku zyski spółek giełdowych nie wzrosną, na Węgrzech zwiększą się prawie o 20%, a w Czechach o 38%. Widząc takie dane, bardzo trudno jest powiedzieć inwestorom "kupujcie polskie spółki" - mówi Shanat Patel, odpowiedzialny za strategię Deutsche Banku na rynkach wschodzących. Jego zdaniem, odpowiedzialność za złe wyniki spółek i gospodarki ponosi w znacznym stopniu Rada Polityki Pieniężnej. W rezultacie, Polska przegrywa z Czechami i Węgrami, choć najlepiej jest teraz inwestować w Rosji.
Zdaniem Shanata Patela, głównym problem w Polsce są wysokie stopy procentowe. O ile w naszym kraju realne stopy procentowe wynoszą 9,5-10%, to na Węgrzech jest to ok. 2,5%, a w Czechach - 0%. Tymczasem inflacja na Węgrzech na koniec maja br. wyniosła 10,8%, w Czechach - 5%, a w Polsce 6,9%. Jak więc widać, Węgry mają znacznie wyższą inflację niż notuje się u nas, jednak polityka pieniężna jest tam znacznie łagodniejsza.
Być może wynika to z faktu, że np. na Węgrzech bank centralny dbał przede wszystkim o kurs forinta, a do poziomu inflacji przykładał mniejszą wagę, jednak ostatnio przeszedł na przyjęty także w Polsce system bezpośredniego celu inflacyjnego.
Poza tym, niektórzy analitycy nie uważają niskich stóp procentowych za korzystne dla gospodarki w dłuższym terminie.
- My także mieliśmy zerowe stopy procentowe w latach 1994-96, które po pewnym czasie przyniosły nam 8-proc. deficyt na rachunku obrotów bieżących - powiedział Krzysztof Rybiński, analityk ING Barings.
W Polsce przyjęto także system pełnej niezależności banku centralnego. Tymczasem na Węgrzech i w Czechach szefowie banków centralnych ściśle współpracują z rządami i wskutek tego dbają w większym stopniu o wzrost gospodarczy.
Zdaniem S. Patela, ze względu na to, iż pojawiły się symptomy spowolnienia, większość banków centralnych w Europie bądź obniża stopy, bądź utrzymuje je na stabilnym poziomie.
- Polska jest wyjątkiem i spóźnia się wobec pozostałych krajów - powiedział. - Jeśli RPP odpowiadałaby za inflację i wzrost gospodarczy, to wówczas pilnowałaby cen i jednocześnie tego, aby przy zmniejszaniu inflacji nie doprowadzić do załamania gospodarczego.
Zdaniem krajowych analityków jednak, pełna niezależność RPP wkrótce zostanie złamana.
- Jestem pewien, iż RPP będzie musiała sama się zgodzić na większą współpracę z rządem lub - jeśli tego nie zrobi - zostanie do tego zmuszona po wyborach - powiedział K. Rybiński.
W rezultacie, nasz kraj notuje ostatnio najsłabsze wyniki gospodarcze. W ostatnim kwartale ub.r. PKB Polski wzrósł o 2,4%, tymczasem w Czechach zwiększył się o 3,9%. Na Węgrzech w I kwartale zanotowano wzrost o 4,4%, gdy u nas spodziewa się za ten okres tempa w najlepszym razie zbliżonego do poziomu z poprzednich trzech miesięcy.
W tej sytuacji, przy braku perspektyw na wzrost zysków spółek, nie dziwi spadek WIG. Jednak bessa dotknęła cały region, bo główne indeksy giełdy w Pradze i Budapeszcie obniżyły się od początku roku odpowiednio o 11,1 i 15,1%. Warszawa straciła jednak najwięcej - WIG obniżył się o 22,1% od początku roku, a WIG20 - o ponad 30%. I nie ma na razie szans na odbicie bez sporej obniżki stóp procentowych, znacznie przekraczającej oczekiwane przez rynek 200-150 pkt. bazowych do końca roku. Bez obniżki zapewne nie dojdzie do przeceny złotego, którego kurs negatywnie wpływa na sytuację na GPW, a wkrótce zacznie się też odbijać na wynikach polskiego handlu zagranicznego. Tymczasem członkowie RPP już sugerują, iż jeśli kłopoty z budżetem zakończą się jego nowelizacją, spadną w znacznym stopniu szanse na obniżki stóp.
Jednak zarówno Polska, jak i Węgry oraz Czechy przegrywają obecnie pod względem inwestycyjnym z Rosją, gdzie od początku roku indeks giełdy moskiewskiej wzrósł o ponad 50%.