Złoty już blisko dna
Jak wynika z najnowszej ankiety "Pulsu Biznesu", po osłabieniu w grudniu krajowa waluta powinna w styczniu odrobić część strat.
Wśród 12 analityków, których gazeta zapytała ile za miesiąc zapłacimy za euro, dolara i franka szwajcarskiego znów przeważają optymiści. Według ekspertów - w końcu stycznia za euro będziemy płacili 4,05 złotego, za dolara 2,97 zł, a za franka 2,78 zł. To średnia.
Największy optymista określił cenę euro na 3,93 zł, dolara na 2,75 zł, a franka na 2,52 zł. Na przeciwnym biegunie znaleźli się pesymiści: euro - 4,20 zł, dolar - 3,19 zł, frank - 2,78 zł. "Puls Biznesu" przypomina, że w końcu grudnia za euro płaciliśmy 4,15 zł, za dolara - 2,97 zł, a za franka - 2,78 zł.
Wiceprezes NBP: - Teraz nie ma potrzeby interwencji walutowej
W obecnej chwili nie ma potrzeby interwencji walutowej - uważa Witold Koziński, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
Jeśli chodzi o dewaluację, tę którą obserwujemy dzisiaj, ona nie ma jakiegoś gwałtownego charakteru. Gdyby było tak, że złoty by się jakoś niezwykle dynamicznie osłabiał, w ciągu tygodnia tracił 10-15 proc., być może to jest kompetencja RPP, Rada mogłaby rozważać interwencję. W obecnej chwili nie widzę takiej potrzeby - powiedział Koziński w TVN CNBC.
- Jeśli natomiast chodzi o to, co powiedziałem mniej więcej rok temu, o interwencji przeciw umocnieniu, byłbym skłonny podtrzymać swoją opinię, że wtedy taka interwencja byłaby potrzebna - dodał.