Waluty napędzane strachem przed wojną

Gdy administracja USA ostrzegła, że w najbliższych dniach może dojść do inwazji Rosji na Ukrainę sytuacja na rynkach walutowych gwałtownie się zmieniła. Kurs euro błyskawicznie wystrzelił ponad 4,55 zł. W chwilach paniki na światowych rynkach walutowych dynamicznie zyskiwać zaczęły dolar i frank.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Umocnienie złotego zawdzięczane potwierdzeniu zwrotu NBP w kierunku bardziej restrykcyjnej polityki w piątkowy wieczór w jednej chwili wyparowało, gdy administracja USA ostrzegła, że w najbliższych dniach może dojść do inwazji Rosji na Ukrainę.

Kurs euro błyskawicznie wystrzelił ponad 4,55 zł. Jak zawsze w chwilach paniki na światowych rynkach, dynamicznie zyskiwać zaczęły dolar i frank. USD/PLN i CHF/PLN wzrosły o ponad 1,5 proc. i obecnie znajdują się odpowiednio w okolicy 4,02 i 4,35. Oczywiście potężnie przeceniono rubla, w wyniku najgłębszej przeceny od prawie dwóch lat wymazano połowę z jego trwającego dwa tygodnie umocnienia.

Reklama

Złoty: PLN, RUB i S&P500 w dół, USD, CHF i surowce w górę

W piątek wieczorem Jake Sullivan, doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, ostrzegł na konferencji prasowej, że USA i NATO gotowe są na każdy scenariusz i nie wykluczają, że jeszcze w czasie igrzysk olimpijskich może dojść do inwazji sił rosyjskich na Ukrainę. Takie stanowisko to dla inwestorów ogromne zaskoczenie, gdyż w poprzednich dniach za dobrą monetę przyjmowano np. komentarze po spotkaniu prezydentów Francji i Rosji. Rubel w trakcie poprzednich kilkunastu dni zyskał w końcu w relacji do głównych walut ponad 5 proc. i wymazał większą część rozpoczętego w połowie grudnia trendu spadkowego w notowaniach rosyjskiej waluty.

Rynkowy efekt słów Sullivana to gwałtowna wyprzedaż na giełdach akcji, wzrosty cen surowców energetycznych (kurs ropy brent wyskoczył na nowe długoterminowe maksima i ponad 95 dolarów za baryłkę), ostra przecena rubla, ale także złotego i innych walut postrzeganych jako bardziej ryzykowne. Na drugim biegunie znalazły się przyciągające kapitał bezpieczne przystanie: dolar, jen, frank oraz złoto, którego kurs poszybował ponad 1860 dolarów za uncję po raz pierwszy od listopada. Warto dodać, że wyraźnie drożeje również pszenica na giełdzie w Chicago, ponieważ ewentualne działania wojenne mogą zakłócić dostawy zboża od jego dwóch kluczowych producentów.

Na początku tygodnia rynkowa panika nie jest pogłębiana. Piątkowe przetasowania nie są również wymazywane. Oznacza to, że sobotnia rozmowa telefoniczna pomiędzy Joe Bidenem a Władimirem Putinem nie rozładowała napięć i nie ograniczyła ryzyka inwazji. W podobnym tonie w niedzielnym wywiadzie dla CNN wypowiadał się również Sullivan powołując się na koncentrację nowych sił i wzmożone ruchy wojsk przy granicy z Ukrainą. W kolejnych dniach szczególnie istotna może okazać się wtorkowa wizyta na Kremlu Olafa Scholza, kanclerza Niemiec.

Złoty: prognozy EUR/PLN na najbliższe dni

EUR/PLN

4,3267 0,0137 0,32% akt.: 08.11.2024, 22:58
  • Kurs kupna 4,3248
  • Kurs sprzedaży 4,3285
  • Max 4,3297
  • Min 4,3119
  • Kurs średni 4,3267
  • Kurs odniesienia 4,3130
Zobacz również: USD/GBP SEK/PLN NZD/PLN


Złoty w ubiegłym tygodniu został wprowadzony na wzrostową ścieżkę przez bank centralny, który wyraźnie zaostrzył stanowisko. Na lutowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej nie tylko podniesiono stopy procentowe (o 50 pkt bazowych i do 2,75 proc.), ale między innymi potwierdzono, że w marcu należy spodziewać się kolejnego takiego samego ruchu. Jednoznacznie i oficjalnie wyrażono także preferencję, by mocniejszy złoty wsparł walkę z inflacją. Kurs euro spadał nawet pod 4,50 zł, a złoty w relacji do wspólnej waluty był najsilniejszy od połowy ubiegłego roku.

Wybuch awersji do ryzyka mocno wywindował kursy walut, ale pozytywny układ notowań EUR/PLN nie został jeszcze doszczętnie zburzony. Tak stałoby się dopiero w przypadku wykroczenia notowań powyżej strefę 4,57-4,58. Na razie powstrzymała ona ruch wzrostowy. Choć na pierwszy rzut oka można to przyjmować za dobry omen i zapowiedź pojawienia się popytu na PLN, to jeśli napięcie geopolityczne będzie wzbierać to bariera ta, która na razie zamyka drogę do pułapu 4,60, zapewne nie powstrzyma zwyżki. W przypadku inwazji na Ukrainę kursy walut niechybnie zanotowałyby kolejny bardzo dynamiczny skok i obrałyby kierunek na grudniowe szczyty, które w przypadku EUR/PLN usytuowane są w okolicy 4,65.

Złoty: im wyżej EUR/PLN, tym wyższe ryzyko interwencji

Kolejne podwyżki stóp procentowych i zaostrzenie retoryki ze strony banku centralnego zapewne uchroniły przed dotkliwszymi wzrostami kursów walut i sprawiają, że złoty będzie nieco mniej wrażliwy na rynkowe turbulencje, nie tylko związane z czynnikami geopolitycznymi, ale także np. z podnoszeniem stóp procentowych w USA. Zapewne marne to pocieszenie dla władz monetarnych, które liczyły, że niższe kursy walut odegrają wspierającą rolę w walce z inflacją. Na domiar złego sięgające zenitu napięcie geopolityczne zagraża dalszym podbiciem cen paliw i zbóż, co może dodatkowo niepokoić członków RPP.

Im mocniejsza będzie presja na osłabienie złotego, tym wyższe będzie ryzyko, że z odsieczą polskiej walucie przyjdą władze monetarne. Po wycelowanych w umocnienie waluty komentarzach prezesa NBP z końcówki stycznia i pierwszej części lutego umocnienie złotego było skromne i ulotne. Może to sugerować, że tym razem nie skończy się na słowach.

Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poruszenie wywołała wypowiedź Adama Glapińskiego, że jest rozważane, by wymiana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby środki walutowe rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to potężny impuls do jego umocnienia.

W przypadku, gdyby kurs euro został wyniesiony ponad 4,60 zł, nie można będzie wykluczyć także klasycznych interwencji polegających na sprzedaży walut obcych przez bank centralny. Wielokrotnie podkreślano, że NBP nie celuje w żaden określony poziom kursu, lecz dąży do wygładzania nadmiernej rynkowej zmienności. Biorąc pod uwagę, że kurs EUR/PLN już teraz podnosił się względem dołków z ubiegłego tygodnia maksymalnie o nawet 2 proc., kryterium to w przypadku dalszego osłabienia będzie można śmiało uznać za spełnione.

Bartosz Sawicki


Cinkciarz.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »