Złoty za węgierskim forintem i czeską koroną

​Złoty w mijającym tygodniu osłabił się razem z węgierskim forintem i czeską koroną. Na notowaniach walut w naszym regionie odbijają się rosnące obawy o nasilenie się zakażeń w jesiennej fali COVID-19 - powiedział PAP strateg rynków walutowych w PKO BP Arkadiusz Trzciołek. W nadchodzącym tygodniu uwaga inwestorów powinna skupić się na danych o inflacji m.in. z Australii, Niemiec, Polski czy całej strefy euro. Z perspektywy rynku odczyt będzie szczególnie istotny dla złotego piszą analitycy TMS.


W piątek na fixingu NBP euro kosztowało 4,6072 zł, a dolar 3,9576 zł. Oznacza to, że w mijającym tygodniu złoty osłabił się zarówno w stosunku do euro, jak i do dolara, choć w obu przypadkach osłabienie było mniejsze niż 1 proc.

"Polska waluta osłabiała się koszykowo razem z węgierskim forintem i czeską koroną, które notowały zbliżone straty procentowe w relacji do euro. W regionie Europy Środkowo-Wschodniej na notowaniach negatywnie odbijają się rosnące obawy o nasilenie się zakażeń w jesiennej fali COVID-19. Ponadto na poszczególnych rynkach negatywnie odbijają się ryzyka specyficzne, gdzie w przypadku Czech problemem dla sektora samochodowego jest brak półprzewodników, a Polska oraz Węgry wciąż czekają na akceptację Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską, który jest niezbędny do wypłat środków z unijnego funduszu odbudowy" - powiedział PAP strateg rynków walutowych w PKO BP Arkadiusz Trzciołek.

Reklama

Jego zdaniem, najbliższy tydzień przyniesie nieco spokoju w polityce pieniężnej w regionie, bo posiedzenia ciał odpowiedzialnych za politykę pieniężną w Polsce i w Czechach zaplanowane zostały dopiero na początku listopada.

"Uwaga ponownie zwróci się w stronę odczytów inflacyjnych. Po rewizji wrześniowego odczytu CPI do 5,9 proc. r/r, szeroko oczekuje się, że październikowy flash przekroczy 6 proc., a niewykluczony jest wzrost nawet w okolice 7 proc. na początku przyszłego roku. O ile RPP prawdopodobnie będzie kierować się projekcjami inflacyjnymi na przyszły rok, to ryzyko odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych będzie poważnie brane przez Radę pod uwagę. Retoryka widoczna w wypowiedziach członków RPP wskazuje, że Rada może zdecydować się podążyć w stronę oczekiwań rynkowych, które wskazują na podwyżkę stóp NBP jeszcze w tym roku" - powiedział Arkadiusz Trzciołek.

Dodał, że do czasu listopadowego posiedzenia RPP kurs euro będzie utrzymywał się blisko 4,60 zł.

EUR/PLN

4,3280 -0,0075 -0,17% akt.: 25.04.2024, 16:18
  • Kurs kupna 4,3262
  • Kurs sprzedaży 4,3297
  • Max 4,3344
  • Min 4,3117
  • Kurs średni 4,3280
  • Kurs odniesienia 4,3355
Zobacz również: USD/GBP SEK/PLN NZD/PLN

OPINIA Analityków TMS Kluczowa inflacja -

W nadchodzącym tygodniu uwaga inwestorów powinna skupić się na danych o inflacji m.in. z Australii, Niemiec, Polski czy całej strefy euro. Z perspektywy rynku odczyt będzie szczególnie istotny dla złotego. Sądzę, że wzrost cen przyspieszy, co może wywoływać większą zmienność na PLN. Dla euro kluczowa będzie decyzja EBC, jednak trudno oczekiwać, aby bank drastycznie zmienił swoje podejście piszą analitycy TMS.

W Stanach Zjednoczonych opublikowane zostaną m.in. wskaźnik PCE Core oraz annualizowana dynamika PKB. W mojej ocenie wpływ tych odczytów na rynek nie będzie jednak aż tak drastyczny. Kalendarz wypełnią wskaźniki koniunktury, w tym Ifo oraz Indeks Uniwersytetu Michigan.
Najważniejsze wydarzenia: CPI z Polski i Australii, HICP z Niemiec i Strefy euro, PCE Core, annualizowana dynamika PKB, indeks Ifo.

Najważniejszą decyzją w przyszłym tygodniu będzie głosowanie ws. poziomu stóp procentowych w Strefie euro. Trudno jednak oczekiwać rewolucji w podejściu do polityki pieniężnej w EBC. Stopy procentowe pozostaną niezmienione, ale większą uwagę należy przyłożyć do przyszłości programu skupu aktywów. Naturalnie PEPP zostanie z czasem wygaszony, ale trudno oczekiwać, że luka po nim nie zostanie zapełniona. Rynki niemal uzależniły się od taniego pieniądza w związku z czym z perspektywy banków centralnych niemożliwe jest szybkie zaprzestanie wspierania. W odniesieniu do strefy euro bardziej interesujące niż odczyty inflacji mogą być wskaźniki koniunktury, szczególnie Ifo z Niemiec.
W Stanach Zjednoczonych największą uwagę przykuwać będą dane o dochodach i wydatkach amerykanów PCE, w których zawiera się m.in. ulubiona miara inflacji Fed, a więc PCE Core. Wcześniej poznamy również annualizowana dynamikę PKB z USA, a całości dopełni indeks koniunktury Uniwersytetu Michigan. Osobiście uważam jednak, że nie powinny one wywoływać większych emocji na rynku. Z uporem powtarzam, że tapering jest przesądzony, a szacowanie czy pierwsze podwyżki stóp wydarzą się  w połowie przyszłego roku, czy raczej na jego koniec nie ma większego znaczenia. Do tego czasu sentyment do dolara i sytuacja na rynku akcji będą się wielokrotnie zmieniać.
Lokalnie najważniejsze będą dane o inflacji z Polski. Wstępne szacunki CPI poznamy w piątek o 10:00. Oczekuję, że wzrost cen będzie kontynuowany, choć jego dynamika pozostaje trudna do określenia. Działania RPP nakierowane są na średni i długi termin, a wzrost cen motywowany jest przede wszystkim czynnikami podażowymi. Od strony rynkowej wyższa inflacja może zwiększać presję na RPP. Coraz większa część członków opowiada się za kontynuowaniem ruchu w górę, ale jego skala pozostaje zagadką. Złoty w minionym tygodniu jest jedną z najsłabszym walut CEE, wiec przestrzeń do ewentualnego odreagowania jest dość duża.



Maciej Madej, analityk DM TMS Brokers

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gieldy | kurs złotego | inflacja w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »