Staniały rosyjskie akcje i obligacje

Rosyjski rynek zareagował na atak terrorystyczny w Moskwie spadkiem notowania akcji i obligacji. Inwestorzy obawiają się o stan bezpieczeństwa w kraju po ataku czeczeńskich terrorystów. Do czasu zamknięcia tego wydania PARKIETU 50 uzbrojonych mężczyzn i kobiet po środowym ataku na teatr w Moskwie wciąż przetrzymywało w nim ok. 600 zakładników.

Rosyjski rynek zareagował na atak terrorystyczny w Moskwie spadkiem notowania akcji i obligacji. Inwestorzy obawiają się o stan bezpieczeństwa w kraju po ataku czeczeńskich terrorystów. Do czasu zamknięcia tego wydania PARKIETU 50 uzbrojonych mężczyzn i kobiet po środowym ataku na teatr w Moskwie wciąż przetrzymywało w nim ok. 600 zakładników.

Indeks moskiewskiej giełdy RTS spadał wczoraj od początku sesji i na jej zamknięciu wyniósł 350,15 pkt., a więc o 2,06% mniej niż dzień wcześniej. Zazwyczaj rosyjski rynek nie reagował zbyt gwałtownie na informacje nie mające związku z gospodarką. Tym razem stało się inaczej, gdyż atak czeczeńskich terrorystów uważany jest w Moskwie za cios dla prezydenta Władimira Putina. Od dwóch lat rządzi on Rosją pod hasłami prawa i porządku. Jemu pierwszemu udało się doprowadzić do stabilizacji sytuacji gospodarczej tego kraju. Jak silny będzie to cios dla tej stabilizacji w dużej mierze zależy od dalszego biegu wydarzeń w moskiewskim teatrze muzycznym.

Reklama

Rosyjskie pięcioletnie obligacje denominowane w dolarach o terminie zapadalności w 2030 r. - najbardziej popularne na międzynarodowym rynku - staniały wczoraj o 0,25 centów na dolarze do 73,375, a ich rentowność wzrosła do 9,9%.

ADR-y Gazpromu odnotowały największy jednodniowy spadek od ponad miesiąca. Ich cena obniżyła się wczoraj w Londynie o 7%. Bardziej niż kursy papierów innych rosyjskich spółek, ale zapewne dlatego, że mają one mniejszą płynność. Zwiększona podaż rosyjskich papierów była spowodowana obawą, że zamach terrorystów zmniejszy na nie popyt.

Cytowany przez Reutera Denis Sarancew z moskiewskiego domu maklerskiego Aton zwrócił uwagę, że prawie cała podaż rosyjskich papierów wartościowych pochodziła wczoraj od Rosjan lub tamtejszych spółek, a cały popyt ze Stanów Zjednoczonych. Niemal powszechne jest bowiem przekonanie, że obecny kryzys zbliży Moskwę do Waszyngtonu i do jego polityki zwalczania międzynarodowego terroryzmu. Prezydent Putin powiedział wczoraj, że zamach został przygotowany za granicą.

W opiniach obserwatorów pojawiły się już oczekiwania, że Rosja teraz chętniej poprze Stany Zjednoczone w ich zamiarach obalenia Saddamma Husajna. A to oznaczałoby, że amerykańska inwazja na Irak znowu staje się bardziej realna. Wojna w Iraku na pewno powstrzyma dostawy ropy naftowej z tego kraju, a może też zakłócić dostawy z całego Bliskiego Wschodu, skąd pochodzi jedna trzecia tego surowca na światowym rynku.

Wojna w tym rejonie, to zatem wzrost cen ropy naftowej. Gdy drożeje ten surowiec, to zazwyczaj rosną również kursy spółek paliwowych. Tak się składa, że prawie wszystkie rosyjskie firmy, których papiery są obecne na zagranicznych giełdach, reprezentują sektor paliwowy.

Zamach terrorystów w Moskwie nie wywołał żadnych reakcji na światowych rynkach. Po pierwsze dlatego, że na razie to co dzieje się w okupowanym teatrze nie wpływa w najmniejszym stopniu na rosyjską gospodarkę, a przede wszystkim dlatego, że jej udział w światowej gospodarce, a zwłaszcza w rynku kapitałowym jest nader skromny.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: obligacje | atak | akcje i obligacje | zamachy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »