Ryzyko długotrwałej inflacji i m.in. hamowanie gospodarki ograniczą zewnętrzną presję cenową - główny ekonomista ING BŚ

Główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki przewiduje, że "krajowe źródła inflacji i nowy zewnętrzny szok energetyczny wskazują na ryzyko długotrwałej inflacji w Polsce". Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe o 0,25 proc. - dodał.

Według Beneckiego, sierpniowy szybki szacunek inflacji GUS (16,1 proc. r/r) wskazuje, że "letnią stabilizację mamy już raczej za sobą". Ekonomista uważa, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie rosła; pod koniec roku wyniesie 17,5 proc., natomiast na początku 2023 roku 19,5-20 proc.

Jego zdaniem, ostatni wzrost inflacji to efekt osłabienia złotego, gospodarka także zaczyna absorbować szok energetyczny.

- Już dzisiaj ceny gazu, węgla, prądu biją historyczne rekordy. W porównaniu z końcem ubiegłego roku gaz i prąd jest 3,5 krotnie droższy niż rok temu, a węgiel zdrożał 2,5 krotnie - powiedział. To - jak zaznaczył - już przekłada się na rentowność firm.

- Przeciętny udział prądu w kosztach przedsiębiorstwa wynosi ok. 2,5 proc., ale są branże, gdzie ten udział wynosi nawet 10-20 proc. - wskazał. Do najbardziej energochłonnych ekonomista zaliczył m.in.: zaopatrzenie budownictwa (zwłaszcza produkcję szkła, elementów metalowych, gipsu, cementu), górnictwo, hutnictwo, transport, chemia, przetwórstwo spożywcze.

Jego zdaniem, samo spowolnienie PKB nie ograniczy inflacji, a "szok energetyczny jest tak potężny, że firmy będą przerzucać to na ceny produktów". - Spodziewam się także dużej ekspansji budżetowej w 2023 roku. Rządy europejskie będą chciały pokazać, że wojna gazowa nie wykolei ich gospodarek. To rozsądne podejście, tylko że w Polsce już dzisiaj mamy bardzo ekspansywne policy mix i koszty uboczne w postaci długotrwale wysokiej inflacji mogą być wyższe niż w innych krajach - powiedział.

Pytany, czy widzi w naszej rzeczywistości gospodarczej symptomy spowolnienia wzrostu inflacji, wskazał, że czynnikami hamującymi wzrost cen jest m.in. spowolnienie konsumpcji, które ogranicza możliwość przerzucanie cen na klientów. - Konsumpcja wyhamuje z ponad 6 proc. obecnie do 1-2 proc. na przełomie roku - prognozuje Benecki.

Drugim czynnikiem hamującym inflację - jak wymienił - jest poprawiająca się sytuacja z dostawami. - Teraz łańcuchy dostaw, pozrywane podczas pandemii, odzyskują sprawność, poprawiają się warunki transportu, np. koszty frachtów zaczynają spadać - podkreślił.

Trzecim elementem hamującym inflację, według Beneckiego, jest polityka banków centralnych. - Na całym świecie banki centralne realizują jeden z najszybszych cykli zacieśniania polityki pieniężnej od dekad, ponieważ nie chcą popełnić błędu z lat 70-tych, gdy walka z inflacją trwała około 10 lat. 
Dodał, że z ich dotychczasowych deklaracji wynika, że gotowi są podnosić stopy nawet w czasie recesji.

Pytany, czego spodziewa się na najbliższym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, ekonomista ING Banku Śląskiego przyznał, że oczekuje kolejnej podwyżki stóp o 0,25 proc., a potem jeszcze dwóch lub trzech na przełomie roku, gdy Urząd Regulacji Energetyki ustali nowe taryfy na 2023 rok.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Teraz walka toczy się o długoterminowe perspektywy inflacyjne, żeby zarówno firmy, jak i konsumenci nie utracili wiary w powrót do celu inflacyjnego w wysokość 2,5-3,5 proc. - podsumował.

W środę zbiera się Rada Polityki Pieniężnej (RPP), która będzie podejmować decyzję o stopach procentowych. Teraz główna stopa procentowa NBP, referencyjna, wynosi 6,5 proc.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »