Złoty mniej wolny

Chcemy zmiany zasad ustalania kursu złotego - powiedział Marek Belka, minister finansów, po wczorajszym posiedzeniu rządu. W ciągu kilku dni Rada Ministrów zaproponuje Radzie Polityki Pieniężnej przejście na kurs regulowany, co wymagałoby także interwencji banku centralnego na rynku walutowym, które przeciwdziałałyby wzmacnianiu się naszej waluty. Jeśli jednak RPP nie zgodzi się na propozycje rządu, złoty pozostanie płynny.

Chcemy zmiany zasad ustalania kursu złotego - powiedział Marek Belka, minister finansów, po wczorajszym posiedzeniu rządu. W ciągu kilku dni Rada Ministrów zaproponuje Radzie Polityki Pieniężnej przejście na kurs regulowany, co wymagałoby także interwencji banku centralnego na rynku walutowym, które przeciwdziałałyby wzmacnianiu się naszej waluty. Jeśli jednak RPP nie zgodzi się na propozycje rządu, złoty pozostanie płynny.

Wczoraj od początku dnia złoty mocno tracił. O ile na początku handlu dolar kosztował 4,066 zł, a euro 3,6904 zł, to o godzinie 10.00 za dolara trzeba było płacić już 4,14 zł, a za euro - 3,74 zł. Potem handel praktycznie zamarł. Wszyscy bowiem czekali na wynik posiedzenia Rady Ministrów.

- Rada Ministrów zobowiązała ministra finansów do przygotowania zmian w sposobie ustalania kursu złotego i skierowania tych propozycji do Rady Polityki Pieniężnej. Polegają one na odejściu od zasady nieinterweniowania na rynku walutowym i opracowaniu sposobu regulowania kursu, który miałby przeciwdziałać dalszej aprecjacji naszej waluty - powiedział Marek Belka, wicepremier i minister finansów, na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Wicepremier nie chciał ujawnić żadnych szczegółów propozycji, które zostaną przedstawione RPP. - Jeżeli np. wprowadzimy pasmo wahań złotego, to rynek wcale nie musi zostać poinformowany o tym, jakie ono będzie. Wykluczył jednak zarówno sztywny kurs złotego wobec euro, jak i przywrócenie tzw. pełzającej dewaluacji złotego. Na proponowane zmiany musi się zgodzić RPP. Zdaniem ministra finansów, jeśli nie będzie porozumienia w tej sprawie, gospodarka będzie dalej pogrążać się w kryzysie.

Reklama

Zaraz po publikacji słów Marka Belki złoty się wzmocnił i na koniec dnia za dolara płacono 4,09 zł, a za euro 3,69 zł. Zdaniem analityków, inwestorzy uznali, iż takie stanowisko rządu oznacza, że na razie nie dojdzie do bezpośredniej konfrontacji rządu z bankiem centralnym. Rada Ministrów postanowiła najpierw spróbować dogadać się z RPP.

- RPP powinna w ciągu 2-3 tygodni przedyskutować kwestie kursu i polityki monetarnej z rządem, ale należy uzgodnić taki mechanizm kursowy, aby nie był sprzeczny ze stabilizacją inflacji - powiedział Andrzej Bratkowski, wiceprezes NBP. Jednak większość analityków uważa, iż właśnie ze względu na stabilizację inflacji RPP odrzuci propozycje rządu.

- To pomysł absurdalny, wymagałby jednoczesnej dyskusji z RPP na temat porzucenia przez nią strategii bezpośredniego celu inflacyjnego, a tego nikt nie robi - powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku. - Poza tym, wprowadzenie takiego rozwiązania oznacza spadek ryzyka walutowego, co przy obecnym dysparytecie stóp spowoduje tylko zwiększenie napływu kapitału spekulacyjnego do Polski i jeszcze bardziej wzmocni presję na wzrost wartości złotego.

- Myślę, że to zły pomysł - gra przeciw rynkowi jest zawsze trudna, ryzykowana i może się okazać niezwykle kosztowna - stwierdził Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BZ WBK. - Poza tym, korytarz, który zmierzałby do osłabienia złotego, byłby niezgodny z celami inflacyjnymi, przyjętymi przez RPP.

USD: w kierunku 4,285 zł

Od początku zeszłego roku kurs dolara względem złotego porusza się w trendzie bocznym między 3,9 zł a 4,285 zł. W lipcu zeszłego roku doszło do wybicia z konsolidacji górą, ale gwałtowny wzrost po osiągnięciu 4,4 zł załamał się, podobnie jak załamała się próba wybicia dołem, podjęta na początku tego roku. W ostatnich dniach ponownie notowania spadły w okolice wsparcia na 3,9 zł. Ponieważ test tej bariery zakończył się gwałtownym wzrostem i przełamaniem spadkowej linii trendu obejmującej ostatnie trzy miesiące, oczekuję kontynuacji zwyżki. Notowania dolara mają szansę rosnąć aż do górnego ograniczenia konsolidacji, znajdującego się na 4,285 zł.

Korona i forint też mocne

Od lipca ub.r., gdy kryzys argentyński spowodował osłabienie korony i forinta (a także złotego), utrzymuje się wyraźny trend wzrostowy obu tych walut wobec dolara. Czeska waluta umocniła się w tym czasie prawie o 18%, z 40,2 do 33,7 koron za dolara, a kurs forinta wzrósł o ponad 11%, z 302 do 267 za dolara.

Na wzmocnienie forinta i korony czeskiej składają się dwa czynniki i nie mają one nic wspólnego z jakimkolwiek ożywieniem gospodarczym w tej części Europy. Po pierwsze, wraz ze zbliżaniem się terminu rozszerzenia Unii Europejskiej zwiększa się wiarygodność kredytowa tych państw, a więc atrakcyjność ich papierów skarbowych. Po drugie zaś, podobnie jak w Polsce, zwiększyły się deficyty budżetowe. W Czechach niedobór kasy państwa wynosi 67,7 mld koron (ponad 1,9 mld USD), a na Węgrzech 413 mld forintów (ponad 1,5 mld USD). I, tak jak wszędzie, deficyty te finansowane są emisjami obligacji i bonów. Żeby objąć papiery dłużne, zagraniczne podmioty muszą najpierw kupić krajową walutę.

Wzrost oparty na faktach

14 maja 1984 r., czyli mniej więcej na półtora roku przed przystąpieniem do Unii Europejskiej Hiszpanii i Portugalii, dolar kosztował 154,7 hiszpańskich peset i 140,3 portugalskich escudo. Waluty te traciły systematycznie względem dolara aż do 26 lutego 1985 r. i do tego momentu spadły o odpowiednio 23,8% i 35%. Tendencja ta odwróciła się dopiero na 4 miesiące przed podpisaniem umowy o przystąpieniu do Wspólnoty Europejskiej i 10 miesięcy przed samym członkostwem.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »