Wakacje 2020: Bon turystyczny nie uratuje branży

Branża hotelarska otworzyła się na wakacyjnych gości, a w niektórych regionach kraju ceny noclegów poszybowały w górę. Problem nadal mają jednak hotele kongresowe i położone w miastach. Hotelarze czekają na pomoc rządu i Unii Europejskiej oraz podkreślają, że bon turystyczny to nadal za mało. O sytuacji w branży i o popularnych tego lata regionach turystycznych w Polsce mówi w rozmowie z Interią Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarstwa.

Dominika Pietrzyk, Interia: Docierają do nas różne informacje na temat aktualnych kosztów pobytu w hotelach. Z jednej strony ceny w popularnych nadmorskich kurortach poszybowały w górę, z drugiej strony część hoteli konferencyjnych i położonych w miastach świeci pustkami i obniża stawki. Jak to właściwie jest z tymi cenami?

- Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarstwa: - Jeżeli chodzi o kwestię cen, to sytuacja kształtuje się różnie i nie ma jednej tendencji. Kilka tygodni temu wydawało się, że dojdzie do wojny cenowej i ceny spadną, ale teraz rzeczywistość jest trochę inna. Ok. 50-60 proc. hoteli obniża swoje oferty cenowe, 30 proc. trzyma cenę, a reszta ją podwyższa. Kurorty nadmorskie rządzą się swoimi prawami. Sezon turystyczny nad Bałtykiem jest krótki, dlatego mamy takie ceny w nadmorskich restauracjach i w gastronomii. Myślę, że ciężko prognozować, co będzie działo się jesienią. Wydaje się, że wszyscy z niepokojem spoglądają w przyszłość.

Reklama

Pana zdaniem to w porządku, że część hotelarzy podniosła ceny, żeby odbić sobie martwe miesiące pandemii?

- Uważam, że jeżeli we Włoszech, na przykład na Sycylii występować będą dopłaty dla zagranicznych turystów (w wysokości ok. 50 mln euro), tj. połowa ceny biletu lotniczego i jedna trzecia ceny pobytu w hotelu będzie pokrywana przez włoski rząd, to niestety z punktu widzenia gości hotelowych z Polski wyjazd nad basen Morza Śródziemnego może okazać się o wiele tańszy niż pobyt w Polsce. Ale musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wylot do słonecznej Italii jest bezpiecznym rozwiązaniem dla polskiego turysty. Według mnie lepszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem dla przysłowiowego "Kowalskiego" będzie wybór polskiej bazy noclegowej i pozostanie w kraju w okresie wakacyjnym. Mam apel do rodaków, żeby zostali tego lata w Polsce i pomogli przetrwać polskim hotelarzom ten trudny moment. Ale żeby branża mogła odbić się po lockdownie, potrzebna jest rzeczywista pomoc polskiego rządu jak również Unii Europejskiej. Mówiło się o nowym "Planie Marshalla" dla turystyki.  Polskiemu przemysłowi turystycznemu potrzebny jest gigantyczny program unijny. On musi koniecznie zostać wdrożony w życie. Czas debatowania się skończył. Teraz branża turystyczna potrzebuje szybkich i zdecydowanych działań polityków oraz rządzących w Polsce. Trzeba wpompować olbrzymie pieniądze, żeby odbudować ruch na rynku.

Żeby był ruch, czy żeby hotelarze nie podbijali cen?

- Trzeba pamiętać o kwestii inflacji. Do tego od 1 lipca mamy podwyższony VAT na owoce morza, lód i przyprawy. To spowoduje wzrost cen potraw. Jak gastronomia ma się zachować w tej sytuacji? Restauratorzy będą musieli podnieść ceny w restauracjach.

Wracając do dysproporcji cenowych. Świecą pustkami głównie hotele sieciowe, miejskie, zlokalizowane przy lotniskach. Tam sytuacja jest dramatyczna. Teraz jest okres wyczekiwania i niepewności dotyczącej tego, co nastąpi. Nigdy w historii hotelarstwa nie było takiej sytuacji. Ciężko prognozować, co wydarzy się jesienią, jeśli chodzi o ceny oferowane gościom. Bardzo się obawiam tej jesieni, bo uważam że sytuacja jest totalnie nieprzewidywalna.

Różnie to znaczy jak? Jakie są scenariusze?

- Prawie 90 proc. hoteli ma trudności z utrzymaniem płynności finansowej. I tutaj niestety pojawia się miejsce dla bogatych inwestorów zagranicznych albo krajowych, którzy przyjdą z walizką pieniędzy i będą wykupywać co bardziej łakome kąski hotelowe. Obawiam się, że będą skupować, nie chce powiedzieć, że za bezcen, ale na bardzo preferencyjnych warunkach obiekty noclegowe. Już teraz poszukują ciekawych hoteli pod lokatę kapitału. Są grupy zagraniczne i krajowe, które nader aktywnie działają obecne na rynku nieruchomości hotelarskich. Teraz jest okres wyczekiwania. Oni oczekują, że sytuacja będzie jeszcze gorsza, że ta cena za obiekty noclegowe może jeszcze spaść. Dla takich inwestorów z pieniędzmi może to być dobry moment na zakupy okazyjne. To czarny scenariusz.  

Problem dotyczy hoteli konferencyjnych i tych w miastach?

- Różnie. Można oczekiwać, że i hotele pobytowe i typy spa&wellness będą poszukiwane przez inwestorów. To zależy od okazji. Ruch na rynku nieruchomościowym jest dostrzegalny.

Inne scenariusze?

- Myślę, że pierwsze hotele, które odbiją się od dna - i to jest pozytywny scenariusz - to mogą być hotele pobytowe i spa&wellness i to są predykcje międzynarodowych branżystów. Najgorsze prognozy są dla hoteli kongresowych oraz hoteli miejskich.

Czy bon turystyczny ma szansę realnie pomóc branży? Wydaje się, że zyskać mogą głównie hotele pobytowe, które już teraz mają ruch, a hotele w miastach zostaną na lodzie, bo nikt nie będzie przecież jechać na wakacje w centrum miasta.

- Każda inicjatywa jest godna uwagi i pozytywnego myślenia. To krok w dobrym kierunku, ale daleko niewystarczający. Bon został podpięty pod ZUS, jest dla rodzin z dziećmi. Zadaje sobie pytanie, dlaczego nie został skierowany również na przykład do seniorów czy innych grup społecznych? Bon w obecnej postaci to jedynie mały plasterek, który rząd przykłada do krwawiącej, dużej rany. Pamiętajmy, że musimy szybko zareagować dużym planem ratowania polskiej turystyki, bo bon jest substytutem pomocowym i to stosunkowo małym. Według mnie rząd powinien znacząco obniżyć stawki podatkowe dla branży, ale niestety tego nie robi.

Ale bon to dobre rozwiązanie dla hotelarzy czy nie?

- Znacznie lepszym rozwiązaniem był bon turystyczny zaoferowany w pierwotnej wersji... Tysiąc złotych był skierowany dla wszystkich grup społecznych i były bardziej jasne warunki. Nie wiemy czy będzie on cykliczny. Jeszcze nie przeszedł drogi legislacyjnej. Jest to jakieś światełko w tunelu, ale i tak turystyka potrzebuje większej pomocy państwa.

Jak ocenia pan procedurę kwalifikowania przedsiębiorców turystycznych do programu i "odzyskiwania" pieniędzy z wykorzystanego bonu? Nie za dużo zachodu za koszt dwóch noclegów?

- Rozumiem intencje inicjatorów-legislatorów, żeby weryfikować te wydatki, to kto skorzystał z bonu i gdzie skorzystał. To jest prawdopodobnie jednorazowa akcja, będziemy mogli ją ocenić dopiero za kilka miesięcy.  Bon w tej formule nie jest lekarstwem na wszystko i na pewno nie uratuje wszystkich i całej turystyki. To powinien być jeden z wielu elementów pomocy dla branży i mam nadzieję, że rządzący mają taką wizję.

Jakie regiony turystyczne w Polsce będą w tym roku popularne? Jak może kształtować się obłożenie w hotelach?

- Korzystając z analizy wykonanej przez Polską Akademię Gościnności, która bardzo blisko współpracuje z Polską Izbą Hotelarstwa mogę przedstawić prognozy dotyczące lipca i sierpnia. W 90-95 proc. będziemy mieć do czynienia z ruchem wewnątrzkrajowym. W Tatrach, w Karkonoszach, na Warmii i Mazurach czy w województwie lubuskim obłożenie w obiektach noclegowych będzie wynosiło ok. 75-80 proc. Na przykład w Bieszczadach dominować będą pensjonaty i agroturystyki, natomiast w Karkonoszach prym będą wiosły tzw. "aparthotele". Dominującą tendencją na rynku będzie korzystanie z tzw. hoteli familijnych oraz wellness&spa. Nad Bałtykiem, oprócz dużych aglomeracji jak Kołobrzeg czy "Trójmiasto", popularne będą również mniejsze miejscowości, jak np. Niechorze, Jastrzębia Góra czy Świnoujście z wyspą Karsibór na czele. Niestety, obłożenie w Beskidach może być znacząco mniejsze i może wynosić około 60 proc., co spowodowane jest stosunkowo dużym odsetkiem zachorowań na COVID-19 w województwie śląskim.  

Rozmawiała Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »